Binance przedstawił swoją wersję wydarzeń dotyczącą domniemanego sprzeniewierzenia środków jednego z użytkowników giełdy.
Od kilku dni trwa wrzawa wokół jednej z największych giełd kryptowalut na świecie. Sprawa dotyczy rzekomego przejęcia “blisko miliona dolarów” użytkownika giełdy. Binance poinformował, że w tej sprawie postępował zgodnie z wytycznymi koreańskich organów ścigania.
Aby lepiej zrozumieć tę sytuację, zajrzyjcie do poniższego wpisu:
Binance przedstawia swoją wersję wydarzeń i publikuje stosowne dokumenty w sprawie
Giełda wyjaśnia, że mamy poniekąd do czynienia z przestępstwem, którego ofiarą był koreański projekt kryptowalutowy, który zapragnął pojawić się na Binance. Niestety projekt padł ofiarą oszustwa, w wyniku którego stracił prawie cztery tysiące sztuk ETH. Sprawa niezwłocznie została zgłoszona do koreańskich organów ścigania.
Oszustwo, które w tym wypadku zastosowano to tzw. listing fee scam, czyli wyłudzenie pieniędzy na rzekomym dodaniu kryptowaluty na giełdę.
Podejrzany w sprawie dostał się do poczty elektronicznej ofiary, w której znalazł informację o staraniach dodania kryptowaluty na giełdę. Następnie sprawca podszył się pod przedstawiciela Binance i zaoferował ofierze pomoc w dodaniu kryptowaluty projektu na giełdę w zamian za prowizję.
Dodatkowo, jak opisuje Binance, podejrzany otrzymał 10 miliardów wonów południowokoreańskich (8 mln dol.) w ramach “depozytu zabezpieczającego”.
Punkt Ukraina
W toku śledztwa większą część skradzionych środków zlokalizowano na koncie jednego z użytkowników Binance kryjącego się pod inicjałami B.K.
Później koreańska policja zwróciła się do giełdy z żądaniem zwrócenia skradzionych środków z konta B.K. z powrotem do ofiary. Binance zrobił to, po czym poinformował użytkownika o wszczęciu śledztwa.
Kilka miesięcy później z giełdą skontaktował się ukraiński wymiar sprawiedliwości w imieniu użytkownika B.K. Okazało się bowiem, iż sprawcą był obywatel Ukrainy. Wygląda na to, że koreańscy, jak i ukraińscy stróże prawa kooperują w tej sprawie, a Binance nie jest już potrzebny.
Pod tym linkiem giełda publikuje stosowne dokumenty potwierdzające wyżej opisaną wersję wydarzeń.