- Bank inwestycyjny Morgan Stanley stał się celem postępowania federalnych organów regulacyjnych USA.
- Kilku regulatorów na raz jęło interesować się praktykami banku w zakresie „monitorowania” i weryfikacji klientów swoich usług zarządczo-powierniczych. Zwłaszcza zagranicznych klientów.
- Może to sugerować podejrzenia o nieprzestrzeganie przez tychże jakichś sankcji lub restrykcji w aktywności międzynarodowej.
Przedmiotem szczególnego zainteresowania finansowych śledczych z kilku agencji na raz stała się część banku odpowiadająca za powiernicze zarządzanie aktywami. Urzędy takie jak Office of the Comptroller of the Currency (OCC), SEC czy inne organa Departamentu Skarbu (w tej liczbie FinCEN czy CFTC) gromadnie zainteresowały się standardami, jakie Morgan Stanley praktykuje przy okazji prześwietlania swoich klientów.
Morgan Stanley zagląda w papiery
Nie chodzi naturalnie o szanowanie prywatności rzeczonych (bądźmy poważni…). Wprost przeciwnie. Wymienione organa podejrzewają, że bank nie inwigiluje swych klientów wystarczająco dogłębnie i entuzjastycznie. Brak tegoż miałby bowiem rzekomo prowadzić do zagrożenia aktami prania brudnych pieniędzy. „Jakoby” – niczego bowiem, póki co, bankowi ani jego klientom nie udowodniono.
W świetle amerykańskiego prawa oraz zwyczajów prawnych powinno to wystarczyć, by odeprzeć oskarżenia. Niedopuszczalne także jest wszczynanie śledztwa bez uprzedniej wiedzy, jedynie na zasadzie „a nuż coś znajdziemy po drodze”.
Organa federalne mają jednak długą i bogatą tradycję traktowania ograniczeń zwyczajowych i konstytucyjnych z pobłażliwą swobodą. Szczególnie, gdy chodzi o ich własną władzę lub kontrolę. Także, tak jak w tym przypadku, tę sprawowaną za pośrednictwem banku, który wyniki swojego monitorowania klientów musi przecież raportować.
Powab zagranicznych pieniędzy
Zainteresowanie urzędników federalnych wzbudzić miało też grono wybranych „klientów międzynarodowych” funduszu należącego do Morgan Stanley’a. Wydział banku odpowiadający za zarządzanie aktywami oferuje im usługi brokerskie, doradcze, powiernicze i planistyczne. Bank ma się przy tym koncentrować na osobach zamożnych oraz – czytając między wierszami – w ten czy inny sposób mających związek ze światem polityki.
Właśnie to miało przy tym przyciągnąć lepki wzrok organów regulacyjnych. Aspekt międzynarodowy śledztwa może sugerować, że urzędy regulacyjne podejrzewają po ich stronie przewinienia w rodzaju naruszenia którychś z katalogu obowiązujących amerykańskich sankcji. Zaś bank – o umożliwianie tychże naruszeń, choćby w bierny sposób.
Wszczęcie śledztw przez owe instytucje spowodowało nagłe spadki kursów akcji banku. Udziały w Morgan Stanley potaniały we czwartek popołudniu o 4,8%, kosztując 87,17 dolarów.