Fałszerstwa na rynku dzieł sztuki

Fałszerstwa na rynku dzieł sztuki to duży problem. Inwestycje w dzieła sztuki bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego obarczone są zatem sporym ryzykiem. Im mniej wiemy na temat  historii pracy, tym większe zagrożenie oszustwem. Dzisiaj przedstawię najbardziej spektakularne fałszerstwa w historii.

Utalentowany oszust 

Wolfgang Beltracchi został okrzyknięty „najlepszym” fałszerzem wszech czasów. Jego falsyfikaty były tak dobre, że niejednokrotnie zmyliły wybitnych ekspertów. Podszył się pod Maxa Ernsta i Georga Braqua i Fernanda Leger’a. Malarstwa nauczył się od swojego ojca, konserwatora dzieł sztuki, który zajmował się malowaniem kopii Rembrandta, Picassa i innych znanych mistrzów. Jako nastolatek Beltracchi zaczął malować podróbki dawnych mistrzów oraz prace stylizowane na renesansowe malarstwo. Później sprzedawał je na pchlim targu. Wirtuozeria wykonania i dokładność nie były jedynym walorem Beltracchi’ego w tej profesji. Stworzył dokładnie przemyślaną historię, która przez pewien czas nie wzbudzała podejrzeń. Do współpracy zaangażował swoją partnerkę Helene Beltracchi. Razem zmyślili historię o rzekomym odziedziczeniu kolekcji i wrzucali na rynek prace spod pędzla Wolfganga Beltracchi’ego.

Wolfgang Beltracchi / fot www.theartnewspaper.pl

Niesamowite jest to, że słynny badacz Ernsta, Werner Spies, poświadczył autentyczność siedmiu obrazów Ernsta oczywiście autorstwa Wolfganga.  Jedna z prac została kupiona od paryskiej galerii w 2006 roku za około 5,5 miliona euro przez francuskiego potentata medialnego i kolekcjonera sztuki Daniela Filipacchiego. Problemy zaczęły pojawiać się, gdy jeden z kolekcjonerów zlecił dokładną ekspertyzę z użyciem najnowszych środków datowania. Ta wykazała, że w obrazie zostały wykorzystane współczesne pigmenty. W październiku 2011 małżeństwo zostało skazane na kilka lat więzienia, jednak finalnie nie trafili za kratki. Para opisała swoją historię, która była na tyle poczytna, że doczekali się nawet filmu. 

van Meegeran i Hornak Spoutz

Han van Meegran. /fot. www.futurelearn.pl

Han van Meegeran był malarzem o niezwykłym warsztacie, ale bez pomysłu na własne prace. Meegeran miał jednak na tyle kreatywności, by opracować skomplikowany system malowania i znakowania swoich dzieł w stylu Vermer’a. Pózniej sprzedawał je pod nazwiskiem mistrza. Udało mu się nawet umieścić prace w znanym muzeum sztuki.

Eric Ian Hornak Spoutz to z kolei art dealer, który postanowił handlować podrobionymi pracami za pośrednictwem serwisu eBay. Udało mu się sprzedać między innymi falsyfikat De Kooninga, – najdroższego przedstawiciela ekspresjonizmu abstrakcyjnego.

Najświeższa historia

Philip Righter z Kaliforni  został skazany na pięć lat więzienia za sprzedaż podrobionych dzieł sztuki. Oszust przyznał do trzech zarzutów: oszustwa elektronicznego, kradzieży tożsamości i malwersacji podatkowej. Największym z wykroczeń Rightera jest sprzedaż podrobionych dzieł Jean-Michaela Basquiata, Keitha Haringa, Roya Lichtensteina i Andy’ego Warhola.

W latach 2016-2018 Righter wykorzystywał podrobione obrazy do przeprowadzania transakcji zarówno na swoje własne nazwisko, jak i na tożsamość innych osób. Na poparcie swoich twierdzeń, że prace są prawdziwe, Righter stworzył fałszywe dokumenty i świadectwa autentyczności. W trakcie swojego planu Righter próbował sprzedać podrobioną sztukę o wartości około 6 milionów dolarów. Chciał również wykorzystać falsyfikaty jako zabezpieczenie pożyczek, których później nie spłacał.

Phili Righter/ fot. www.dailymail.co.uk

Polski rynek sztuki nie jest bynajmniej wolny od tego typu manipulacji i nadużyć. Wspominałam o tym już w pierwszym artykule. Szczególną ostrożność trzeba zachować na targach staroci i internetowych portalach sprzedażowych. Fałszerstwa nie są jedyną bolączką rynku sztuki. Sporym wyzwaniem dla początkującego kolekcjonera może być ocena wartości artystycznej i inwestycyjnej pracy. Aby zminimalizować ryzyko niezbędne jest odpowiednie przygotowanie merytoryczne.

abc rynku sztukiInwestycjeSztuka
Komentarze (0)
Dodaj komentarz