Trzy banki centralne z UE współpracują w celu zduszenia Bitcoina. Analiza i oskarżenia

  • Banki centralne oraz międzynarodowe z Unii Europejskiej prowadzą działania wymierzone w percepcję i status prawny Bitcoina.
  • Chcą one kłamliwie przedstawić kryptowalutę jako „zagrożenie dla klimatu”, i wykorzystać to jako polityczny pretekst do lobbowania za prawnymi szykanami wymierzonymi w obrót Bitcoinem.
  • Działania te wydają się odbywać w sposób ze sobą skoordynowany i we wzajemnym porozumieniu. Takie są przynajmniej tezy opublikowanej niedawno analizy tego zagadnienia.

Jej autorem jest Daniel Batten. Jest to partner zarządzający funduszu inwestycyjnego CH4 Capital. Co ciekawe jednak, uchodzi on także jako aktywista… klimatyczny. Jest to o tyle interesujące, że postacie podobnej konduity ideowej kojarzą się raczej z ochoczymi atakami na kryptowaluty.

Batten jednak, jak widać, typowym aktywistą nie jest, czemu daje wyraz na prowadzonym przez siebie blogu, The Bitcoin ESG Forecast. Blog ów poświęcony jest zagadnieniom ekologiczno-społecznym adopcji i obrotu krypto-aktywami. I formułuje obserwacje, które idą wbrew medialnej narracji dotyczącej rzekomej szkodliwości Bitcoina.

Zobacz też: Pentagon będzie odgadywać ceny metali szlachetnych. Wojskowe AI w działaniu

Z pewnością zaś wbrew narracji, którą żonglują pewne banki centralne z UE. Konkretnie dwa banki centralne i jeden międzynarodowy. Chodzi o Europejski Bank Centralny (EBC), Bank Niderlandów (DNB) i Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS).

W swej analizie Batten oskarża je świadome zasiewanie wątpliwości w stosunku do możliwości Bitcoina oraz wyolbrzymianie jego wad.

Zobacz też: Powstanie Bitcoin City, zaś IMF może się wypchać – czyli Salwador tuż przed…

Oj, jak dużo to zajmuje prądu

W ramach tych starań, Bank Rozliczeń Międzynarodowych podjął się pseudo-eksperckiego lobbingu, przedstawiając grupie G20 swój raport. Stwierdzał w nim, że „strukturalne wady” Bitcoina uniemożliwiają jego szeroką adopcję. Jakie to strukturalne wady? Ano takie, że stanowi zagrożenie dla „stabilności finansowej” – czyli pozycji samego BIS oraz innych banków.

Europejski Bank Centralny z kolei, jako instytucja Unii Europejskiej (formalnie instytucja niezależna, w praktyce polityczna), miał wykorzystać pozycję we wzajemnym systemie współzależności unijnych organów, by posłużyć się europejskim regulatorem ESMA. Ten ostatni – Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych – podjąć miał działania pod hasłem troski o, między innymi, europejski system energetyczny.

Ogłosił on szereg rund konsultacji, oficjalnych porad oraz ocen ryzyka dot. obrotu krypto-aktywami. Oczywiście doszedł w nich do wniosku, że rozpowszechnienie Bitcoina i owszem, stwarza ryzyko, tak dla „inwestorów” (jak z uporem określa posiadaczy krypto), jak i systemu energetycznego oraz środowiska.

Miałby to, sugeruje Batten, być wstępem do tego, by jeszcze bardziej „uregulować” obrót Bitcoinem. Oczywiście analogicznie energochłonny projekt CBDC, który forsuje Europejski Bank Centralny, z jakichś względów nie budzi podobnej troski o zużycie prądu.

Zobacz też: Dziesiątki tysięcy bitcoinów zagarniętych. Niemiecka policja chwali się sukcesem…

Klimat, klimat, królestwo za klimat

Bank Niderlandów natomiast miał zostać przyłapany na zatrudnianiu partnerów badaczy, którzy w powtarzalny sposób dochodzili do podobnego wniosku (oczywiście szeroko publikowanego). Mianowicie, że wydobycie i wykorzystanie Bitcoina jest szkodliwe dla klimatu.

Jednym z owych partnerów miał być założyciel Ripple’a, Chris Larsen. Sponsorował on kampanię Greenpeace’a wymierzoną w Bitcoina. Wywołało to zresztą zarzuty o chęć zaorania Bitcoina z uwagi na konkurencję pomiędzy jego tokenem i Bitcoinem.

