Letnica w Gdańsku przeżywa prawdziwy rozkwit. Osiedla rosną tu w ekspresowym tempie, a ceny za metr są jednymi z najwyższych w Polsce. Jest jedno „ale”.
Nowa Letnica
Letnica, kiedyś nazywana Letniewem, pamięta jeszcze czasy przedwojenne. Spotkamy tutaj niewielkie, stare domki, gdzie rodziny mieszkają od pokoleń. Jednak większą część tego terenu opanowali deweloperzy budując osiedle za osiedlem. Trudno się dziwić, wszak lokalizacja jest wręcz wymarzona. Dzięki tunelowi pod Martwą Wisłą, wydostaniemy się z miasta bez konieczności przejeżdżania przez centrum, a na Starówce znajdziemy się w kilka minut samochodem. Niewątpliwie największym atutem jest bliskość morza. W zależności od inwestycji w linii prostej mamy od 500 do 1000 metrów do plaży. Miejsce to przeżywa największe oblężenie w sezonie, nie brakuje tu bowiem apartamentów na wynajem krótkoterminowy. Turyści chwalą sobie Letnicę, ponieważ budynki są wyposażone w siłownie, sauny, dookoła znajdziemy liczne restauracje i place zabaw. Wydawałoby się, że wad tego nadmorskiego osiedla nie znajdziemy. Jest jednak poważny problem.
Zobacz też: Hiszpania. Gangi okupują nieruchomości obcokrajowców
Trujący pył
Oprócz tego, że Letnica położona jest niemal przy samym pasie nadmorskim, to sąsiaduje z Portem Gdańskim. I tu zaczyna się problem. Tam bowiem odbywają się przeładunki zboża i węgla. Te z kolei powodują unoszenie się ogromnej ilości szkodliwego pyłu. Jak można się domyślić, ilość surowca jest potężna, co za tym idzie, pył roznosi się po okolicznych dzielnicach, w tym między innymi po Letnicy. Osiada on na oknach, samochodach, meblach tarasowych i ogrodowych. Sami mieszkańcy skarżą się na ciągłe infekcje górnych dróg oddechowych, choć te, niestety to czubek góry lodowej chorób powodowanych przez trujące opary. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz już zwróciła uwagę na problem w liście do premiera Mateusza Morawieckiego:
„Od dłuższego czasu utrzymuje się zapylenie powietrza w Nowym Porcie, a także w sąsiednich dzielnicach: w Letnicy, na Przeróbce i na Stogach. To skutek przeładunku i transportu węgla oraz braku odpowiedniego zabezpieczenia znajdujących się na terenie portu składowisk tego surowca. Za sytuację odpowiada kontrolowany przez rząd Port Gdańsk i służby państwowe. Największym priorytetem dla mnie i moich współpracowników jest bezpieczeństwo gdańszczan. Rozumiem potrzebę prac związanych z załadunkiem i transportem węgla, ale nie mogę zaakceptować tego, że odbywa się to kosztem mieszkańców”
Nad morze po świeże powietrze?
Oczywiste jest, że dla gdańskiej turystyki tak fatalne zapylenie nie jest dobrą reklamą. W okolicach gdańskiego Portu umieszczono czujniki, które monitorują stan powietrza. Wyniki wręcz przerażają. Norma bowiem jest przekroczona o kilkaset procent. Władze miasta starają się zapobiec problemowi. Padł również pomysł na posadzenie drzew. Jednak na te efekty przyjdzie nam poczekać dobre kilka lat. Sprawą zajmuje się również Pomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Spółka Port wprowadziła akcje sprzątające oraz zraszanie nasypów węglowych wodą. Trzeba się niestety liczyć z tym, że, zgodnie z planem, w okresie jesiennym ładunków węglowych będzie jeszcze więcej z uwagi na zbliżający się okres grzewczy. Być może Trójmiastu przydałaby się Erin Brockovich?
Może Cię zainteresować: