Rynki wschodzące znalazły się w bardzo niekomfortowym położeniu. Z Kapitał odpływa w bardzo szybkim tempie. Walka z Covidem i pobudzanie gospodarki to bardzo kosztowny biznes. Z drugiej strony mamy kończące się programy pomocowe i spadające stopy procentowe. Pieniądze zostały już wyłożone i w teorii kraje powinny być już zwarte i gotowe do postpandemicznej samodzielności bez „dopłacania do interesu”. Jak to wygląda na dzień dzisiejszy? Zapraszam!
Jak definiujemy gospodarki wchodzące?
Zacznijmy od podstaw. Rynkami wschodzącymi określa się takie, które znalazły się na etapie pomiędzy krajem rozwijającym się, a krajem rozwiniętym. Ich główne cechy to wysoki poziom inwestycji oraz szybki wzrost gospodarczy. Nie ma sztywnych kryteriów tego, który kraj konkretnie można zaliczyć do tego zbioru, a który nie. Instytucje przyjmują swoje własne warunki, w celu stworzenia listy krajów, przez co mogą występować pewne różnice w ilości krajów zaliczanych. Przykładowo do rynków wschodzących według Morgan Stanley Capital International zaliczają się m.in: Chile, Brazylię, Chiny, Polskę, Czechy, Egipt, Filipiny, Indie itd. Kraje mogą być mocniej lub słabiej wschodzące. Zależy to głownie od wysokości dochodu narodowego i poziomu zaawansowania infrastruktury.
Banki centralne starają się przeciwdziałać
Skoro bodźce monetarne się kończą, a presja by stymulować ożywienie gospodarcze rośnie, to w głowach bankierów rodzi się podstawowe pytanie. Skąd wziąć pieniądze? Kierunek ekspansywna polityka monetarna. Po pierwsze operacje otwartego rynku: repo, czyli sprzedaż obligacji plus państwowych akcji. Gdy brakuje pieniędzy to trwa wielka wyprzedaż, która w długim okresie może być bardzo niebezpieczna. Obligacje trzeba będzie odkupić po wyższej cenie w przyszłości, jest to nieuniknione.
„„Zewnętrzne warunki finansowe przestały się poluzowywać i być może zaostrzyły się w ciągu ostatniego miesiąca” – powiedział Adam Wolfe, ekonomista ds. Rynków wschodzących w firmie Absolute Strategy Research”.
Stopa procentowa
By zachęcić inwestorów do brania kredytu, obniża się „cenę pieniądza”. Bank centralny oczekuje, że ktoś kto zna się na biznesie zadłuży się, a następnie za pomocą dźwigni finansowej stworzy podmiot, który wygeneruje ekonomiczną wartość dodaną, da pracę ludziom i tak dalej. W skali makro ma prawo to doprowadzić do ujarzmienia kryzysu. Nie jest to jednak rozwiązanie bez wad. Jeśli obniży się stopę za bardzo, nawet do ujemnego poziomu, grozi to tworzeniem baniek i udzielaniu ryzykowanych pożyczek. Jest jeszcze inny efekt – tzw. arbitraż pieniądza. Skoro karamy ujemnymi stopami osoby posiadające depozyty w banku, to mogą oni wyjąć pieniądze z lokat i wrzucić je w co innego. To prowadzi do osłabienia kondycji finansowej samych instytucji banków, zwłaszcza tych mniejszych.
Na to bank już nie może wpłynąć
Z resztą to też nie jest tak, że tylko stopa procentowa jest przesłanką do wzięcia kredytu przez inwestującego lub nie. Problemem w kryzysie jest strach przed tym, że otworzy się działalność i będzie ona nierentowna we wczesnym okresie (dłużej niż powinna, bo wiadomo, że często na początku jak wystarcza na koszty to jest dobrze) działalności przez niski popyt w społeczeństwie, które ma zwyczajnie mniej pieniędzy na wydanie lub nawet jeśli ma to boi się ich wydać żeby potem nie zabrało (motyw przezornościowy), a pamiętajmy, że pierwszy rok dla działalności gospodarczej to prawdziwy maraton biegu przez płotki.
