Rząd duński zapowiedział w poniedziałek, że będzie dążył do prawnego zakazu namiernego zbierania danych przez koncerny elektroniczne oraz platformy społecznościowe. Prócz ogólnych wyrazów potępienia wobec masowej kradzieży personalnych informacji przez Big Tech-y, rząd planuje przeforsować podniesienie wieku zgody na korzystanie z usług powyższych.
Nie wiadomo natomiast (lub o tym jak na razie nie poinformowano), jak miałyby wyglądać mechanizmy egzekwowania tego prawa – bez których niestety może ono pozostać jedynie formalnością.
Obecny próg wiekowy, od którego małoletni uważani są za zdolnych do wyrażenia mało dobrowolnej zgody na wszelkie możliwe warunki podyktowane przy okazji korzystania z sieci (przy tej okazji wyróżniono Google’a, Facebooka oraz Snapchata) oraz urządzeń elektronicznych, ma w królestwie Danii zostać podwyższony z 13 do 15 lub 16 lat. W przypadku młodszych dzieci konieczna ma być akceptacja rodziców.
Wedle wypowiedzi ministra przedsiębiorczości, Mortena Bødskova, należy „położyć kres wykorzystaniu nieprzejrzystych w działaniu algorytmów zbierania danych, które wykorzystują obłąkane metody, by zatrzymać dzieci i dorosłych przed ekranem, i zbierają niewyobrażalne ilości osobistych informacji”. Póki co w propozycjach zapowiadanych zmian była mowa jedynie o nieletnich, jednak słowa ministra sugerują, że może się na tym nie skończyć.
Big Tech: to ludzie chcą, żebyśmy wszystko o nich wiedzieli…
Otwartym pozostaje pytanie, czy te zmiany faktycznie ochronią małoletnich przed powszechnym przywłaszczaniem ich danych przez duże firmy technologiczne – czy też skończy się jedynie na dodatkowej formalności, do której odbębnienia będzie zmuszony młodszy użytkownik, aby koncerny Big Tech-u mogły dalej twierdzić, że agresywna inwigilacja wynika z dobrej woli klienta, który z własnej i nieprzymuszonej inicjatywy oddaje komplet swoich informacji firmie, aby ta mogła na nich zarobić.
Zobacz też: Wściekłość UE – Musk wypowiedział cyrograf Twittera z Komisją Europejską
Pytanie, które – pomimo obaw o treść odpowiedzi – powinno wybrzmieć przy tej okazji, to czy pełnoletni aby na pewno są bardzo odmienni w swoich social mediowych zachowaniach od trzynasto- czy szesnastolatków? Nowe duńskie prawo ma bowiem chronić przede wszystkim ich – kwestia jednak o to, czy takie sektorowe przepisy faktycznie zmienią agresywnie inwigilacyjne polityki dużych firm technologicznych, które dane użytkowników mają zwyczaj traktować jak swoją przyrodzoną własność. Można bowiem niekiedy odnieść wrażenie, że o ile szpiegowanie dzieci budzi logiczny i odruchowy sprzeciw, to wobec szpiegowania dorosłych panuje jeśli nie przyzwolenie, to przynajmniej coś w rodzaju poczucia rezygnacji.
A nie wydaje się to słuszne, samo bowiem utrudnienie inwigilacji nieletnim na niewiele się zda, jeśli zasadnicza część populacji ochoczo zgadza się na bycie podpiętą do komercyjnego matriksa Big Tech-u. Pozostaje oczywiście pytanie o to, co faktycznie można w tej sytuacji zrobić. Nie ulega bowiem wątpliwości, że koniecznym i naturalnym elementem wolności osobistej jest również ponoszenie konsekwencji swoich wyborów, w tym zaznaczania cyrograficznego „zgadzam się, przejdź dalej”. Nie należy też życzyć ani sobie, ani innym, by ktoś ich od tej odpowiedzialności próbował uwolnić (tam, gdzie tego próbowano – kończyło się z reguły miłą, przyjazną dyktaturą).
Tyrania dobrowolnej zgody na warunki
Czy jednak zgody na rozmaite skandaliczne warunki, wymuszane przez duże koncerny elektroniczne, aby na pewną są dobrowolne? Oczywiście, nikt nie stoi z pałką nad karkiem zainteresowanego, grożąc mu tzw. chińską narkozą w przypadku braku zaznaczenia stosownej zgody i rezygnacji z usług. Warto jednak sobie uzmysłowić, że groźba odcięcia kontaktu międzyludzkiego, wykluczenia zawodowego lub braku możliwości zarobku – a do tego wszystkiego nader często sprowadza się brak dostępu do platform internetowych – potrafi przymusić równie skutecznie jak fizyczny bicz.
Z pewnością zatem, doceniając chęć ochrony prywatności nieletnich (a przynajmniej ideę, bo jak będzie z wykonaniem – pozostaje do zobaczenia w praktyce), nie należy się przy tym spodziewać, że zakończy to debatę nad rozwiązaniem coraz bardziej natarczywego problemu, jakim stało się korporacyjne wszechwścibstwo. A także nad pytaniem, czy funkcjonowanie współczesnej ekonomii oraz stosunków społecznych bez natarczywego szpiegostwa komercyjnego aby na pewno jest niemożliwe?
Może Cię zainteresować: