Bitcoin doświadczył wczoraj zaskakującego obsunięcia ceny po tym, jak tajemniczy podmiot przeniósł 40 BTC z adresu, który był nieaktywny przez ponad 10 lat. Czy były to „bitcoiny Nakamoto”? Jak zadziałała ludzka psychika? Czy rynek dał się oszukać?
Jednym z pierwszych sygnałów, które podsyciło całą spekulację był komunikat Whale Alert. Pojawiła się informacja, że transakcje pochodziły z portfela bitcoin, który potencjalnie należał do twórcy Bitcoina – Satoshiego Nakamoto.
Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać. Kurs bitcoina obsunął się ruchem dużej, czerwonej świecy o blisko 1000 USD, po czym ustabilizował kurs BTC na poziomie ok. 9400 USD. Tym samym Satoshi stał się niejako „dobrym duchem” ceny bitcoina.
Tylko czy na pewno była to wyłączna przyczyna przeceny i, co może ważniejsze, czy transfer 40 BTC dotyczył monet samego Nakamoto?
To jeszcze nie ta „potężna, czerwona świeca”, której moglibyśmy się spodziewać…
Już na początku tygodnia, w swojej Analizie Technicznej Rynku Kryptowalut, Jurek S. pisał, że spodziewa się dużej, czerwonej świecy. Trudno do końca wyciągać z tego jednoznaczne wnioski. Być może jednak wczorajszy ruch ceny był „zaplanowany” przez rynek już dużo wcześniej, a zatem jego geneza leży zupełnie gdzie indziej niż w portfelu Satoshiego..?
„Nie na to teraz czekamy… To nie był wiarygodny sygnał do spadków. Wszystko wskazuje na to, że byki bardzo mocno kupują.
Stali Czytelnicy już wiedzą, na jaki sygnał czekam. Osobom, które czytają moją analizę po raz pierwszy powiem w najprostszy sposób. Obserwuję wykres i oczekuję wylania się podaży w formie potężnej, czerwonej świecy lub układu świec, otoczonych współistniejącymi zależnościami, których nie sposób w tej chwili wymienić i opisać”.
Co się stało na wykresie?
Wydaje się, że BTC sprawdzał wczoraj po raz kolejny, czy 10 000 USD jest rzeczywiście tak trudnym do przebicia murem. W zaledwie 15 minut kurs kryptowaluty spadł o ok. 500 USD co w opinii naszego analityka „nie było żadnym dużym i znaczącym ruchem”.
Bliższe spojrzenie na to, jak reagowali ludzie na informację o transferze monet sprzed 10 lat postawiły wielu na równe nogi. W wielu głowach postawiły też znaki zapytania.
👤👤👤 40 #BTC (391,055 USD) transferred from possible #Satoshi owned wallet (dormant since 2009) to unknown wallet
— Whale Alert (@whale_alert) May 20, 2020
ℹ️ The coins in this transaction were mined in the first month of Bitcoin’s existence.
Tx: https://t.co/hxDJGGtfF0
To (nie) były bitcoiny Satoshiego
Whale Alert, jak również inni obserwatorzy rynku zauważyli, że 50 BTC z uśpionego dotychczas przez lata adresu bitcoin zaczęła się przemieszczać. Pojawiły się spekulacje, jakoby cyfrowe monety należały do samego Satoshiego Nakamoto. Nonce pattern bloku zawierającego te 50 BTC wykazał, że zostały one wydobyte w lutym 2009 r.
Satoshi jest uważany za największego wieloryba w świecie bitcoina. Jego wczesne zaangażowanie w wydobycie kryptowaluty pozwoliło zgromadzić fortunę w wymiarze około 1,1 miliona BTC. Według dzisiejszych cen, bitcoiny Nakamoto to majątek o wartości około 10 miliardów dolarów. Pojawiły się obawy, że twórca Bitcoin może chcieć „spieniężyć” swoje zasoby.
Pauza! Stop? Prrrrrrr….
Wczorajsze spekulacje ostygła po przypomnieniu, że nonce pattern bloku, który był powiązany z 50 BTC, nie był taki sam jak bloki wydobywane przez Nakamoto.
Spadek wartości BTC o około 500 USD unaocznił (w pewnym sensie) jeden z lęków kryjących się za zwyżkującym rynkiem BTC. Chodzi oczywiście o obawy odnośnie tego, że bitcoinowe „wieloryby” będą masowo wypłacać swoje fortuny…
Jeszcze dziś rano rozmawiałem z jednym z naszych Czytelników – Michałem, który powiedział mi następujące słowa:
„Przeczytałem Twój artykuł o tym że Satoshi być może ruszył swoje BTC. I jedyna refleksja jaka przyszła mi na myśl to taka jak kruchy jest to rynek jeśli ktoś przelewa sobie 50 BTC i cena idzie w dół. Jak bardzo ludzie nie wiedzą czy Bitcoin ma jednak wartość czy jej nie ma. Myślę że to zasadnicze pytanie […].
Bitcoin jest niezbyt wydolny. Mój znajomy prowadzi kantor online i gdy była bańka pod koniec 2017 modlił się, żeby to się już skończyło bo miał milion tel dziennie. Powiedział.. Niech tego Bitcoina już szlag trafi bo ja chce normalnie spać. To pokazuje jak niewydolna jest to waluta w sensie użyteczności publicznej. Myślę że jej wartość będzie jedynie kulturowa, coś jak dzieło sztuki. Dopóki giełdy nie będą przeliczać altoiconów na USD nie wyjdziemy z marazmu BTC. Pomyśl co by się stało gdyby BTC zaczęło używać zaledwie 10 procent populacji? Ile trwałby transfer? Jak by to działało? Raczej by stanęło…”
Wypowiedź Michała to tylko jeden z wielu głosów na ten temat. Nie zapomnij zostawić swojej opinii w sekcji komentarzy pod artykułem!
Już powoli kończymy, czyli „niepokój traderów”
Nawet Messari napisał w swoim liście do klientów o „niepokoju” traderów w związku z zasobami Nakamoto:
„Szacuje się, że Satoshi ma ponad 1,1 miliona monet. Istnieje obawa (choć przesadzona), że monety te mogą zostać wyrzucone na rynek na giełdzie, co spowodowałoby spadek ceny bitcoina”.
Równie dobrze jednak przyczyna spadków mogła leżeć w czynnikach natury technicznej. Kurs zderzył się bowiem z linią trendu spadkowego. Poziom, jak pokazano na poniższym wykresie, odmawiał jak dotąd ugięcia się pod presją byków.
Już niebawem, na kanale Bithub na YouTube premiera najnowszej analizy technicznej bitcoina autorstwa Jurka S. Jeżeli nie chcesz przegapić tego wydarzenia – subskrybuj!
źródło grafiki tytułowej: tutaj
Od Redakcji
Niniejszy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r.uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.