BitClout: nowy fenomen czy oszustwo?

BitClout to najnowsze szaleństwo na rynkach kryptowalut, które szturmem podbija serca społeczności. O co w tym wszystkim chodzi i przede wszystkim – czy jest to bezpieczne?

Od czasu do czasu społeczność kryptowalut jest rozpalana przez nowy projekt. Wiele wskazuje na to, że właśnie takim projektem jest BitClout. Rzecz polega na umożliwieniu użytkownikom spekulacji na ludziach i postach za prawdziwe pieniądze. Przyjrzyjmy się bliżej, czym jest Bitclout i dlaczego jest teraz taki popularny…

Co to jest sieć Bitclout?

Bitclout to nowy, zdecentralizowany protokół, który udostępnia sieć społecznościową, umożliwiającą użytkownikom spekulowanie na temat osób i ich aktywności w mediach społecznościowych z wykorzystaniem realnych środków pieniężnych.

Zgodnie z treścią oficjalnego whitepapera projektu, jest on skonfigurowany na własnym, niestandardowym łańcuchu bloków i ma podobną architekturę do Bitcoin. Może jednak obsługiwać tylko określony typ danych, takie jak posty społecznosciowe. Pozwala też na skorzystanie w wielu funkcjonalności o charakterze spekulacyjnym.

Nie będziemy w tym miejscu wdawać się w szczegóły na temat technologii stojącej za samym produktem. Manifest wyjaśnia bowiem wszystko na temat jego natywnej kryptowaluty – BitClout oraz tego, co użytkownicy mogą z nią zrobić.

Warto odnotować jednak informację z dokumentu, w myśl której – tak jak w Bitcoinie – ” każdy w Internecie może uruchomić węzeł BitClout, który obsługuje zawartość BitClout, a każdy węzeł w sieci przechowuje pełną kopię wszystkich danych.”

Kryptowaluta BitClout

BitClout można kupić za BTC i używać do „robienia różnych rzeczy na platformie, w tym kupowania nowego rodzaju aktywów zwanego creator coin”.

Co ciekawe, cena za BitClout podwaja się za każdy sprzedany milion BitClout – to podobno sprawia, że ​​moneta jest rzadka. Skutkuje to również wybiciem, w dłuższej perspektywie, od 10 do 19 milionów BitClout.

Jak wspomniano powyżej, użytkownicy mogą wydawać swoje monety BitClout na „monety twórców”. W tym miejscu, wg deweloperów projektu, przechodzimy do sedna sprawy…

Creator Coins

Każdy profil na platformie otrzymuje własny „creator coin” – każdy może go kupić i sprzedać. Cena każdej monety naturalnie rośnie, jeśli ludzie ją kupią i na odwrót. Głównym zamysłem jest umożliwienie ludziom inwestowania w profile, które według nich staną się bardziej popularne i wpływowe – w myśl sloganu „collect more clout”.

Deweloperzy mieli już wstępnie załadowane profile dla 15 000 najbardziej wpływowych osób z Twittera. Użytkownicy dość szybko rozpoczęli obrót nową monetą. Warto zaznaczyć, że te z profili, które nie zostaną zgłoszone, pozostają w statusie „reserved” i są oznaczone ikoną zegara tuż obok swoich nazw.

Na powyższym obrazku widzimy, że profile Elona Muska, Katy Perry, CZ Binance i kilka innych nie zostały jeszcze zgłoszone, w przeciwieństwie do profili takich osób jak chociażby Chamath Palihapitiya i Justin Sun.

Widzimy również, że cena tych wybranych creator coins już wzrosła. Na przykład w chwili pisania tego tekstu, creator coin Elona Muska jest wyceniany na prawie 68 000 dolarów.

Creator Coin – kwestia podaży

Zgodnie z treścią whitepapera projektu, „monety twórców” są zaprojektowane tak, aby były rzadkie, „z ogólnie mniej niż 100 do 1500 monet dla każdego profilu”.