Kompleksowe zestawienie
Financial Times opublikował diagram wpływów gospodarek na stopy procentowe.
Widać na nim, iż od od bieżącego roku, prawie wszystkie banki centralne postanowiły obniżać stopy procentowe. W przypadku Rosji spread jest bardzo duży. Od stycznia 2015 roku do dziś nastąpił spadek z 17% do 4,25%. To samo w Brazylii od października 2015 roku do dziś, spadek z 14,25% do 2%. W dwóch powyższych przypadkach sam spadek ceny pieniądza to potężny bodziec do wzięcia kredytu. Z miesiąca na miesiąc stopa najczęściej leci w dół w Meksyku, Brazylii oraz Rosji. Warto zauważyć jeszcze przed wybuchem pandemii większość państw poza Zambią obniżała stopniowo stopę. Pierwszym państwem, które przełamało zbiorowy trend i postanowiło podnieść cenę pieniądze jest Turcja z 8,25% na 10,25% w bieżącym miesiącu.
Relacja pomiędzy stopą procentową a cenami
Zazwyczaj banki centralnie trzymają cenę pieniądza na niezmienionym poziomie lub lekko ją podnoszą, by wpasować się w założony cel inflacyjny. Słabnąca waluta może być również katalizatorem inflacji, jednak w obecnych czasach ceny są pod presją załamującej się koniunktury gospodarczej i przez i ich poziom będzie szedł w parze wraz ze spadkiem popytu.
„Dziś banki centralne martwią się kursami wymiany z innych powodów. Dewaluacja waluty oznacza, że pożyczkodawcy będą żądać wyższych zwrotów z obligacji rządowych, przez co pożyczki będą droższe w czasie, gdy wiele budżetów krajowych jest poważnie obciążonych”.
Na wartości tracą waluty, takie jak lira, forint, rand (waluta RPA), rubel rosyjski oraz real brazylijski.
Z kryzysem całkiem dobrze uporały się państwa, takie jak Chiny, Tajwan i Wietnam. Wirus został tam opanowany stosunkowo szybko. Stabilność gospodarcza została tam odbudowana bardzo sprawnie i w tym momencie jest ona zbliżona do poziomu sprzed wybuchu pandemii. Możliwość samofinansowania się czyni te kraje odporniejszymi na wstrząsy z zewnątrz
Ile pieniędzy zebrano?
Na rynkach wschodzących udało się zebrać z obligacji ok. 145 miliardów dolarów odd stycznia do września. Do tego należny doliczyć 630 miliardów dolarów zebranych na rynkach krajowych. Do możliwości zaciągnięcia tak wysokich pożyczek przyczyniły się biliony dolarów płynności finansowej od amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która puszczała pieniądze w międzynarodowe rynki. Pomogła również możliwość zaciągania pożyczek awaryjnych w takich instytucjach, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy.
„Wzrost ryzyka kryzysu zadłużenia w perspektywie krótko- i średnioterminowej będzie bardzo wysoki”.
Podsumowując
Gospodarki wschodzące cały czas znajdują się pomiędzy młotem a kowadłem polityki monetarnej, której celem jest ożywienie. By przetrwać państwa podejmują bardzo ryzykowne działania, takie jak np. emisja papierów wartościowych o bardzo krótko terminowych. To oznacza, że pożyczony kapitał trzeba będzie w krótkim czasie oddać i to z procentem.
„Jeromin Zettelmeyer, zastępca dyrektora Departamentu Strategii, Polityki i Przeglądów MFW, ostrzegł niedawno, że w czasie pandemii liczba krajów o wysokim ryzyku popadnięcia w kryzys finansowy wzrosła z trzech do ośmiu wśród gospodarek rozwiniętych i z 15 do 35 wśród rynków wschodzących”.
Mimo wszystko trzeba wierzyć, że to wszystko to okres przejściowy i niebawem ryzyko finansowe się opłaci. Im szybciej, każdy z osobna wróci do normalnych relacji z wydawaniem i inwestowaniem pieniędzy, tym szybciej w skali marko uda się wyjść z finansowych tarapatów.