Zyski, jakie przyniósł Egiptowi Kanał Sueski w roku finansowym 2023/2024 spadły o prawie jedną czwartą. To hiobowe wieści dla pogrążającej się w finansowej niewydolności gospodarki Egiptu. Winne temu jest oczywiście utrzymujące się zagrożenie na Morzu Czerwonym. Czy też konkretniej – Huti.
Informacje dot. wyników finansowych kanału przedstawił we czwartek Osama Rabie, prezes Administracji Kanału Sueskiego (Suez Canal Authority). Wedle podanych przezeń danych, Kanał Sueski – największy pojedynczy zasób Egiptu – przyniósł w rzeczony roku finansowym zysk rzędu 7,2 miliarda dolarów. Stanowi to ostry spadek z 9,4 miliarda dol. w roku finansowym 2022/2023 – czyli o o 23,4%.
W tym czasie z przejścia przez Kanał skorzystać miało 20 148, które przewiozły ponad miliard ton ładunku. Również i w tej kwestii nastąpił regres – rok wcześniej było to bowiem 25 911 jednostek. I transportowały one aż półtora miliarda ton ładunku.
Spore efekty niewielkich sukcesów
Spadki te mają bezpośredni związek z zagrożeniem generowanym przez ruch Ansar Allah, alias Hutich, z Jemenu. Ruch ten ciężko określić jedynie jako „przestępczy” czy „terrorystyczny” – reprezentuje on bowiem spójną grupę etniczno-wyznaniową i kontroluje zwarte terytorium. Z drugiej strony, bynajmniej nie odżegnuje się on od metod terrorystycznych czy przestępczych. Lub pirackich.
Działania pirackie na Morzu Czerwonym (i jakoby nie tylko tam) rozpętali oni oficjalnie w związku z inwazją Izraela na Strefę Gazy, choć w istocie był to tylko pretekst. Ich ataki nie są szczególnie skuteczne – od listopada zdołali oni zatopić raptem dwa statki. Sami ponieśli przy tym tez niemałe straty, zwłaszcza w wyniku odwetowych bombardowań ich celów w Jemenie.
Mimo to wytworzony przez nich nastrój zagrożenia sprawił, że wielu armatorów przekierowało swoje statki trasą dookoła Afryki. Ma to dla nich tę pozytywną cechę, że pozwala zwiększyć ceny za usługi transportowe (z czego oczywiście i skwapliwie korzystają). Jest to jednak, jak zauważa Osama Rabie, rozwiązanie trudne do utrzymania w długim terminie. Droga przez Kanał Sueski jest po prostu krótsza i szybsza.
Komu zależy, by Kanał Sueski był drożny…?
Kwestia ta nie jest zarazem wolna od pewnych niejasności. Nie ulega wątpliwości, że ze wszystkich krajów świata, najbardziej na tej sytuacji cierpi Egipt. Zarazem nie podjął on jednak żadnych kroków – czy to politycznych, czy militarnych – by tę sytuację zażegnać.
Zabiegi dyplomatyczne mogłyby być utrudnione, biorąc pod uwagę fakt, że Iran – sponsor i sojusznik Hutich – nie znajduje się w szczególnie przyjaznych stosunkach z Egiptem. Kroki militarne jednak byłoby jak najbardziej wykonalne. Egipt ma rozbudowane siły zbrojne (wedle niektórych, nawet aż za bardzo), i wcale niemałą flotę wojenną. W swej historii podjął już zresztą (w latach 60′) zbrojną interwencję w Jemenie. I to klasyczną, z udziałem zwartych oddziałów lądowych
Tymczasem teraz – miażdżącą większość działań eskortowych na Morzu Czerwonym prowadzą siły morskie USA, Wielkiej Brytanii i ich sojuszników (czasem nader niechętnych). Okazjonalnie pojawiają się tam okręty chińskie, indyjskie czy rosyjskie. Tymczasem ze strony Egiptu, czy jego lokalnych sojuszników (Arabia Saudyjska, ZEA) – cisza.
Jest to skądinąd niejedyny tajemniczy fenomen geopolityczny w tym regionie. Rodzi on jednak cały szereg pytań o priorytety polityki Egiptu. A także o to, z czego wynika fakt, że mimo ogromnych problemów budżetowych (i spadków wpływów!) władze tego kraju podchodzą do tego w sposób iście stoicki.