- Nigeryjski rząd chce, by obywatele, którzy zdołali dotąd ochronić swoje oszczędności w dolarach przed jego chciwością, zadeklarowali te dolary. I wpłacili je do banków.
- W zamian oferuje im „amnestię”. I solennie, ale to naprawdę solennie obiecuje, że wcale im tych dolarów nie odbierze.
- Oczywiście nie odbierze ich im też wtedy, jeśli ich nie zadeklarują. Bo i po co, w istocie, Nigeryjczycy mieliby to czynić?
Relacjonowanie doniesień z Nigerii w ostatnim czasie nabiera nieomal charakteru tragikomicznego. Tematem całej serii doniesień stamtąd mogłaby zaś być fraza przewodnia „Jak popełnić wszystkie możliwe błędy w rządzeniu”, dodatkowo okazując maksimum braku elementarnego szacunku dla swoich obywateli.
Zaledwie niedawno władze Nigerii chwaliły się (zupełnie jakby naprawdę było to coś godnego pochwały), że uniemożliwiają Nigeryjczykom korzystanie z komunikacji niepodatnej na masową inwigilację. Uprzednio w bandycki sposób usiłowały zmusić populację do korzystania z bezwartościowej CBDC – nie ukrywając przy tym, że chodzi o to, by władza mogła kontrolować wszystkie wydatki mieszkańców.
Teraz tamtejszy rząd wykonał kolejny podobny krok – w nawiązaniu zresztą do tej ostatniej kwestii. Otóż Nigeryjczycy masowo korzystają z obcych walut dewizowych (gł. dolara, acz też euro czy juana). Aby ochronić swoje dolary przed chciwością władzy i uniemożliwić jej kradzież tych oszczędności, najczęściej trzymają je poukrywane w domach. I z dala od krajowych banków.
I ten fakt straszliwie uwiera ministrów nigeryjskiego rządu. Nie mogąc zmusić obywateli do tego, by swoje dolary oddali władzy siłowo, postanowili przekonać ich do tego dobrowolnie.
Władza ceni dobro obywateli (i ich dolary)
Ministerstwo finansów ogłosiło otóż program „amnestii” dla posiadaczy dolarów. Program ma polegać na tym, że obywatele dobrowolnie zadeklarują swoje dolary i wpłacą je do banków. W zamian za to – władza łaskawie im ich nie odbierze. Napływ dolarów do systemu bankowego ma wspomóc rekordowo słabą lokalną walutę, nairę. W całym programie pojawia się jednak więcej pytań niż odpowiedzi.
Podstawowym i najważniejszym jest oczywiście to, po jaki gwizdek Nigeryjczycy mieliby w istocie te dolary deklarować? W kraju powszechne jest przekonanie, że, że najlepszym sposobem na ochronę oszczędności przed rządem jest utrzymywanie ich w tajemnicy. Dlaczego ktoś miałby ktoś miałby rezygnować z tej tajemnicy, w zamian musząc polegać jedynie na rządowej obietnicy…?
Innym pytaniem jest to, czy dolary wpłacone do banków w ogóle mogłyby potem zostać zeń wypłacone? I czy jeśli władze by to w dowolny sposób utrudniały, to czy pieniądze te faktyczne dalej w sensie faktycznym należą do swoich prawowitych właścicieli?
Samo zaś pojęcie „amnestii” jest tutaj w dużym stopniu nieporozumieniem. Program ma być bowiem adresowany do legalnych posiadaczy obcych dewiz (cokolwiek ta legalność miałaby oznaczać w ustach nigeryjskich polityków). Skoro zatem wszystko jest legalne, to o jakiej amnestii może być tu mowa…? Słowem, nic tylko korzystać.
I to szybko – ministerstwo wyznaczyło bowiem dziewięciomiesięczny okres ważności amnestii. Co potem stanie się z dolarami, nie sposób przewidzieć. Ale można zgadywać.