W dzisiejszej #Aletrnatywce_Ekonomicznej nakreślimy, czym jest idea merytokracji. Zastanowimy się, jakie warunki należy spełnić, aby idea ta przestała być utopijnym marzeniem ściętej głowy, a zaczęła być realna w rzeczywistości, w której żyjemy. Zaprezentuję również popularne zarzuty w stosunku do tej koncepcji, w celu skonstruowania odpowiedniej kontr krytyki. Zapraszam na felieton pt. „Merytokracja – analiza pojęcia i kontr krytyka”!
Słowem wstępu
Merytokracja jest szeroko wykorzystywanym określeniem wizji społecznego ładu zbudowanego na fundamentach równości, egalitaryzmu i sprawiedliwości społecznej w takich dziedzinach życia, jak np. biznes, polityka, edukacja itd. Pojęcie to jest przeciwstawne do elitaryzmu, arystokracji dziedzicznej czy nepotyzmu, słowem do takich koncepcji, gdzie środkiem do osiągnięcia danego celu jest przewaga, której nie da się samodzielnie wykreować, a jedynie otrzymać z zewnątrz lub zwyczajnie z nią urodzić.
Cel merytokracji
Celem tej koncepcji jest doprowadzenie do sytuacji, gdzie kompetencje rozumiane jako wypadkowa doświadczenia, edukacji, talentu, zaangażowania czy potencjalnej przewagi konkurencyjnej są warunkiem zdobycia danego stanowiska, pozycji czy szerzej mówiąc, doprowadzenia do określonej sytuacji, do której dąży wielu uczestników. Specjalnie poszerzyłem to pojęcie, gdyż merytokracja to nie tylko koncepcja zapobiegająca temu, żeby krewny dostał lepsze stanowisko w korpo, ale też sytuacja, np. w urzędzie, gdy ktoś stara się o zgodę na budowę danego obiektu na określonej działce, a nie otrzyma jej, gdyż jeszcze zanim złożył wniosek, działka ta została przeznaczona dla kogoś innego. Podobnie jest np. z „przetargami”, gdzie zwycięzca jest znany od początku, ale iluzoryczną procedurę trzeba przeprowadzić. Nie wspomnę już o świecie edukacji, gdzie doktorat robi wielu, a habilitację „wybrana elita” (nie zawsze z powodu wybitnych osiągnięć naukowych).
Odpieranie krytyki metodologicznej
Istnieją dwa nurty krytyki idei merytokracji. Pierwszy to nurt metodologiczny.
Powstaje pytanie, jak bardzo możliwe jest sprawdzenie poziomu kompetencji w sposób rzetelny za pomocą testów? Tutaj warto się zatrzymać. Zacznijmy od tego, że test sam w sobie jest niezbędny w celu oceny wstępnej. Podkreślam słowo wstępnej. Jeśli odrzucimy sensowność testów samych w sobie, to wątpliwe stanie się ich zastosowanie choćby w edukacji. Zamiast pytać „czy” lepiej zapytać, jaka forma sprawdzianu jest najbardziej skuteczna.. Forma polegająca na kilkuetapowej weryfikacji „na ślepo” pozwala wstępnie wyselekcjonować choćby tych kandydatów, którzy nie mają żadnej wiedzy w sprawdzanym obszarze i oddzielenie ich od tych, którzy mają choćby podstawowe pojęcie. Rozmowy oceniające poziom wiedzy, testy psychologiczne dotyczące osobowości, praktyczne testy umiejętności. Do tego ewaluacja osiągnięć, wykształcenia i moralności. Dlaczego nie można wykorzystać wynajętego aktora do testowania np. asertywności kandydata w określonych, odgrywanych sytuacjach? To by dało pewien obraz wstępny, np. podczas rekrutacji na stanowiska zaufania publicznego.