Konflikt interesów jest tu jednak szerszy. Ripple współpracuje bowiem i uczestniczy w projektach CBDC, jakie prowadzą banki centralne. To je (a nie Bitcoina) Larsen określa jako „innowację rynkową”. I to one miałyby być, w przeciwieństwie do BTC, „neutralne klimatycznie”.

Pomijając oczywistą kwestię tego, czy ktoś faktycznie uważa „cele klimatyczne” za moralne ultima ratio – a co w przeciwieństwie do dyskursu medialnego wcale nie jest jednoznaczne i ustalone raz na zawsze – Batten przytacza jednak badania naukowe – i to trudne do poważenia – które dowodzą czegoś dokładnie przeciwnego.

Zobacz też: „Mogą być niekompetentni, liczy się, żeby byli czarni”. Pozew zbiorowy o…

Banki centralne swą władzę widzą ogromną

Nieważne jednak, czy zarzuty klimatyczne byłyby prawdziwe, jeśli doprowadziłyby do tego, czego omawiane banki centralne by chciały. Czyli motywowanych ekologiczna psychozą „regulacji” Bitcoina. Biorąc pod uwagę, jak ów ideologiczny ferwor potrafi prowadzić do monstrualnie szkodliwych dla gospodarki decyzji politycznych, nie należy bynajmniej zakładać, że podobny scenariusz w odniesieniu do Bitcoina jest nieprawdopodobny.

Jego otwarty zakaz, biorąc pod uwagę żałosne efekty podobnych starań w krajach autorytarnych, jest zapewne mało prawdopodobny. Analiza wskazuje jednak, że nie musi być to zakaz bezpośredni, wystarczyłoby celowe pogorszenie warunków i atrakcyjności obrotu Bitcoinem. Następnie zaś zaprezentowanie – niczym zatrutego jabłka – alternatywy, w magiczny sposób wolnej od tych: CBDC.

Jak zauważa Daniel Batten, wrogość, jaką banki centralne żywią do zdecentralizowanego, niepodatnego na kontrolę Bitcoina nie jest niczym nowym. Ani zaskakującym – sama bowiem kryptowaluta powstała między innymi właśnie po to, by normalni ludzie mogli zrzucić jarzmo absolutnego monopolu monetarnego rzeczonych. Bitcoin, zaznacza, jest tym samym śmiertelnym zagrożeniem dla władzy i pozycji, jaką banki centralne cieszą się w świecie papierowego pieniądza fiducjarnego. Dokładnym jego przeciwieństwem w ujęciu systemowym byłoby zarazem CBDC. Zamiast podważyć totalną kontrolę, stanowiłyby jej ukoronowanie.

Stąd też wszystkie owe raporty, zabiegi, badania, konsultacje, aktywność medialną czy pseudonaukową należy odczytać jako ogromną kampanię reklamową. Kampanię, poprzez którą banki centralne chcą urobić odbiorców, by przełknęli wprowadzenie cyfrowego papieru dłużnego jako waluty. Skrajnie niekorzystnego dla nich, ale ogromnie korzystnego dla banków i idei bankowości centralnej jako gatekeepera.

Pełna treść analizy Battena dostępna jest tutaj.

Może Cię zainteresować:

Banki CentralneBISBitcoinCBDCdnbebcekologiaklimatkontrolamanipulacjapolitykapropagandawładza
Komentarze (5)
Dodaj komentarz
  • JK

    Jeśli udałoby im się zdusić Bitcoina – to tylko kompletni naiwniacy mogą uważać, że reszta szitkojnów nie pójdzie na dno…

  • Kotek

    Ten system niewolnictwa trzeba rozwalić. Grupka terroryzuje cały świat i narzuca nam co możemy sami ze sobą robić.

  • CHWDŻ

    Ależ to oczywiste, że Rotszyld dostał sraczki kiedy Nakamoto wypuścił bitcoina. Przecież BTC oznacza koniec międzynarodowej judeo-finansjery. Rotszyld może sobie wprawdzie bitcoina kupić, ale nie może go „dodrukować”, poddać „inflacji”, ani nie może nim w żaden sposób manipulować, ani go kontrolować. I to oznacza koniec władzy fiducjarnej na świecie. Koniec 300-letniego koryta. Aj waj. Aaaaaaaaj waaaaaaaaaaaj…..

    • ufwsgdz20190809

      @CHWDŻ ale może opodatkować, olicencjować, „uregulować” i w konsekwencji zarabiać, manipulować.

  • CHWDŻ

    Brawo. Test.