Według styczniowego rankingu kryptowalut poratalu BitHub.pl, najlepiej radzące sobie w 2016 roku Monero, tym razem znalazło się znacznie niżej w zestawieniu. Największe kryptowaluty, jak Bitcoin, czy Ethereum rosły, ale wiele innych rosło znacznie szybciej.
Osoby, które kupiły najlepiej radzące sobie Counterparty, zarobiły w ciągu miesiąca ponad 70 procent. Nieco mniej, bo 65 procent, zyskały osoby inwestujące w Bitcrystals. Kupujący trzecie w zestawieniu Maidsafecoin otrzymali mniej niż połowę spodziewanych zysków.
Lider rankingu obejmującego cały 2016 rok, czyli Monero – straciło prawie 6 procent wartości, znajdując się wśród ośmiu spadających kryptowalut i zajmując przedostatnie miejsce w zestawieniu.
Prawie o jedną dziesiątą zmniejszyła się za to wartość ostatniego w rankingu Waves.
Pierwszego lutego, w porównaniu z pierwszym stycznia, cena aż 12 monet wzrosła. Najmniejsze wzrosty odnotował Bitcoin, który wzrósł o niecały procent. Ponieważ jest to zdecydowanie największa kryptowaluta, normalne jest również, że jej cena podlega mniejszym wahaniom.
Z innych kryptowalut, nieujętych w styczniowym zestawieniu, wart odnotowania jest Pascal Coin (PASC) wzrot o 10765,08 proc. (sic!), Byteball (GBYTE) 244,64 proc. a Polski Golem (GNT) o 192,09 procent.
Warto jednak zauważyć, ze w wymienionym okresie cena Bitcoina przeżyła kilka wstrząsów, zbliżając się do historycznych rekordów na początku stycznia, by potem spaść o około 10 procent. Pod koniec miesiąca nastąpiło jednak odbicie, które spowodowało, że ostatecznie kurs wzrósł, w porównaniu do sytuacji sprzed miesiąca.
W styczniu dynamicznie zmieniało się również zainteresowanie giełdami kryptowalut. Na giełdach w Chinach wyłączono lewar i włączono prowizje, przez co obroty „wielkiej trójki” dramatycznie spadły. Oczy wszystkich inwestorów są aktualnie skierowane na Bitfinex, który przejął funkcję lidera
„Rynek kryptowalut w styczniu był podzielony na dwie fazy, w pierwszej główne skrzypce odgrywał Bitcoin i obawy związane z chińskim rynkiem gdzie doszło do kontroli przez urzędników na największych giełdach, które generowały 90% obrotu bitcoinów globalnie. Po interwencji POBC w Chinach zniknął handel lewarowany oraz zostały wprowadzone prowizje od kupna i sprzedaży. Prawie do końca stycznia handel na Bitcoinie zamarł, przez co inwestorzy zwrócili się do altcoinów. Ci mądrzejsi akumulowali coiny dużo wcześniej. Największy impuls, dla powrotu altcoinów („altcoin are back”) – słynne już powiedzenie z twitterowych kont guru i pseudoguru dała kryptowaluta Pascalcoin. Ci którzy kupili tę kryptowalutę na niszowych giełdach na początku stycznia lub wcześniej, mogli pomnożyć swój majątek średnio między x 10 – x164. W szczytowym dniu obroty na Poloniex – największej giełdzie altcoinów – były większe, przeliczając na dolary, niż na największych giełdach bitcoinowych. Szał niestety nie trwał zbyt długo i obecnie cena porusza się w trendzie spadkowym broniąc to coraz niższych poziomów, ale i tak znacznie wyższych od tych, którzy wchodzili na początku stycznia czy gdy debiutowała na Poloniex. W trakcie trwania rajdu Pascalcoina inwestorzy/spekulanci/traderzy zaczęli wchodzić w coraz to inne projekty – te stare i nowe i w ciągu dosłownie tygodnia większość kryptowalut zaliczyła wzrosty. To rozwodnienie kapitału na tak liczne projekty spowodowało, że „pompy” nie były zbyt długie i często po kilku godzinach dochodziło do powrotu ceny wyjściowej.
Według mnie Pascalcoin to typowa kryptowaluta, która została wybrana przez grupę P&D z dużym kapitałem, aby na niej zarobić, skupowali kryptowalutę na małych giełdach plus dodatkowo kopiąc, gdy nadarzyła się okazja do tego, czyli zaczęli go upłynniać na największej giełdzie – schematem „podnieśmy kurs tak wysoko jak się da, gdy już nie będzie w stanie iść do góry cena zaczniemy upłynniać nasze środki zgromadzone w tym coinie.”. Być może była to pierwsza fala wzrostowa i kolejna czeka nas przy publikacji jakiś innowacji w kryptowalucie popartej dodatkowo piękną grafiką, obrazkami czy akcją marketingową. Czas pokaże, trzeba obserwować na bieżąco rynek.”