Ostatnimi dniami, jednym z najgorętszych tematów w świecie kryptowalut jest śmierć prezesa giełdy QuadrigaCX. Zespół giełdy informował, że wraz ze śmiercią prezesa, zniknął również dostęp do portfeli offline o łącznej sumie 145 mln dolarów. Jak się jednak okazało, cała sprawa mogła być szyta grubymi nićmi, a śmierć prezesa nie miała nic wspólnego z utratą środków. Zgodnie z oświadczeniem agencji finansowej British Columbia Securities Commission, giełda kryptowalut QuadrigaCX nie była regulowanym podmiotem w świetle kanadyjskiego prawa. Możliwe jest więc, iż utracone środki nie trafią z powrotem do rąk właścicieli. Kryptowaluty posiadało około 115000 użytkowników, które miały być przechowywane w portfelach giełdy.
Warto na wstępie wspomnieć, iż problemy giełdy nie zaczęły się od śmierci prezesa, a kilka miesięcy wstecz. Giełda zwlekała z wypłacaniem środków swoim klientom już w październiku ubiegłego roku.
Sprawa nabrała znacznego obrotu, gdy podano informacje o śmierci CEO i założyciela giełdy, Geralda Cottena. Cotten miał 30 lat, gdy nagle zmarł podczas podróży w Indiach 9 grudnia ubiegłego roku. Wraz ze śmiercią, pozostawił swoją firmę giełdę bez dostępu do ok. 145 milionów dolarów w bitcoinach i innych cyfrowych aktywach. Aż 115 000 posiadaczy kont posiadało łącznie na giełdzie około 200 milionów dolarów, które zostały zamknięte w cold walletach – dostępnych tylko dla niedawno zmarłego Cottena. Podczas składania wniosku sądowego w styczniu br., giełda posiadała około 26500 BTC, 430000 ETH oraz kilka milionów dolarów w innych kryptowalutach. Wielu użytkowników domagało się dokładnych przyczyn śmierci Cottena oraz szczegółów całej sprawy. Platforma złożyła w styczniu wniosek o ochronę wierzycieli w Sądzie Najwyższym w Nowej Szkocji.
Kryptowaluty własnością prezesa?
Giełda informowała za pośrednictwem swojej strony, iż nie mogą uzyskać dostępu do cold walletów. Jedynym argumentem był podawany fakt, iż to Cotten był odpowiedzialny za portfele i zarządzanie kluczami. Agencja Bloomberg podała, iż CEO giełdy napisał i złożył testament na 12 dni przed swoją śmiercią, gdzie wspomniał swoją żonę. Zgodnie z treścią testamentu, jedynym beneficjentem była jego żona, Jennifer Robertson. Należy podkreślić, iż informacje o śmierci Cottena giełda podała pod koniec stycznia 2019 roku – miesiąc po jego śmierci. Kolejnym problemem giełdy była współpraca z Kanadyjskim Imperialnym Bankiem Handlowym (CIBC). Jak podano, instytucja ta zamroziła fundusze QuadrigaCX, gdyż nie była w stanie zweryfikować tożsamości właścicieli kont. QuadrigaCX i wszystkie firmy powiązane, są zarejestrowane w Kolumbii Brytyjskiej, ale co ważne – nie posiadają żadnych biur, kont bankowych ani zarejestrowanych pracowników. Zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego, zarząd giełdy ma 30 dni na odnalezienie zagubionych kryptowalut.
Co sądzicie o całej sprawie związanej z QuadrigaCX? Czy jest to oszustwo deweloperów? Zapraszamy do dyskusji!