Banki centralne złamią kryptowaluty? BlackRock ma złe wieści

Banki centralne złamią kryptowaluty? BlackRock ma złe wieści

Analitycy największego na świecie funduszu zarządzającego aktywami nie mają złudzeń, że działania Fed nie oznaczają niczego dobrego dla rynku akcji z którymi w ostatnim czasie korelują kryptowaluty, metale szlachetne oraz inne ryzykowne aktywa. Analitycy zgodnie obniżyli prognozę wzrostu dla rynku akcji w obawie o ponowne, niższe wyceny walorów w otoczeniu łapiącej poważną zadyszkę, obciążonej wysokimi stopami i inflacją gospodarki. Nie jest to pierwsza taka nota ze strony BlackRock, już w poprzedniej analitycy wskazywali, że jeśli Rezerwa Federalna będzie podnosić stopy w otoczeniu odpornej na podwyżki inflacji i wysokich oczekiwań inflacyjnych – gospodarkę USA czeka bolesna i głęboka recesja, której wydają się nie doceniać bankierzy.

Zmienność i inflacja

Rynek finansowy balansuje między możliwym wzrostem, a dławiącą dalszy rozwój, wysoką inflacją. Banki również są pod ścianą, pod którą same zgodziły się zawędrować uruchamiając potężny dodruk w 2020 roku i nie 'wygaszając’ go odpowiednio wcześnie. Być może jeśli podwyżki stóp obserwowalibyśmy zimą 2021 roku nie byłoby dziś tak beznadziejnej sytuacji. Tak się jednak nie stało, na rynek w USA wszedł potężny stimulus – nie oszukujmy się – macki polityki sięgają do banków centralnych i stanowią naczynia połączone. Keynesowska koncepcja gospodarki i interwencjonistyczny rząd bynajmniej nie stanowią dla giełdy stabilnego otoczenia. Ani dla rozwoju gospodarczego… Zdaniem BlackRock banki centralne są nadmiernie skoncentrowane na restrykcyjnej polityce monetarnej, która spowoduje gospodarcze szkody i uderzy w stabilność finansową, czego rynek wydaje się jeszcze nie doceniać lub udaje, że nie widzi zagrożenia (ostatni przypadek Credit Suisse?).

Analitycy nie maja wątpliwości – spadek inflacji do 2% to głęboka recesja w USA i spadek PKB USA o kilka procent. BlackRock wskazuje na bardzo ograniczone możliwości podażowe (słaba produkcja) w największych, rozwiniętych gospodarkach, które nie doszły jeszcze do siebie po pandemii covid i przestojach w łańcuchach dostaw oraz zamówieniach. Nierównowaga podaży i popytu ma miejsce przede wszystkim w usługach i jest fundamentem na którym opiera się rosnąca inflacja. Zatem zdaniem BlackRock jedynym możliwym sposobem by walczyć z inflacją jest teraz… paliwo wzmacniające popyt (czyżby chodziło o dodruk?).

Ponieważ producenci w otoczeniu ograniczonego popytu podnoszą ceny produktów. Posłużmysię abstrakcyjnym, teoretycznym przykładem: jeśli Mercedes był w stanie sprzedaż 20 000 samochodów miesięcznie w 2019 roku, dziś jest w stanie sprzedać 5000 ponieważ tylko na tyle pozwalają dostawy chipów. W związku z ograniczonymi możliwościami produkcji winduje cenę by przestoje nie odbiły się na rentowności. Silny rynek akceptuje podwyżkę – inflacja rośnie. To prosty schemat, który pokazuje że zastoje w łańcuchach dostaw rzutują na ceny. Co jeśli Mercedes zanotuje popyt na tylko 4000 z 5000 modeli? Prawdopodobnie sprzeda 20% mniej samochodów. Co stanie się wówczas z akcjami i prognozami (PE ratio) firmy? To właśnie w taki sposób recesja może odbić się na wycenach giełdy.

Według BlackRock agresywna polityka Rezerwy Federalnej będzie kosztować USA 3 miliony bezrobotnych i PKB niższe o nawet 2%. Dopiero wówczas cel inflacyjny będzie mógł zostać zrealizowany (tylko jakim kosztem?!). Co więcej analitycy podkreślają, że w Europie kryzys dodatkowo się wzmocni przez problemy z energią i wojnę, która powoduje niepewność i słabość europejskich walut. Dodatkowo politycy są wciąż relatywnie ostrożnie w stymulowaniu gospodarki i raczej nie przygptowują się na rzucenie ratunkowego koła podobnego do tego jakie znamy z 2020 i 2021 roku.

Awersja do ryzyka

Według BlackRock akcje dopiero obecnie zaczęły powoli wyceniać coraz gorsze perspektywy makroekonomiczne ale fundusz wciąż widzi potencjał do ruchu w dół; co jeszcze bardziej bolesne – fundusz podkreślił zbyt duży optymizm jeśli chodzi o prognozy zysków na 2023 rok. Analizując obecne rynkowe tło Wall Street może czekać duże rozczarowanie ponieważ popyt prawdopodobnie ulegnie destrukcji, do której prowadzą gospodarkę banki centralne. Co więcej w nocie przeczytamy też o silnym dolarze, który powoduje zamieszanie w gospodarkach na całym świecie.

Kiedy BlackRock zmieni zdanie?

Fundusz podkreślił, że zmieni prognozy dla rynku akcji jeśli ceny zaczną powoli odzwierciedlać synergiczny efekt recesji i wyższych stóp. Banki centralne zorientują się wówczas, że restrykcyjna polityka monetarna wyrządziła szkody gospodarce i wstrzymają kolejne podwyżki. Do tego poprawi się się krajobraz w łańcuchu dostaw. Dopiero wówczas BlackRock rozważa podniesienie rekomendacji dla akcji. Oznacza to, że zdaniem BlackRock aktualne ceny aktywów choć potężnie straciły nie są jeszcze dość okazyjne i nie w pełni odzwierciedlają bezprecedensowe problemy gospodarcze, które nadchodzą wielkimi krokami. Bynajmniej nie są to dobre informacje dla Bitcoina, w końcu kryptowaluty były największym beneficjentem dodruku. Rosnące altcoiny i przysłowiowe psie projekty zachęcały miliony inwestorow do wejścia na rynek crypto. W końcu rekordowo niskie stopy procentowe, szczepionki które oddaliły wizję pandemii powodując euforyczny efekt na rynkach… To wszystko napędzało wzrostową spiralę. Dziś spirala jednak obraca się w przeciwną stronę.

Może Cię zainteresuje:

BitcoinChinyGiełdaUSA
Komentarze (0)
Dodaj komentarz