To decyzja, która wzruszyła cały piłkarski świat. Liverpool ogłosił, że numer 20 zostaje oficjalnie wyłączony z użytku. To gest pamięci i szacunku po tragicznej śmierci Diogo Joty. Zawodnika, który z tym numerem na plecach dawał kibicom radość, pasję i gole. Ale to także numer, który przez dekady miał swoich bohaterów. I który teraz, w ciszy, zostanie legendą.
Liverpool zastrzega numer 20. Hołd dla Diogo Joty, ale też kawał historii
Choć dziś numer 20 nierozerwalnie kojarzy się z Jotą, wcześniej nosili go również piłkarze, którzy zapisali się w historii The Reds. Przez sześć sezonów (2014–2020) należał do Adama Lallany. Pomocnika o nieprzeciętnym stylu gry, który w trudnych czasach dla klubu potrafił błyszczeć.
Jeszcze wcześniej grali z nim m.in. Javier Mascherano – twardy defensywny pomocnik z lat 2006–2011, Scott Carson jako bramkarz (2004–2006), czy Nick Barmby. Ten który nosił „dwudziestkę” w sezonach 2000–2002. Cofając się jeszcze bardziej, znajdziemy takie nazwiska jak Stig Bjoernebye, Jay Spearing, Anthony Le Tallec czy Aly Cissokho.
Każdy z nich zostawił na Anfield ślad, większy lub mniejszy. Ale to Diogo Jota miał być tym, który zapisze się jako legenda współczesnych czasów. Niestety, jego historia została przerwana zbyt wcześnie, brutalnie.
Liverpool nie jest pierwszym klubem, który decyduje się na taki gest. W futbolu jest kilka przykładów zastrzeżenia numeru na znak żałoby lub hołdu.
- Napoli zastrzegło numer 10 Diego Maradony – po jego śmierci w 2020 roku, ale też dlatego, że to on na zawsze zmienił historię klubu.
- Legia Warszawa w 2006 roku zastrzegła numer 10 celem upamiętnienia Kazimierza Deyny
- Podobnie z numerem 11 w 2012 roku postąpił Widzew Łódź, honorując swoją legendę – Włodzimierza Smolarka
- Fiorentina wycofała numer 13 po tragicznej śmierci Davide Astoriego w 2018 roku – kapitana zespołu, który zmarł w nocy przed meczem ligowym.
- Manchester City oddał numer 23 Marc-Vivienowi Foé – kameruńskiemu pomocnikowi, który zmarł na boisku podczas meczu Pucharu Konfederacji w 2003 roku.
- Espanyol czy Sevilla tymczasowo zastrzegły numery 21 i 16 po śmierci Daniego Jarque oraz Antonio Puerty
W świecie piłki takie gesty są rzadkie, ale wyjątkowe. To momenty, w których piłka nożna wykracza poza sport, stając się nośnikiem emocji, wspomnień i wartości.
Czy Diogo Jota jechał za szybko? Są nowe doniesienia
Diogo Jota jadąc wraz z bratem poruszał się samochodem marki Lamborghini. Pierwsze, co przychodzi na myśl, szczególnie przy tak potężnym samochodzie, to nadmierna prędkość. I takie, obok pękniętej opony podczas manewru wyprzedzania, były pierwsze doniesienia ze strony śledczych. Teraz sytuacja zmienia się jednak jak w kalejdoskopie.
Jak donoszą hiszpańskie media, świadkowie zaprzeczają, jakoby Jota przekraczał dozwoloną prędkość. Twierdzą, że samochód jechał z normalną prędkością, a do tragedii doprowadziły niesprzyjające warunki drogowe i gwałtowna reakcja innego uczestnika ruchu.
Policja nadal prowadzi dochodzenie, ale już teraz pojawiają się głosy, że pierwotny raport mógł być jednak zbyt pochopny.