Incydent, do którego doszło w niedzielę w nocy, a dotyczący nagłego i tajemniczego uszkodzenia Balticconnector’a – rurociągu łączącego Estonię i Finlandię po dnie Zatoki Botnickiej – nie wydarzył się sam z siebie. Innymi słowy, ktoś w tym „pomógł”. Czy pytanie o to, kim mógłby być ów ktoś, pozostaje w tym przypadku retoryczne?
Samo uszkodzenie rurociągu, które wywołało nagły spadek ciśnienia w weekend, nie wyczerpuje katalogu atrakcji, jak również z dużym prawdopodobieństwem wyklucza, że był to przypadek. Przy tej samej okazji bowiem uszkodzeniu uległy także podmorskie kable telekomunikacyjne, również łączące te dwa państwa.
Tezę o nieprzypadkowości awarii pierwotnie opublikował fiński nadawca publiczny, Yle, powołując się na postacie z kręgów fińskiego rządu zaangażowanych w kwestie bezpieczeństwa.
Co jest gorsze niż pochopność?
Na konferencji prasowej zorganizowanej we wtorek wieczorem, Petteri Orpo, premier Finlandii, ostrożnie ją potwierdził. Ujawnił jednak tylko fakt, że wedle prowadzonego przez fińskie służby śledztwa, awaria nie jest naturalna. Odmówił natomiast wskazania winnego (choć dodano, że nie byłby tego w stanie zrobić byle kto) i apelował, by „nie wyciągać pochopnych wniosków”.
Te ostatnie jednak – obwiniające za to jednoznacznie wrogą obydwu dotkniętym krajom Rosję, której agresywność, a także arogancja (zwłaszcza wobec mniejszych państw) historia najnowsza udowodniła ponad wszelką wątpliwość – nasuwają się same.
Źródło: yle.fi
Takie też wnioski formułowali nieoficjalnie przedstawiciele fińskich sił zbrojnych, a także wspomnianych służb bezpieczeństwa. Fakt niewyrażania tych opinii oficjalnie przez przedstawicieli państwa, jakkolwiek uzasadniony z punktu widzenia prawnych procedur, jawi się tutaj jako zachowanie cokolwiek kunktatorskie.
Co więcej, podobnie ostrożne postępowanie – w przypadku gdyby faktycznie był to rosyjski sabotaż – może zostać, biorąc pod uwagę doświadczenia historyczne, uznane za reakcję słabą (przynajmniej z punktu widzenia wschodnich paradygmatów politycznych, dominujących w Moskwie).
Powtórka z rozrywki?
Balticconnector łączy Finlandię z Estonią i – dalej – magazynami gazu na Łotwie, Od wejścia w życie antyrosyjskich sankcji nie jest natomiast już używany do reeksportu gazu rosyjskiego. Jego podwodna, przebiegająca przez Zatokę Botnicką dno część jest długa na 77 kilometrów, i sięga głębokości 100 metrów.
Ma on zaspokajać około 1/3 zapotrzebowania Finlandii na gaz ziemny. Zgodnie z oświadczeniem rządu, jego naprawy mogą potrwać miesiącami. Nie doprowadzi to zapewne do braków gazu w Finlandii, biorąc pod uwagę możliwe alternatywne źródła, jednak prawdopodobnie przyczyni się do wzrostu jego cen w tym kraju. Wzrost, tyle że w odniesieniu do cen giełdowych w Europie, już nastąpił 2 miał on jednak związek także z ostatnimi wydarzeniami wojennymi w Izraelu.
Nie jest to pierwszy przypadek tajemniczego incydentu w odniesieniu bałtyckiego rurociągu. Niemal dokładnie rok temu, we wrześniu 2022, doszło do wybuchowego „wypadku” – który w założeniu miał być skryty, okazał się zaś wybitnie medialny i widowiskowy – na odcinku gazociągu Nord Stream 2 w pobliżu wyspy Bornholm. Wybuch ten, połączony z towarzyszącą sprawie niepewnością polityczną, definitywnie wyłączył z użytku tę magistralę.
Może Cię zainteresować: