Niedzielny remis Realu z Elche (2:2) wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi. Hiszpańska prasa nie przebiera w słowach. Ton dwóch czołowych publicystów Marki sugeruje, że zaufanie do projektu Xabiego Alonso właśnie wchodzi w fazę alarmową.
„To była katastrofa. Elche wyglądało jak Włochy z mundialu, Real Madryt jak zagubiony junior”
W dwóch emocjonalnych komentarzach – jednego autorstwa Alfredo Relaño, drugiego od José Vicente Hernáeza – przewija się ten sam obraz. Real Madryt wygląda na zagubiony, nerwowy i rozrywany błędami trenera.
Alfredo Relaño nie owija w bawełnę. Jego zdaniem to, co Real pokazał w pierwszej połowie, było jednym z najgorszych obrazków sezonu. Zespół Xabiego Alonso miał grać z marszu po trzy punkty, a wyglądał jak ktoś, kto pomylił stadion z labiryntem. Relaño pisze bez ceregieli, że ustawienie z trójką stoperów i duetem Ceballos-Güler w środku sprawiło, że: „Real nie miał ani modelu ataku, ani najmniejszej siły w obronie.”
Elche – które teoretycznie miało być łatwym rywalem – według niego grało „jak ta Włochy z 2006 roku: ruch, kombinacje, perfekcja”. A Real? Bez Viniciusa, bez planu, bez reakcji.
Najbardziej boli jednak ocena trenera. „Xabi Alonso pokazał swoją niepewność. Najpierw eksperyment, potem nagła korekta. Kolejny sygnał słabości.” To już nie jest delikatna krytyka. To teza, że lider La Liga zaczyna pękać przy podstawach.
„Ten Real nie jest Realem. To wymyka się Xabiemu z rąk”
Jeszcze ostrzej uderza José Vicente Hernáez. Jego tekst zaczyna się jak chłoszczący monolog: „To nie jest Real Madryt. Coś z tą drużyną jest nie tak.” Wymienia trzy mecze, które miały być formalnością, a skończyły się kompromitacją: Liverpool, Rayo, Elche. jego diagnoza jest brutalna. „Xabiemu zaczyna wymykać się to z rąk.”
Podkreśla, że posadzenie Viniciusa na ławce było błędem „na poziomie niewytłumaczalnym”, zwłaszcza przeciwko drużynie grającej tak otwarty futbol. Dodaje, że Real grał „bez głębi, bez pomysłów, bez futbolu”. A najmocniejsze jest zakończenie. „Real wpadł w dołek. I wszyscy doskonale to widzą.”
Po tym remisie nie ma już mowy o przypadkach. Zarówno Relaño, jak i Hernáez mówią jednym głosem: Real Madryt przestał dominować. Zaczął się bronić. A Xabi Alonso pierwszy raz wygląda na trenera, który zgubił kompas.