W Hiszpanii zawrzało: sensacyjny kandydat na mistrza LaLiga! „Jeśli nie Real i Barca, to oni”

W hiszpańskich mediach pojawiła się teza, która jeszcze miesiąc temu brzmiałaby jak żart opowiedziany pod wpływem przy barze. Villarreal może grać o mistrzostwo LaLiga. I nie chodzi o internetowe fantazje kibiców ani viralowe tweety, tylko o opinię dwóch osób, które w Hiszpanii mają prawo mówić o futbolu głośno – Davida Sáncheza i Santiego Cañizaresa.

„Nie tylko Barça i Real. Villarreal też jest w grze”

Sánchez, znany z ciętego języka komentator programu „La Tribu”, rzucił w eter pytanie, które rozgrzało debatę: „Dlaczego nikt w tym kraju nie stawia Villarreal w gronie kandydatów do tytułu?” Brzmi jak prowokacja? Tylko na pierwszy rzut oka.

Ekspert zwrócił uwagę na coś, co od lat uchodzi w Hiszpanii za futbolowy dogmat. Faworytami zawsze są Barcelona i Real, a trzecią siłą, jeśli wszystko dobrze pójdzie, Atlético. Ale właśnie w tym miejscu do gry wchodzi Santi Cañizares, legenda hiszpańskiej bramki. Ten otwarcie twierdzi, że to właśnie Villarreal może być tym czwartym, o którym nikt nie mówi, a który nagle może wyskoczyć na szczyt.

„Są bardziej konkurencyjni, niż ludziom się wydaje” – podkreśla Cañizares. I Sánchez w pełni się pod tym podpisuje.

W centrum tej teorii stoi Marcelino. Trener, który wrócił do klubu, by posprzątać bałagan i nadać mu dawno niewidzianej stabilności. „Projekt jest solidny, drużyna wie, jak grać, a liga nie jest tak jednowymiarowa, jak chcieliby niektórzy” – słyszymy w analizach.

Klucz do mistrzostwa? Odpaść z europejskich pucharów

Najbardziej zaskakujący jest jednak argument dotyczący… Ligi Mistrzów. Sánchez wprost sugeruje, że odpadnięcie Villarreal z Champions League może być błogosławieństwem. Mniej meczów, mniej podróży, mniej rotacji, więcej świeżości i nagle z drużyny „na TOP4” może zrobić się drużyna „na TOP1”.

„Jeśli Barça i Real zawiodą, Villarreal ma realne szanse na tytuł” – twierdzi Sánchez bez mrugnięcia okiem. W Hiszpanii, gdzie przeświadczenie o duopolu plus Atlético jest świętością, taka opinia to niemal zamach stanu.

W obozie Villarreal nikt tym oficjalnie nie żyje. Coś jednak wisi w powietrzu: stabilność Marcelino, rosnąca forma, brak presji. I – paradoksalnie – możliwe odciążenie kalendarza mogą ustawić sezon w sposób, którego nikt nie przewidywał.