Oskarżenia o marnowanie energii to nie jedyny problem Bitcoina

Czy Bitcoin to cud wynalazczości na miarę XXI wieku? Czy może rządowy podstęp bądź piramida finansowa? Odejdźmy od wszelkich skrajności, teorii spiskowych i przyjrzyjmy się faktom. Gdzie Bitcoin sprawuje największe kłopoty?



Największy problem Bitcoina

Od wielu lat zmagamy się z negatywnymi opiniami wobec Bitcoina, a zwłaszcza jego mechanizmem działania i wykorzystania energii. Faktem jest, iż blockchain, sieć Bitcoina pochłania niezmiernie dużo energii elektrycznej, ale również innych zasobów. Czasami ilość wykorzystywanej energii do podtrzymania sieci porównuje się do niejednego kraju i trzeba przyznać – robi to piorunujące wrażenie.

Entuzjaści z kolei mówią o tym, że system finansowy, wszystkie jego odnogi, systemy, ludzie, budynki itd. są nieporównywalnie bardziej energochłonne i może mają rację. Dziś jednak nie o tym, pomówmy o innym problemie Bitcoina – elektrośmieciach.

Elektrośmieci

Plastik, połacia rozkładającego się surowca na morzach i oceanach to jeden z ostatnio palących problemów współczesnego świata. Kolejnym z nich to skomplikowane w konstrukcji, bardzo wytrzymałe i odporne na rozkład zużyte sprzęty elektroniczne, których cały czas przybywa. Górnicy i sieć Bitcoina również przyczyniają się do powstawania tego drugiego.

Skąd się biorą elektrośmieci w Bitcoinie? Ano stąd, że sieć Bitcoina wymaga ciągłej, nieprzerwanie dostarczanej mocy obliczeniowej w celu zabezpieczania sieci i potwierdzania transakcji. Zadaniem tym zajmują się górnicy, którzy nie robiliby tego, gdyby nie liczyli na zysk, prędzej czy później.

W związku z tym, że branża górnicza kryptowalut się rozwija, powstają coraz to nowe sprzęty ASIC, a stare idą w niepamięć, stają się przestarzałe. Według prawa Koomeya i portalu Digiconomist: z grubsza co 1,5 roku następuje wymiana sprzętu na bardziej wydajny.

Elektrośmieci są również powodem, przez który Bitcoin nie będzie przyjazny dla środowiska, nawet przy wykorzystaniu energii odnawialnej.

Statystyki

Portal Digiconomist opracował Bitcoin Electronic Waste Monitor (E-waste Monitor), indeks, który przedstawia na bieżąco ilość elektrośmieci powstałych w wyniku użytkowania sieci Bitcoin.



Wyżej wymieniony indeks nie jest ściśle jednoznaczny, ponieważ nie uwzględnia on cięższych sprzętów wykorzystywanych przy kopaniu Bitcoina, jak np. chłodzenie. Poza tym dane obliczane są na podstawie aktualnej mocy obliczeniowej sieci, więc każdego dnia obserwujemy nieco inną perspektywę (roczną) zużycia elektrośmieci.

Dzisiaj jednak obserwujemy spadek – 8,15 kiloton (kt) elektronicznych śmieci z sieci Bitcoin. Wykres przedstawia informacje do dwóch lat wstecz, z których możemy wywnioskować, że jesień 2017 roku była punktem zwrotnym. Wtedy indeks zarejestrował 2,5 kt elektrośmieci, które nabierały rozmiarów przez kolejny rok, osiągając punkt kulminacyjny w październiku 2018 r. – blisko 13 kt.

Porównanie

Ponadto Digiconomist porównał generacje elektrośmieci w Bitcoinie z kilkoma państwami, i tak mamy BTC zaraz za Luksemburgiem, Jamajką czy Łotwą.

Bardziej szokujące jednak jest porównanie indeksu zużytych elektrośmieci wobec instytucji finansowych czy prostych urządzeń. Zaskakuje, gdy widzimy, że 1 transakcja bitcoinowa wymaga poświęcenia 60 gram elektrośmieci, gdzie 10 tysięcy transakcji VISA wymaga nieco ponad tylko 40 gram.


Więcej o metodologii E-Waste Monitor, która opiera się na kalkulacji mocy obliczeniowej sieci oraz prawie Koomeya, znajdziecie tutaj.

Rysuje się oczywiste rozwiązanie, aby pozbyć się dwóch wyżej wymienionych problemów Bitcoina. Tym rozwiązaniem jest zmiana metody osiągania konsensusu z Proof of Work na Proof of Stake, ale czy tego chcemy? Czy istnieje już wystarczająco wydajny i bezpieczny algorytm PoS? Jedno jest pewne: najbliższe lata upłyną pod znakiem zapytania, ale co będzie w przyszłości?

Napiszcie w komentarzach, co Wy sądzicie o elektrośmieciach w Bitcoinie. Czy energia rzeczywiście jest marnowana?


Bitcoinenergiaporównaniestatystyki
Komentarze (0)
Dodaj komentarz