We czwartek, 21. marca, na drogach w całym kraju może być – podobnie jak dzień wcześniej – ciasno. Rolnicy zablokowali około 500 tras. Trwający protest rolników jest nieodmiennie wymierzony w import z Ukrainy, jak również reżim „Zielonego Ładu”.
Protest rolników tradycyjnie budził kontrowersje, tak z powodu utrudnień komunikacyjnych, jak i różnicy opinii w kwestiach polityczno-społecznych. Liczne były, z jednej strony, oskarżenia wobec rządu o zdradę interesów narodowych i serwilizm wobec Brukseli – oraz, z drugiej strony, zarzuty o realizację rosyjskich planów i zakłócanie współpracy z Ukrainą.
Ministerstwo Rolnictwa od dłuższego czasu prowadziło z przedstawicielami środowisk rolniczych negocjacje. Zaowocowały one zawarciem wczoraj porozumienia. Podpisano je przy okazji obrad Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce pod Rzeszowem.
Od razu jednak powstał rozdźwięk dotyczący tego, co dokładnie przewiduje właściwie to porozumienie. I jak mają zostać wdrożone jego zapisy, a także czy kończy ono protest rolników, czy też nie.
Protestujący deklarują bowiem, że jest to porozumienie „wstępne”, i bynajmniej nie obejmuje ono swoimi zapisami wszystkich kwestii zapalnych. Stąd też protest rolników trwa dziś kolejny dzień.
Zobacz też: Największy na świecie fundusz emerytalny zabiera się za Bitcoina
Na wschodzie bez zmian
Warto też odnotować, że także pośród samych rolników narastają kontrowersje i nieporozumienia dotyczące tego, co w istocie wynegocjowano. A czego nie.
Jeśli chodzi o ogólne warunki porozumienia – przewiduje ono, przynajmniej w teorii, ograniczenia w przywozie płodów rolnych z Ukrainy. Nie tylko w ramach importu, ale także tranzytu. Ten ostatni bowiem był powszechnie wykorzystywany w celu obchodzenia zakazów. Kierowane bowiem jakoby na eksport do krajów trzecich towary „znikały” po drodze, lub też niedługo po przyjeździe na Litwę lub do Niemiec wracały – już jako unijne.
Nie wiadomo tylko, jak będzie z faktyczną realizacją tego postulatu. Ministerstwo rolnictwa ma bowiem „prowadzić rozmowy” ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami.
Całkowity zakaz zaś póki co przedstawiany jest jedynie jako opcja atomowa. Straszak, innymi słowy, który nie musi zostać zrealizowany. Co jest w takim razie alternatywą dla „tymczasowego” utrzymywania status quo w przewidywalnej przyszłośći?
Zobacz też: Nvidia ujawnia hiperwydajny chip, nowy superkomputer. „Grace Blackwell” ma być…
Zielono do oporu
Zaostrzona ma być także walka z importem tzw. zboża technicznego. Teoretycznie nie traktowane jako żywność, nie było w związku z tym poddawane kontrolom. Rzecz jednak w tym, że sprowadzające owo zboże koncerny jak najbardziej sprzedawały je jako spożywcze. Tymczasem jego jakość, a nawet potencjalna toksyczność, pozostaje niewiadomą.
Wreszcie, uważany za największe zagrożenie w długofalowej perspektywie reżim „Zielonego Ładu” ma być poluzowany. Instytucje eurokratyczne już wcześniej uginały się w jego sprawie pod wpływem protestów. Ciekawe, że potrzebny był ku temu jednak protest rolników francuskich i niemieckich. Jesienią bowiem, w czasie pierwszej fali strajków polskich rolników, Bruksela odmawiała jakichkolwiek koncesji.
Porozumienie Ministerstwa z protestującymi w tej kwestii jest bardzo ogólnikowe. Konkretem w temacie jest zniesienie przymusu ugorowania 4 procent gruntów – choć to akurat wynika z presji na Komisję Europejską. Małe gospodarstwa, do 10 ha powierzchni, mają być także wyłączone z reżimu kontrolnego dot. spełniania warunków środowiskowych.
Może Cię zainteresować: