W trakcie wyborów politycy obecnej koalicji rządowej obiecywali dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców. Po wyborach szybko okazało się, że chodziło jedynie o tzw. wakacje od ZUS-u, a wyborcy, jak tłumaczyli politycy, po prostu źle ich zrozumieli. Czy podwyżki dla budżetówki to ten sam przypadek? Obietnice znacznie różnią się od tego, co finalnie otrzyma budżetówka. Niektórzy w ogóle zostali pominięci, a pozostali są zawiedzeni wysokość podwyżek.
Nauczyciele rozczarowani. Dostaną mniej, niż obiecano?
Przed wyborami politycy obiecywali, że nauczyciele otrzymają 30% podwyżki, a pozostali pracownicy budżetówki 20%. Po przejęciu władzy Ministerstwo Edukacji Narodowej obiecywało, że podwyżki dla nauczycieli będą nie mniejsze, niż 1500 zł brutto. Ministerstwo ujawniło właśnie dokładne wyliczenia dotyczące podwyżek.
Okazuje się, że obiecane „nie mnie, niż 1500 zł brutto” nie dotyczy realnych wynagrodzeń, tylko średnich, do których wliczanych jest kilkanaście różnych dodatków. Z wyliczeń ZNP wnika, że podwyżki wyniosą odpowiednio 1218 zł brutto dla nauczyciela początkującego, 1167 zł brutto dla mianowanego, 1365 zł brutto dla dyplomowanego.
Urszula Woźniak, pełniąca funkcję wiceprezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” nie kryła rozczarowania takim obrotem spraw. Działaczka tak oceniła działania rządu: Doceniamy wysiłek, ale nie jest to spełnienie obietnic.
Zobacz też: USA powoli żegna kryzys. Nas czeka szok cenowy? Ekspert ostrzega przed efektem jo-jo. Co zrobi rząd?
Te grupy nie dostaną nic, albo znacznie mniej
Nauczyciele czują się rozczarowani finalnym kształtem podwyżek. Jednak są pracownicy budżetówki, którzy otrzymają znacznie mniejsze podwyżki, albo w ogóle ich nie zobaczą. W szkołach i przedszkolach żadnej podwyżki nie dostaną tzw. pracownicy niepedagogiczni. Dotyczy to zatem między innymi księgowych, pracowników gospodarczych, kucharzy, osób zajmujących się sprzątaniem itp. Premier Donald Tusk zaapelował, by to samorządy postarały się znaleźć fundusze na podwyżki dla tych pracowników.
Początkowo obiecywano również 20% dla sfery budżetowej. Jak jednak finalnie doprecyzował Donald Tusk, podczas ogłaszania decyzji o podwyżkach: 20 proc. dla sfery budżetowej to nie są pieniądze np. dla tych, którzy pracują w urzędach gminnych, wiejskich, czyli dla pracowników samorządowych. Dla tych pracowników przewidziano podwyżkę o 12,3%.
Może Cię zainteresować: