Akcje spółki Nikola postanowiły przetestować jak działa wodospad. Wczoraj szły w dół o kilkanaście procent. Koncern GM twardo broni swej współpracy z firmą, ale wizerunkowo nie wygląda to dobrze.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że dla obu firm ta współpraca to może być przysłowiowy „złoty strzał”. Połączenie wizji i projektów firmy Nikola, z potężnym zapleczem GM miało dać sukces, a dało… wodospad. Wszystko zaczęło się od podejrzeń opublikowanych przez firmę analityczną, która w konkluzjach swego raportu stwierdziła, że Nikola oszukuje rynki. Już wtedy mieliśmy solidną przecenę na akcjach rzędu 14%.
Nikola grała w ping ponga i przegrała
Po wypłynięciu na wierzch afery zaczęły się potyczki słowne i wojny na argumenty. Piłeczka znajdowała się co chwila po drugiej stronie. Nikola próbowała się bronic komunikatami prasowymi, 1 i 2, ale niesmak pozostawał. W mediach owładniętych „zieloną falą” i zakochanych w Tesli kolejna firma z branży samochodów elektrycznych robiła furorę. Dodatkowy skandal tylko podgrzewał klawiatury. Ostateczny cios przyszedł gdy założyciel i prezes firmy, Trevor Milton, zrezygnował, o czym poinformowano wczoraj.
Ciąg dalszy przeceny. Co dalej z mariażem z GM?
CEO GM Mary Barra zarzekała się w połowie września, że spółka przed rozpoczęciem współpracy dokonała rzetelnego sprawdzenia partnera. Mimo tych zapewnień niesmak pozostaje. Cała sytuacja znalazła również odzwierciedlenie w akcjach potentata motoryzacyjnego:
Już teraz pojawiają się głosy, że afera może mieć jedynie krótkotrwały negatywny skutek dla GM. cały mariaż pomyślany był dość dobrze. GM nie musiał inwestować gotówki w to przedsięwzięcie, a dawał jedynie swoje know-how oraz moce produkcyjne, otrzymując w zamian udział w spółce Nikola. Reszta umowy to miały być zyski z współpracy w postaci użyczenia fabryk i inżynierów oraz już posiadanych technologii. W najgorszym przypadku te zyski się po prostu nie zmaterializują.
As w rękawie
Zmiana prezesa firmy Nikola może okazać się dobry rozwiązaniem. Na fotel w spółce wskoczy bowiem Stephen Girsky, który przed paru laty był wiceprzewodniczącym w… GM. Obecnie zasiadał w radzie zarządu Nikoli. Wszystko wskazuje zatem na to, że Girsky jest człowiekiem, który może wyciągnąć spółkę z bagna. Wie jak działa GM, ma doświadczenie w zarządzaniu i osiągnął w swojej karierze parę sukcesów. Jego BIO robi wrażenie.
Nikola odwróci wodospad?
Spółka znajduje się w dobrej pozycji wyjściowej do powolnego budowania sukcesu, nawet na miarę Tesli. Droga do tego celu może być wyboista. Niemniej ludzie i potencjał stojący za firmą mają większą mierzalną wartość niż wizje Elona Muska. Można zatem założyć, że sukces ten, jeśli się uda, nie będzie się odbywał w blasku fleszy i dramatycznych haseł. Nie zaistnieje również w mediach społecznościowych, w czym bryluje Musk. Raczej będzie to powolne budowanie pozycji i trendu tego należy się spodziewać i u innych wielkich producentów samochodów. Musk może się uśmiechać do kamer, ale wieczorkiem, przy szklaneczce czegoś mocniejszego, musi myśleć o tym, że powoli motoryzacyjna pętla się zaciska.
Krzysztof Kuska
Od Redakcji
Bithub Flesz już na naszym kanale YouTube. Zapraszamy codziennie o 19:00 na skrót najważniejszych wydarzeń dnia z branży kryptowalut i finansów, komentarze i rozważania na temat tego, co może przynieść kolejny dzień! Program prowadzi Bitcoin Feniks.
Zobacz najnowszy odcinek:
Niniejszy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r.uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.