Wzór na określenie ceny creator coina jest następujący:

Jedną z najbardziej pomysłowych rzeczy w BitClout jest sposób, w jaki skonfigurowano działania marketingowe. Zasadniczo, aby ktokolwiek mógł potwierdzić swój profil, musi o tym tweetować. Dlatego też zeszłej nocy widzieliśmy, jak kilka nazwisk w branży kryptowalut, takich jak Crypto Cobain, tweetowało w następujący sposób:

W ten sposób, influencerzy „uzyskują pełny dostęp do konta, a także procent monet twórcy powiązanych z ich profilem”. Oczywiście tylko właściciel konta na Twitterze, które jest powiązane z zastrzeżonym profilem, może je zatwierdzić.

Każdy profil pozwala jego twórcy zachować pewien procent monet, które zostały stworzone jako „lepsza nagroda”. Na przykład, jeśli ktoś ustawi procent nagrody na 10%, a ktoś kupi 100 BitClout tej monety, 10 BitClout zostanie wykorzystanych do zakupu monety, a ta kwota trafi do portfela twórcy.

Jednakże a manifeście czytamy, że

„Co ważne, nagroda założyciela jest wypłacana tylko za „zakupy netto” ich monety. Tak więc, jeśli ktoś miałby kupić 100 BitClout monety, sprzedać, a następnie kupić ponownie, twórca miałby na końcu tylko 10 BitClout własnej monety. W ten sposób twórca może posiadać 10% całkowitej podaży, po prostu ustawiając nagrodę dla założyciela na 10%, jednocześnie dostosowując się do zwiększania zakupów netto swoich monet w nieskończoność.”

To tworzy bardzo potężną kampanię marketingową, w której właściciele dużych kont na Twitterze popularyzują platformę, tweetując o niej, aby zatwierdzić swoje profile na BitClout. Tworzy się wokół tego coś w rodzaju reakcji łańcuchowej. Aktualnie można zaobserwować ogromny szum wokół projektu.

Czy BitClout to oszustwo?

BitClout Pulse to usługa, która oficjalnie nie jest powiązana z siecią BitClout. Pobiera jednak dane z publicznego łańcucha bloków BitClout i oferuje pulpit nawigacyjny, na którym użytkownicy mogą monitorować wydajność różnych profili.

Eksplorator bloków BitClout można zobaczyć tutaj.

Jak na razie projekt jest bardzo młody i trudno obiektywnie wyrokować, czy jest to oszustwo, czy nie. Tak czy inaczej, wokół projektu pojawiło się już kilka sygnałów ostrzegawczych, które zostały wskazane przez wielu znanych i cenionych członków społeczności kryptowalut.

Po pierwsze, wiele osób spekuluje, że projekt jest wspierany przez VC – konto, które wcześniej wydobywało BitClout, zanim trafiło ono na rynek publiczny.

Skomentowania szczegółowego wątku wprowadzającego w tajniki platformy podjął C0in Alchemist.

„… VC i ich znajomi kupowali to od ponad tygodnia za zasłoną zablokowanej witryny, a teraz pozwalają ci kupować od nich za ponad 100-krotną cenę otwarcia. Nie przesadzam, sprawdź.”

Omówienia niektórych nieprawidłowości z samą siecią podjął się również loomdart, który wskazał, co następuje:

źródło: Twitter

Nie ufaj, weryfikuj!

Na zakończenie przytoczmy sprawdzoną maksymę: „nie ufaj, weryfikuj”. W przypadku BitClout warto zachować szczególną ostrożność. Tak czy inaczej, to użytkownik samodzielnie decyduje, czy ten projekt jest czymś, w co można zainwestować swoje pieniądze. Przeprowadzenie niezbędnego researchu wydaje się w tym przypadku absolutnie konieczne.

PS. Grafika tytułowa przedstawia ekran powitalny, który wyświetla się użytkownikowi po załadowaniu adresu witryny.

Od Redakcji

Niniejszy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.

BezpieczeństwobitcloutScam
Komentarze (0)
Dodaj komentarz