Royal Dutch Shell, bo tak w pełni nazywa się znany nam koncern petrochemiczny, po raz pierwszy od czasu II wojny światowej obniżył swoją dywidendę. Jest to następstwem światowego kryzysu naftowego, który został wywołany przez pandemię koronawirusa, która na dobre zmieniła przemysł energetyczny.
Drastyczny ruch jest dowodem na to, jak globalne rozprzestrzenianie się śmiertelnej choroby doprowadziło do największych zmian na rynkach od lat. Zużycie energii notuje historyczne spadki, dokładnie tak samo, jak robi to PKB w wielu krajach. Globalna gospodarka, która odbuduje się po aktualnym kryzysie, może wyglądać zupełnie inaczej niż dziś, szczególnie jeżeli chodzi o struktury zapotrzebowania na paliwo.
Jak twierdzi serwis thestar.com, jest to historyczny moment dla firmy Shell i przemysłu naftowego. Spółka była zdecydowanie największym płatnikiem dywidend na FTSE-100, zapewniając stałe dochody milionom inwestującym w fundusze emerytalne. Obniżenie dywidendy o dwie trzecie nie tylko załamie inwestorów, ale także pokazuje, jak pesymistyczne są prognozy spółki na ten rok.
Spadki są nieuniknione
Spółka oczekuje, że w pierwszym kwartale tego roku uzyska niewielki zysk, a w drugim sytuacja będzie dużo gorsza, ponieważ blokady na całym świecie powodują historyczny spadek popytu na paliwa. Shell ostrzegł, że może być konieczne ograniczenie produkcji ropy naftowej lub gazu ziemnego z powodu braku światowego zapotrzebowania na te dobra.
Oświadczenie Chada Holliday’a, prezesa Royal Dutch Shell.
Zwroty akcjonariuszy są podstawową częścią struktur finansowych Shell. Biorąc jednak pod uwagę ryzyko przedłużającego się okresu niepewności gospodarczej, słabszych cen towarów, większej zmienności i niepewnych perspektyw popytu, zarząd uważa, że utrzymanie obecnego poziomu wypłat dla akcjonariuszy nie jest rozsądne.
Oświadczenie to jest następstwem działań zarządu Shell, który postanowił obniżyć dywidendy z pierwszego kwartału 2020 r. do 16 centów za akcję, z wcześniejszych 47 centów. Firma będzie nadal bacznie obserwować sytuację na rynku, by sprawnie wyznaczać swoje „priorytety alokacji kapitału” a, jak mówi zarząd: „zwiększanie zysków akcjonariuszy pozostanie naszą ambicją”.
Zapewnienia spółki nie są jednak wystarczające, by powstrzymać akcjonariuszy, którzy masowo pozbywają się akcji Shella. Można zaobserwować to na wykresie przedstawionym u góry, że od 30 kwietnia akcje koncernu spadły o ponad 10%. Możemy się domyślać, że jest to przede wszystkim reakcja funduszy emerytalnych, którym zależy najbardziej na wysokich dywidendach.