Chase Bank poinformował odbiorców swoich usług, że zakazuje im nabywania i inwestowania w kryptowaluty. Choć bank nie ma prawa zabraniać swoim klientom dysponowania swoim majątkiem w jakikolwiek sposób ci uznają za stosowny, to bynajmniej go to nie zniechęca – zamierza blokować jakiekolwiek operacje, które będzie podejrzewać za powiązane ze sferą kryptozasobów.
Idea stosunków ekonomicznych pomiędzy uczestnikami gospodarki wolnorynkowej zakłada, co do zasady, swobodę podejmowania działań przez owych uczestników w celu wypracowania zysku – wyjąwszy naturalnie zachowania w oczywisty sposób nieetyczne i nielegalne. Te ostatnie, pierwotnie traktowane jako wyjątek od ogólnie obowiązującej wolności, obecnie nierzadko jawią się jako reguła, rozdmuchiwana i „regulowana” do patologicznej skali przez spragnione zwiększania swojej władzy organa państw i rządów.
Ta cywilizacyjna bolączka jednakże nie jest przedmiotem tego tekstu. Jest nim inny problem – któremu ograniczenia wolności gospodarczej w postaci „regulacji” powinny w teorii zapobiec. Chodzi o zjawisko prowadzące do sytuacji, w której jedna ze stron formalnie równoprawnej relacji ekonomicznej chce wykroczyć poza status zwykłego uczestnika gospodarki, i próbuje zawłaszczać dla siebie kompetencje instytucji publicznych. A co za tym idzie – uzurpować sobie możliwość wymuszania na innych uczestnikach rynku, w jaki sposób ci mają rozporządzać swoim mieniem i postępowaniem.
Najnowszy przykład – Chase Bank.
Zobacz też: Należące do gangu więzienie w Wenezueli zajęte przez reżim. Część I – o co tu chodzi?
Jaśnie-bank na włościach
Chase, brytyjska filia bankowego molocha JPMorgan Chase, ogłosiła, że zmienia swoją politykę. Typowo dla dużych podmiotów, uważających się za władne wymuszać własne polityki na klientach – zupełnie tak, jakby stanowiły one wobec tych ostatnich organy władzy publicznej, a nie partnerów w relacji ekonomicznej – Chase ogłosił, że zakazuje swoim deponentom nabywania kryptowalut.
Co za tym idzie, przelewy służące ich nabyciu lub obsłudze będą przez bank blokowane, jeśli jakiś bezczelny grubianin śmiałby próbować ich dokonać, ignorując w ten sposób wolę lepszych od siebie z kierownictwa banku. Ten ostatni czyni to oczywiście nie dla własnego, przyziemnego interesu, ale po to, aby „pomóc” klientom dbać o „bezpieczeństwo” ich środków. Mnożą się bowiem jakoby przypadki scamów i wyłudzeń z wykorzystaniem krypto. I bank jakoby zorientował się o tym właśnie teraz.
Złośliwi mogliby dodać, że częste są także przypadki wyłudzeń z wykorzystaniem kont bankowych, logika nakazywałaby zatem wprowadzenie zakazu banków – tej jednak idei bank Chase omieszkał wyartykułować.
My decydujemy, co ci wolno
Mając to wszystko na uwadze, bank zdecydował, że uwolni swoich klientów – których, można przypuszczać, uważa za niedouczone finansowo ofermy – od strasznych skutków korzystania z wolności i ponoszenia konsekwencji tegoż. Naturalnie bez zbędnego pytania zainteresowanych o zdanie – bo i po cóż? W końcu banca locuta – causa finita, a jeśli komuś to się nie podoba to wypad – nieomal dosłownie taką, jakże życzliwą poradę zawiera komunikat Chase’a:
Źródło: twitter.com/InterstellarBit/
Prócz wszystkiego innego, warto zwrócić uwagę na formę, jakiej w nim użyto. Chase deklaruje otóż, że blokować będzie nie transakcje w oczywisty sposób powiązane z krypto (w domyśle – te, gdzie można to udowodnić). Co to, to nie. Bank deklaruje, że będzie to czynić w przypadku wszystkich operacji, które uzna za takowe (dosł. „if we think you’re making a payment related to crypto assets, we’ll decline it.”). Za kryterium owego uznania przyjmując naturalnie własne widzimisię. Ergo, blokować będzie cokolwiek i pod dowolnym pretekstem.
Zobacz też: Wielka Brytania: Izba Lordów przyjęła ustawę o konfiskacie krypto-aktywów z przestępstw
Z lekką nutką hipokryzji
Warto dodać, że ten „troskliwy” wobec klientów akt bankowej samowoli ma miejsce w sytuacji, w której centrala JPMorgan Chase intensywnie pracuje nad rozwiązaniami opartymi na blockchainie (m.in. tokenem reprezentującym depozyt bankowy), emitując nawet własną kryptowalutę, JPM Coin. Jest jednak istotna różnica – to wszystko rozwiązania przeznaczone dla klienta korporacyjnego, nie dla jakichś profanów chcących kupić sobie Bitcoiny.
W końcu po co ludzie mają inwestować w jakieś tam kryptowaluty (i to czasem, w dodatku, jeszcze zdecentralizowane – nad którymi, o zgrozo, żaden bank nie sprawuje kontroli!), skoro zamiast tego mogliby grzecznie trzymać te pieniądze w banku? „Trzymać” – oczywiście w rozumieniu umownym, gdyż pieniądze znajdujące się w banku prawnie należą przecież do banku. Nie do deponenta, który mu je powierzył – a który realnie stał się w ten sposób po prostu wierzycielem, udzielającym bankowi niezabezpieczonej i (prawie) nieoprocentowanej pożyczki, i jeszcze płacił za ten przywilej poprzez „opłaty za prowadzenie konta”.
Jak można się domyślać, zarząd Chase’a (i nie tylko jego) kategorycznie nie życzy sobie, by klienci sprawiali sobie jakieś głupoty w rodzaju krypto, zamiast w dalszym ciągu składać się na wynik finansowy banku.
Blokada operacji związanych z kryptoaktywami na kontach w banku Chase ma zacząć obowiązywać od 16 października bieżącego roku.
Może Cię zainteresować: