Brytyjski Departament Skarbu posuwa naprzód plany związane z uregulowaniem płatności za pomocą stablecoinów.
Wydarzenia, których świadkami byliśmy w ciągu minionego tygodnia bez wątpienia zapiszą się na kartach historii kryptowalutowego świata. Pomimo co raz większego widma długotrwałej bessy i głośnego upadku Luny, Wielka Brytania zapowiedziała niespodziewany i odważny krok w stronę adopcji kryptowalut. Mianowicie Departament Skarbu ogłosił prace nad ustawą, która ma uczynić stablecoiny legalnym środkiem płatniczym.
Według słów rzecznika Skarbu Państwa Jej Królewskiej Mości, planowane regulacje mają na celu utworzenie dogodnych warunków dla usługodawców i emitentów stablecoinów oraz zapewnienie stabilności, niezawodności i bezpieczeństwa oferowanych instrumentów.
„Ustawodastwo regulujące stablecoiny, stosowane jako środek płatniczy, będzie częścią ustawy o usługach i rynkach finansowych, która została ogłoszona w przemówieniu królowej”.
Pomimo tego, że słowo „regulacje” jest raczej negatywnie odbierane przez kryptowalutową społeczność, tak decyzja rządu Wielkiej Brytanii odnośnie zalegalizowania transakcji za pomocą stablecoinów została przyjęta z dużym entuzjazmem. Co więcej, jest ona o tyle zadziwiająca, że ukazała się na chwilę po krachu związanym z upadkiem UST. Brytyjski Departament Skarbu zapewnia, że celem jego polityki jest utrzymanie rodzimej branży usług finansowanych na czele w kontekście nowych technologii i innowacji, a przypadek UST, choć sam w sobie tragiczny, w gruncie rzeczy pomoże przyspieszyć cały proces.
Rząd Wielkiej Brytanii zaznacza jednak jasno, że w związku z ostatnimi wydarzeniami w ekosystemie Terra i skrajnymi spadkami na Lunie i UST, nie zamierza legalizować algorytmicznych stablecoinów, a skupi się na walutach w pełni zabezpieczonych gotówką lub jej ekwiwalentami w postaci np. obligacji.
Decyzja Brytyjskiego Departamentu Skarbu, pomimo niechęci społeczności kryptowlutowej do regulacji, może mieć zbawienny wpływ na mocno nadszarpnięte zaufanie do stablecoinów. W teorii ruch wyspiarzy wpływa więc na rynek bardzo pozytywnie. Nie od dziś jednak wiadomo, że rządy upodobały sobie regulowanie wszystkich dziedzin życia pod płaszczykiem ochrony i szeroko rozumianych działań na rzecz konsumentów.
Jak natomiast będzie w praktyce? Pozostaje jedynie trzymać rękę na pulsie i mieć nadzieję na to, że regulatorzy nie zapędzą się za daleko, a ich ruchy rzeczywiście wpłyną pozytywnie na cały rynek.