W zeszłym tygodniu spore poruszenie wywołała informacja o problemach jednego z liderów branży carsharingu firmy Panek. W tym przypadku przyczyną były zawirowania wewnętrzne. Jednak w branży jest też problem zewnętrzny, który uderza we wszystkich graczy. Okazuje się, że w poważnych kłopotach jest cała branża, która mocno przeszacowała popyt na swoje usługi. Niewykluczone, że to chwilowy kryzys, a prędzej czy później i tak będziemy zmuszeni korzystać z tego rodzaju usług.
Branża carsharingu i pojazdów na minuty z poważnymi problemami
Jak donosi „Rzeczpospolita” szeroko rozumiana branża pojazdów na minuty (samochody, hulajnogy, rowery) wpadłą w poważne tarapaty. Czołowi gracze z tego sektora mocno przeszacowały popyt i według dziennika walczą o przetrwanie. Wiele z tych podmiotów jeszcze nie jest w likwidacji, ale w restrukturyzacji.
Adam Jędrzejewski, był prezes stowarzyszenia Mobilne Miasto, zauważa, że od 2016 roku spośród kilkunastu firm carsharingowych zostały zaledwie dwie. Z czego jedna z nich, firma Panek, przechodzi właśnie proces restrukturyzacji. Podobnie jest w przypadku firm wynajmujących rowery i hulajnogi na minuty.
Według eksperta nie udało się dostatecznie rozpropagować idei współdzielenia w transporcie, a branża źle oszacowała popyt. Ocenił również, że model biznesowy, który wybrały firmy z tego sektora, po prostu się nie sprawdził.
Zobacz też: Apple otrzymuje potężny cios od UE. Bezprecedensowa kara dla giganta. Należało się?
Prędzej czy później będziemy zmuszenie do carsharingu?
Niewykluczone, że pomimo obecnej sytuacji branża carsharingu i wynajmowania pojazdów na minuty, jeszcze się odrodzi, a jej czas dopiero nadejdzie. Kontrowersyjny projekt Unii Europejskiej Fit for 55, który zakłada zakaz rejestracji samochodów spalinowych do 2035 roku, może spowodować, że wówczas sektor sharingowy rozkwitnie.
Jedyną opcją w takim scenariusz pozostanie zakup nowego auta elektrycznego, jeśli interesuje nas posiadanie własnego auta. Te, póki co są wyraźnie droższe od aut spalinowych. W takim wypadku, jeśli zrezygnujemy z przywileju posiadania prywatnego pojazdu, możemy być zmuszeni do wypożyczania.
Taki wariant, biorąc pod uwagę obecne okoliczności, może skutkować takim rozwiązaniem. Jednak przez najbliższą dekadę wiele może się zmienić, więc trudno powiedzieć, czy taki scenariusz może się spełnić.
Może Cię zainteresować:
To nie problem zewnętrzny a chciwość zarządów tych firm które non stop podwyższają i dodają nowe opłaty, o wiele taniej jest pojechać taksówką albo uberem
Wyszło im usuwanie stref z mniejszych miast. Stracili tyle pieniędzy a teraz płaczą. Sam korzystałem z tego gdy potrzebowałem się dostać np na lotnisko do Modlina.