Kolejny kontrargument to możliwość prowadzenia ewaluacji na szerszą skalę. Na uczelniach sytuacja z profesorami nadużywającymi swojej władzy poprawiła się, gdy wprowadzono ankiety studentów, oceniających ich pracę. Dlaczego coś takiego nie jest możliwe w świecie polityki? Dlaczego ludzie mogą oceniać jedynie w komentarzach pod postami w social mediach? Aby merytokracja mogła zaistnieć, trzeba doprowadzić do sytuacji, gdzie w sposób formalno – administracyjny mierzona jest skuteczność i efektywność w kontekście realizacji celów. Mamy demokrację, która powinna być ustrojem najdoskonalszej formy wpływu społeczeństwa obywatelskiego na władzę. Skoro sobie wybraliśmy taki ustrój, to realizujmy go, jak należy.
Podsumowując, obiektywne systemy oceny jak najbardziej istnieją i można je wprowadzać w życie. Kluczem jest to, żeby nie były jednolite, tylko zróżnicowane ze względu na testowany podmiot.
Odpieranie krytyki ideologicznej
Krytycy ideologiczni stawiają zarzuty pogłębiania nierówności społecznych poprzez odbieranie szans osobom mniej uzdolnionym na rzecz tych o lepszych predyspozycjach. Tutaj jako argument często wskazuje się system edukacji, gdzie uczniowie, którzy wypadną gorzej, mają dostęp do gorszej edukacji niż ci, którzy radzą sobie lepiej.
W tym miejscu pragnę niestety poinformować krytyków ideologicznych, że zupełnie nie trafili z argumentacją. Przykładowo w Polsce system edukacji jest skonstruowany tak, że uczniowie mniej uzdolnieni otrzymają nauczanie indywidualne o wiele prędzej niż ci, którzy wykazują się nieprzeciętnym talentem. Poza tym pójście na studia zależne jest wyłącznie od wyników na maturze i udziału w olimpiadach. Oznacza to, że uczeń, który miał słabe oceny przez wszystkie lata edukacji, może na dobrą sprawę przysiąść do nauki kilka miesięcy przed maturą, zdobyć dobry wynik i iść na dobre studia, żaden problem.
Kolejnym kontrargumentem jest nic innego jak alokacja zasobów ludzkich. Niestety, nie każdy nadaje się do wszystkiego. Po to ludzie mają określone talenty, które rozwijają, żeby potem je efektywnie alokować w określonych miejscach i pełniąc funkcje, do których są predestynowani. Nie można używać argumentacji, że merytokracja jest zła, bo jeśli ktoś czegoś nie umie, to nie będzie mógł tego robić. Ona jest właśnie dlatego czymś użytecznym, gdyż dąży do efektywnej alokacji zasób ludzkich, ze względu na kompetencje. Bariery strukturalne w postaci przykładowego faktu, że jeśli ktoś nie umie czytać, więc nie może zostać dygnitarzem państwowym, służą zachowaniu ładu, a nie są przejawem braku egalitaryzmu.
Takie są prawa natury, że ten, kto coś potrafi może to wykorzystywać.
Brzmi to banalnie, ale prostota jest miarą klarowności mojej kontrargumentacji. Nie będę narzekał, że brak egalitaryzmu nie pozwolił mi na zostanie prezydentem Chin, gdy nie znam języka chińskiego.
Podsumowując
Nie trzeba traktować pojęć w sposób sztywny. Po to idee są formułowane w sposób mocno ramowy, żeby w starciu z chaosem rzeczywistości choćby ułamek z prawd w nich zawartych przetrwał.
Brzmi skomplikowanie, ale zmierzam do tego, że można wprowadzić część rozwiązań merytokratycznych i choć trochę przybliżyć się do ideału. Nie trzeba od razu doprowadzać do sytuacji, gdzie krytycy ideologiczni widzą brak równości w szkolnej ławce. Przestrzeganie jakiejkolwiek doktryny w sposób dosłowny i ortodoksyjny jest szkodliwe. Wyciąganie pewnej średniej jest kluczem do efektywnego poruszania się w średnio-świecie, który nas otacza.
Zapraszam na poprzednie #Alernatywki_Ekonomiczne i artykuły. Od teraz nie co dwa, lecz co tydzień będzie się ukazywać kolejny felieton! Jest popyt, to jest podaż. Zapraszam do krytyki mojej kontr krytyki w komentarzach i do zobaczenia w kolejną środę 🙂
źródło: https://linkd.pl/4mzs