Wróg krypto kłamał dla politycznego zysku i władzy. Coinbase oskarża

Senator Elizabeth Warren, powszechnie znana ze swojej wrogości wobec kryptowalut, została przyłapana na manipulacji. Warren oszczędnie gospodarowała prawdą, aby „wcisnąć” publice swój projekt ustawy zaostrzające biurokratyczną kontrolę nad branżą krypto-finansów.

Tezę te publicznie wysunął (i uzasadnił) Paul Grewal, dyrektor prawny Coinbase’a. Skonkludował on, że Warren wykorzystała nieczytelnie i niezbyt solidnie sporządzony raport rządowy. Manipulując jego wydźwiękiem, przedstawiła fałszywe wnioski – po to, by sprzedać Kongresowi i opinii publicznej ustawę swojego autorstwa.

Ustawa ta, pośród innych zapisów, nakładałaby na branżę krypto wymogi AML analogiczne do banków. Innymi słowy – poddawała w znacznej mierze zdecentralizowaną i z założenia niekontrolowaną sferę krypto-finansów całkowitej, scentralizowanej kontroli i wszechwładzy finansowych instytucji nadzorczych.

Zobacz też: „Juggernaut Trump”. Najgroźniejszy rywal miliardera, przeciwnik CBDC, wycofał się…

Przebadano zero przypadków, i na tej podstawie…

Sprawa wywodzi się z raportu, jaki Biuro Odpowiedzialności Rządowej (Government Accountability Office – GAO), instytucja o zadaniach podobnych do polskiej NIK, opublikowała w grudniu ubiegłego roku.

Zawierał on znamienne stwierdzenia, że „kryptoaktywa mogą być wykorzystywane do omijania sankcji”. Rzecz w tym, że raport dalej doprecyzowywał, że i owszem, w teorii mogą – ale faktycznie nie są, i nadają się do tego tak średnio. Doprecyzowanie to było jednak ukryte w odmętach nudnego, mało czytelnego tekstu – w przeciwieństwie do krzykliwego, oskarżycielskiego nagłówku.

Raport sam w sobie spotkał się z tego względu z krytyką. Zarzucono mu przede wszystkim niepoważne podejście metodologiczne – swoich twierdzeń nie oparł bowiem na zagregowanych danych dot. wykorzystania krypto, lecz przypadkach anegdotycznych i przypuszczeniach. Sposób jego zredagowania zaś może sugerować inne wnioski, niż w istocie zawiera.

Pomimo tych wad, raport okazał się paliwem dla zapędów Warren. Jęła ona ze zdwojoną siłą prowadzić polityczną i medialną kampanię oskarżeń przeciwko branży krypto. jako „odpowiedzialnej za torpedowanie sankcji”. Sposobem na zabezpieczenie sankcji przed wrażymi kryptowalutami miałaby być oczywiście jej ustawa. Aż ktoś – w tym przypadku Paul Grewal z Coinbase’a – zadał sobie trud lektury raportu, którym się podpierała.

Zobacz też: Blamaż producenta portfela. Wyciekły dane tysięcy klientów

The company you keep

Warren, demokratka z Massachussets, uchodzi za jedną z najbardziej lewicowych i etatystycznych postaci amerykańskiej polityki. Otwarcie sympatyzuje z niektórymi ideami socjalistycznymi. Wyraża się z niesmakiem o wolnym rynku (może z wyjątkiem największych banków, do których czuje pewną miętę), entuzjastycznie podchodzi natomiast do interwencjonizmu państwa.

Opowiada się za regulowaniem przez instytucje administracyjne sposobu życia obywateli. Nie lubi natomiast, gdy ludzie jeżdżą prywatnymi samochodami, posyłają dzieci do prywatnych szkół czy posiadają prywatną broń. Sferę krypto (podobnie jak większość innych dziedzin życia) chciałaby poddać totalnej i drobiazgowej kontroli rządu. O ile nie w ogóle zakazem.

Podsumowaniem „walorów” Warren może być fakt, że uważa się ją czasem za sojusznika i politycznego protektora Gary’ego Genslera. Oraz że fałszywie twierdziła, że jest pochodzenia indiańskiego, aby pokazać się jako przedstawicielka mniejszości. Przez co dorobiła się przezwiska Pocahontas.

Może Cię zainteresować:

AMLCoinbaseElizabeth WarrenKapitolkongreskontrolapolitykaSenatUSAwładzazamordyzm
Komentarze (0)
Dodaj komentarz