Liczne analizy wykazują, że pomimo utrzymującej się niepewności i braku zmienności, bitcoin wydaje się być przygotowany na wzrost ceny. Na jakiej podstawie analitycy biorą pod uwagę możliwość powtórki z rajdu BTC z końca 2017 roku?
Bitcoin zachowuje się bardzo podobnie jak w początkach poprzednich rajdów ceny…
Pewien trader kryptowalut przedstawił wykres, który ma wyjaśniać podstawy jego pro wzrostowego nastawienia w kontekście BTC. Przedstawia on price action wiodącej kryptowaluty wraz z adnotacjami o halvingach i kluczowych cyklach rynkowych.
Trader sugeruje, że bitcoin wygląda obecnie prawie dokładnie tak, jak przed parabolicznymi skokami z lat 2013 i 2017. Każdy poprzedni wzrost dawał zielone światło dla kolejnych wzrostów wartości BTC, który był faktycznie o rząd wielkości większy niż poprzedni.
Co, jeśli bitcoin zechce podążyć dalej wytyczoną w ten sposób ścieżką? „Ethereum Jack” zakłada, że wówczas, w nadchodzących miesiącach BTC miałby doświadczyć silnego przełomu, a następnie relatywnie szybko osiągnąć nowy rekord wszech czasów.
„Klątwa Edwardsa”
Powyższy wykres stanowi swego rodzaju pokłosie badań Charlesa Edwardsa. Mniej więcej w tym samym czasie Edwards zauważył również, że jeden z jego wskaźników, hash ribbons, potwierdził właśnie sygnał kupna BTC. Hash Ribbons to wskaźnik, który wyprowadza sygnały z krótko- i długoterminowej średniej ruchomej hash rate sieci Bitcoin.
Wystąpienie takich sygnałów poprzedzało dotychczas niezwykle silne wzrosty na rynku bitcoina. Analiza przeprowadzona przez Edwardsa wykazała, że za każdym razem, gdy hash ribbons dawały sygnał do wzrostów, kurs bitcoina rósł w kolejnych miesiącach / latach średnio o około 5000%.
Efekt S&P 500
Czy spadek indeksu S&P 500 może położyć kres wszelkim wzrostom, które sugerują powyższe analizy?
Analitycy z Wall Street i sektora kryptowalut zauważyli ostatnio, że wskaźnik korelacji między bitcoinem a indeksem S&P 500 dość silnie wzrósł. W sieci można znaleźć wiele wykresów potwierdzających, że kiedy giełda się porusza, to samo dzieje się z BTC, w wymiarze od kilku do kilkudziesięciu sekund.
Spoglądając na problem z tej strony można by przyjąć, że przewagę mogą zyskać niebawem niedźwiedzie. Wielu inwestorów zaczęło przewidywać zwrot na giełdzie w miarę wzrostu wyceny indeksu. Taki sentyment pozostaje aktualny, ponieważ wchodzimy w sezon podsumowania zysków za II kwartał 2020 r., który (według niektórych) będzie najgorszym od dziesięcioleci.
Scott Minerd, CIO Guggenheim Investments, przewiduje, że w nadchodzących miesiącach i latach S&P 500 może spaść nawet do poziomu 1600. Analityk finansowy Gary Shilling zasugerował natomiast, że giełda wygląda obecnie tak, jak w czasie Wielkiego Kryzysu:
„(…) to bardzo przypomina to, co wydarzyło się w latach trzydziestych XX wieku, kiedy ludzie doświadczyli głębi recesji (…) oraz uświadomili sobie, jak długo zajmuje odzyskanie przez rynek dobrej kondycji”.
Od Redakcji
Niniejszy artykuł, ani w całości, ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi, czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r.uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.