Bogaci ludzie lubią kupować różne mniej lub bardziej dziwaczne rzeczy za ogromne kwoty. Wśród tych bardziej przyziemnych zachcianek są między innymi samochody. Zwykle luksusowe lub szczególnie rzadkie, potrafią kosztować ogromne pieniądze. Czy podejrzewaliście, że w tym gronie znajdzie się kiedyś zwykły Polonez? Właśnie zapłacono za niego na aukcji ponad 100 tys. zł.
Polonez hitem na aukcji. Co go wyróżniało?
Nikogo nie dziwią już historię zawrotnych kwot, które bogacze wydali na aukcji, by nabyć jakieś wyjątkowe auto. Zwykle jest to jakiś egzemplarz z limitowanej serii lub taki, który należał do jakiejś znanej osoby. Jednak tym razem było inaczej. Samochód nie był ani rzadki, ani nie był w rękach żadnego celebryty. Chodzi o zwykłego Poloneza, który dziś potocznie nazywamy „borewiczem”. Auto to pojawiło się w popularnym serialu „07 zgłoś się” z czasów PRL, w którym głównym bohaterem był porucznik Borewicz. Na aukcji, którą zorganizowała firma Ardor Auctions, FSO Polonez został sprzedany za 115 tys. zł. Dlaczego? Nie był to żaden limitowany egzemplarz. Pod maską kryje bowiem zwykły silnik 1.5 SLE. Wyróżnia go kilka rzeczy. Polonez nigdy nie był zarejestrowany i od 1989 roku przejechał zaledwie 33 km. Na lakierze brak jakichkolwiek rys, a na fotele pokryte były jeszcze fabryczną folią.
Zobacz też: Najlepsze miejsca do życia i pracy dla imigrantów. W TOP 10 tylko dwa państwa z Europy
Zainteresowanie polską motoryzacją rośnie
Popularny niegdyś Polonez był produkowany w latach 1978-2002 i stanowił następcę Fiata 125p. W sumie wyprodukowano ponad milion egzemplarzy w różnych konfiguracjach. Nienaganny, właściwie fabryczny stan sprzedanego na aukcji samochodu był niewątpliwe zaletą, która podbiła cenę. Jednak to nie jedyna przyczyna takie zainteresowania aukcją. W wywiadzie dla Bussines Insider, Mateusz Kazula z Ardor Auctions wyjaśnił, że aktualnie widać zwiększone zainteresowanie starymi polskimi samochodami. Przedstawiciel firmy dodał, że trend ten nakręca dodatkowo fakt, że znika stara fabryka FSO na Żeraniu w Warszawie. Jego zdaniem wśród niektórych mógł się pojawić pewien sentyment i chęć ratowania ostatnich historycznych modeli.
Może Cię zainteresować: