Instytucja finansowa, w której Australijczycy płacą za czynsz, rachunki czy mandaty, od niedawna zaczęła przyjmować płatność w kryptowalucie Dash. Już wcześniej można tam było płacić bitcoinami.
Dash to kryptowaluta skoncentrowana głównie na ochronie prywatności, której używa już 19 milionów ludzi na świecie. Z kolei Living Room of Satoshi to australijska firma, która pozwala mieszkańcom tego kraju płacić za rachunki, czynsz, ubezpieczenie, podatki, mandaty czy kredyty na podobnej zasadzie, jaką w Polsce uruchomiły niektóre sklepy i supermarkety. Można w nich opłacać rachunki w kasie za drobną opłatą. Tu zasada działania jest taka sama, z tym że płacić można też przez internet, prowizja jest zerowa a wśród środków płatniczych akceptowane są też te alternatywne.
Założyciele firmy tłumaczą, że ich celem było maksymalne uproszczenie wnoszenia opłat. – Wpisujesz konto, na które chcesz przelać środki, płacisz i wychodzisz. – objaśniali na łamach serwisu FinanceMagnates.com. Firma obsługuje dziś operacje na ok. 100 tys. UAD tygodniowo, czyli ponad 300 tys. złotych. Dlaczego zdecydowali się akurat na Dash? Podobno pod uwagę brane były też inne waluty, takiej jak Ethereum, ale problemy z jej kopaniem i brak stabilności sprawiły, że szybko została ona wyeliminowana z planów. Dash wybrano jako drugą z dostępnych kryptowalut, bo w przeciwieństwie do bitcoina, gdzie transakcje mogą być księgowane nawet do dziesięciu minut, tu wszystko odbywa się w ułamku sekundy. W przyszłym roku funkcja Dash Instant Send, która umożliwia przesłanie pieniędzy i odebranie ich na koncie w mgnieniu oka, ma zostać dodatkowo rozpowszechniona w całej Australii, przy okazji modernizacji tamtejszego systemu bankowego.