Kraje afrykańskie, które wydobywają duże wolumeny złota, chcą zainwestować w projekty rafinerii tego kruszcu. Pytaniem pozostaje, czy zamiary te są realne?
Urobek złota, który wydobywany jest w krajach zachodniej i centralnej Afryki, ze względów finansowych i technologicznych najczęściej wysyłany jest do obróbki w Europie, Australii, RPA czy państw Bliskiego Wschodu. Wspomniane kraje-wydobywcy chciałyby jednak dokonywać owej obróbki na miejscu.
Zobacz też: Bliskowschodni kraj nakazuje audyt wszystkich rafinerii złota. Czarne chmury nad branżą?
Chętni do rafinerii
Plany dotyczące budowy rafinerii złota dotyczą Mali, Burkiny Faso oraz Ghany. Pierwszy z krajów miał podpisać umowę międzyrządową z Rosją. Umowa ta, prócz innych aspektów, przewiduje budowę rafinerii o wydajności 200 ton rocznie.
Malijski minister finansów i gospodarki, Alousseni Sanou, w dość bezpośrednim tonie przyznał, że zamiarem rządu jest „kontrola całej produkcji” złota, jak również „skuteczniejsze” nakładanie podatków i ceł (co należy najpewniej rozumieć jako zwiększanie ich wymiaru i „agresywne” ich ściąganie). Wpływy z eksportu urobku złota odpowiadać mają za jedną czwartą przychodów budżetowych tego kraju
W przypadku Burkiny Faso, ogniś Górnej Wolty, budowa rafinerii o wydajności około 146 ton rocznie (400 kg dziennie) miała już się rozpocząć. „Nie ma już mowy o tym, byśmy wywozili złoto do rafinacji za granicę. Będziemy to robić na miejscu, ponieważ znamy prawdziwą zawartość surowca [który wydobywamy. To bardzo ważne” – oświadczył lider wojskowego rządu kraju, kapitan Ibrahim Traore.
Również w przypadku tego państwa przychody ze złota stanowią jedno z głównych źródeł finansowania budżetu, odpowiadając za 14.3% dochodów rządu.
Z kolei Ghana, zwana niegdyś Złotym Wybrzeżem (właśnie z uwagi na swoje złoża kruszcu), znajduje się na etapie planowania takiego zakładu. Pomoc w inwestycji zadeklarować mieli przedstawiciele LBMA, z którymi spotkał się wiceminister gruntów i zasobów naturalnych Ghany, , George Mireku Duker. Wiceminister oświadczył, że „założenie niewielkiej rafinerii w kraju to wspaniałe wieści. Zapewnimy, że Ghańczycy będą uczestniczyć w partnerstwie [w tym przedsięwzięciu]”.
Neil Harby, dyrektor technologiczny LBMA, zadeklarował ze swej strony, ze organizacja jest gotowa wspierać przedsięwzięcie, które prowadzić ma do odpowiedzialnego wydobycia rzemieślniczego oraz ochrony środowiska.
Zobacz też: Nvidia w kłopotach. Opóźniony chip, zarzuty kradzieży i obchodzenia prawa
Co z tego będzie?
Klarowność i szanse powodzenia tych planów przedstawiają się różnie. Najmniej zaawansowane starania, w Ghanie, wydają się zarazem najmocniej umocowane w rzeczywistości, tak ze względu na trudną do przecenienia pomoc (zwłaszcza technologiczną) ze strony LBMA, jak i względną stabilność polityczną kraju. Zmaga się on oczywiście z licznymi problemami ekonomicznymi i społecznymi, jednak na tle regiony wyróżnia się relatywnym spokojem.
Tego samego nie można powiedzieć o dwóch pozostałych państwach, Obywa są rządzone przez junty wojskowe, które ze wsparciem rosyjskim (konkretnie – formalnie rozwiązanej już Grupy Wagnera) nie tak dawno obaliły rządy w swoich krajach. Od tego czasu prowadzą politykę orientowania się na Rosję i wrogości wobec krajów zachodnich, co kiepsko wróży potencjalnej współpracy handlowej ze sporą częścią świata.
Najbardziej problematyczny jest tu jednak fakt, ze junty te nie kontrolują nawet własnego terytorium. Zwłaszcza w Mali ogromna część jego ziem jest pod faktycznym władaniem tuareskich rebeliantów lub dżihadystów z Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM) i lokalnych organizacji islamistycznych (np. Ansar Dine). Także w Burkinie Faso na szeroką skalę operuje Al-Kaida oraz islamistyczne grupy zbrojne, podważając faktyczną władzę junty nad krajem.
Ciężko zatem mówić w ich przypadku o jakiejkolwiek stabilności politycznych (kolejny zamach stanu nikogo by tam nie zaskoczył), a tym samym – o powodzeniu wieloletnich, wymagających stabilnego finansowania i dostępu do technologii projektach, takich jak budowa rafinerii złota.
Może Cię zainteresować: