Chiny stały się światowym magnesem dla metali. Tak szlachetnych, jak i przemysłowych. Prócz mającej tam miejsce gorączki złota, eksplozję popularności przeżywa tam srebro, zaś państwo i inwestorzy gromadzą ogromne rezerwy metali przemysłowych.
Chiny, ostatnio największy światowy rynek metali szlachetnych, w dużej mierze wskazuje się jako jedną z głównych przyczyn rosnących cen złota. Mając w perspektywie niedomagający rynek akcji, postępujące załamanie na rynku nieruchomości, a także obawę przed możliwą dewaluacją juana, miliony Chińczyków „rzuciły się” – mimo pewnych obiekcji władz – na królewski metal, by ochronić swoje oszczędności.
W tle zaś indywidualnych obywateli majaczą być może jeszcze większe, choć świadomie utrzymywane w cieniu poufności zakupy złota Ludowego Banku Chin. Ich skala jest dostatecznie wielka, by w znaczącym stopniu przykładać się do utrzymywania wysokiego kursu złocistego metalu pomimo teoretycznie niesprzyjających czynników (jak polityka Fed i kurs dolara).
Okazuje się, że podobny wpływ Chin na światowy rynek bynajmniej nie ogranicza się do złota. Państwo Środka stało się finansowym „odkurzaczem” także w stosunku do innych metali. W tej liczbie miedzi, srebra, a także metali przemysłowych.
Źrenica przemysłu technologicznego
Zaczynając od tej pierwszej – Chiny, jak się wydaje, gromadzą masywne rezerwy miedzi. Chińskie firmy szeroko inwestują w projekty wydobywcze dot. miedzi na świecie (czasem nie bez problemów). Wydobyty metal, w przeciwieństwie do praktyk największych wydobywców zachodnich i międzynarodowych, nie trafia jednak na rynki światowe, lecz sprowadzany jest do kraju.
Wedle pojawiających się analiz, obecne chińskie rezerwy miedzi dalece przekraczają normalne bieżące zapotrzebowanie przemysłowe tego państwa. W dalszym jednak ciągu, zamiast eksportować dostępne wolumeny czerwonego metalu, jest on importowany.
Chiny budują także (co ciekawe, poinformowano o tym oficjalnie) krajową rezerwę kobaltu. Agenda rządowa odpowiedzialna za to zagadnienie (Narodowa Administracja Żywności i Rezerw Strategicznych) ogłosiła, że planuje kupić co najmniej 15 tys. ton rafinowanego kobaltu.
Do tego dochodzi obowiązujący od ubiegłego roku zakaz eksportu niektórych krytycznych minerałów. W tym grafitu, a zwłaszcza metali ziem rzadkich. Zakaz ten nie ma charakteru bezwzględnego, w istotny sposób przyczynia się jednak do (nomen omen) rzadkości owych metali na rynkach światowych. Z drugiej strony, nie są one w całości wykorzystywane przez przemysł chiński, lecz również trafiają do rezerwy.
Rezerwy państwa, rezerwy ludzi
Chińska gorączka złota pchnęła mieszkańców Chin do zamiany swych oszczędności w kruszce. Nie zrażały ich – przynajmniej z początku – jego koszty. Jednak w miarę bicia kolejnych rekordów cenowych, w naturalny sposób przyszło także szukanie alternatywy. W ślad za szaloną popularnością złota, pośród indywidualnych Chińczyków renesans popularności poczyna przeżywać srebro.
W pewnym zakresie zdaje się ono nawet częściowo wypierać złoto, sądząc po nieco spadających wolumenach obrotów handlu złotem przez chińską i hongkońską branżę jubilerską. Ceny srebra są zjawiskiem nieco mniej rzucającym się w oczy, lecz bez wątpienia tym istotniejszym dla nabywców. Choć ostatnio kurs tego metalu zalicza kolejne wzrosty, to w stosunku do złota jest ono nadal niedowartościowane.
W szczególności chętnie inwestują weń starsze osoby (pośród młodszych bezkonkurencyjnym liderem popularności jest złoto). Nie powinno to być zaskoczeniem o tyle, że właśnie srebro było w Chinach historycznie szeroko używaną walutą. Stąd też inwestycje w srebrzysty metal mają na chińskim rynku walor pewnego poblasku tradycyjności.