Za nami najgorszy kwartał w ekonomicznej historii strefy euro.
Najgorszy kwartał w historii
Za nami najgorszy ekonomiczny kwartał w historii strefy euro. Wystarczy tylko spojrzeć na kilka liczb i spostrzeżeń:
- Gospodarka strefy euro skurczyła się o 12,1% w drugim kwartale 2020 roku. Gospodarka Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch skurczyła się odpowiednio o 10,1%, 13,8%, 18,5% i 12,4%
- Wskaźniki nastrojów wskazują na wzrost aktywności gospodarczej, ale nie wskazują na ożywienie w kształcie litery V. Szybki powrót do normalności to coraz odleglejsza bajka.
- Dopóki nie ma szczepionki, prawdopodobieństwo drugiej fali jest realne (inną sprawą będzie jej skuteczność). Co więcej, szczepionka niekoniecznie oznacza, że gospodarka może wrócić do trybu działania sprzed pandemii COVID-19. Innymi słowy obostrzenia w życiu gospodarczym mogą zostać na dłużej.
- Permanentne zmiany w gospodarce wymagają od pracowników innego zestawu umiejętności. Nawyk pracy zdalnej stworzy nowe stanowiska w różnych sektorach gospodarczych i zmieni sposób organizacji firm.
Odbicie? Jakie odbicie?
Gospodarka strefy euro skurczyła się o 12,1% w drugim kwartale 2020 r. COVID-19 przetoczył się przez europejskie gospodarki i pozostawił je zdewastowane. Spadek PKB w Europie był bezprecedensowy i najgorszy od jej powstania. Teraz, gdy gospodarki znów się otwierają, możemy ocenić ogólne (początkowe) szkody i policzyć europejskie straty. Z danych z pierwszego i drugiego kwartału jasno wynika, że kryzys popycha strefę euro w kierunku dalszej dywergencji.
Pomimo tego, że wskaźniki PMI dla największych europejskich gospodarek mocno rosną i przekraczają poziom 50 punktów, dane na temat eksportu dalej rozczarowują. Miną jeszcze miesiące, zanim kraje powrócą na te same eksportowe tory na jakich stały pół roku temu. Oba zjawiska widać na poniższej grafice.
Wraz z poluzowaniem obostrzeń gospodarczych do życia w strefie euro wraca sprzedaż detaliczna, która we Francji i Niemczech już odbiła do poziomów przed pandemicznych. Jednakże możliwości produkcyjne dalej pozostają na poziomach dużo niższych niż te, które mogliśmy obserwować w styczniu i lutym.
Finansowy Krytyk