Absolutna legenda udziałowcem Wisły Kraków. Czy Peter Moore uratuje Białą Gwiazdę?

To historia, którą trudno wymyślić, ale uniwersum polskiej piłki nie pierwszy raz pokazuje, że potrafi porządnie zaskoczyć. Peter Moore – człowiek, który miał tatuaże z datami premier „Halo 2” i „GTA IV”, szefował Xboksowi, Electronic Arts i… Liverpoolowi. Właśnie został udziałowcem Wisły Kraków. Nie, to nie jest prima aprilis. Kibice Białej Gwiazdy zacierają ręce. Do tego faceta określenie „game changer” pasuje chyba jak do nikogo innego na świecie. Dosłownie i w przenośni. Bo na Reymonta trafia legenda światowego gamingu.

Peter Moore – od sprzedawcy butów do Microsoftu

Peter Moore zaczynał skromnie. Był nauczycielem WF-u, trenował dzieciaki i sprzedawał buty w Reeboku. Był zwykłym gościem i normalnie pracował, zanim w ogóle dowiedział się, że istnieje coś takiego jak konsola do gier. Gdy w 1998 roku dostał telefon z pytaniem „Czy znasz się na grach wideo?”, odpowiedział uczciwie: „W ogóle”. Ale był z tych, którzy nie boją się zmian. Rzucił Reeboka i wskoczył w sam środek konsolowej zawieruchy.

Już w kilka miesięcy później zarządzał amerykańskim oddziałem Segi, prowadząc ją przez najważniejszą premierę w jej historii: Dreamcasta. To właśnie on wymyślił wielką akcję marketingową „9.9.99”, która uczyniła z tej daty święto gamingu. W jeden dzień sprzedali sprzęt i gry za 99 milionów dolarów, przebijając nawet „Gwiezdne Wojny”.

Tatuaże na premiery gier

Po Sedze przyszedł czas na Microsoft i Xboxa. Moore stał się twarzą konsoli. Dosłownie. Gdy ogłaszano premierę „Halo 2”, na scenie podwinął rękaw i pokazał… jej datę wytatuowaną na bicepsie. Gdy przyszło promować „GTA IV” – to samo zrobił na drugiej ręce. To rzecz jasna nie były prawdziwe tatuaże, ale robiły swoje. Internet szalał, a Moore grał rolę lidera. Gościa z charyzmą, ale i młodzieżowym dystansem.

Ale przyszły też trudne chwile. Słynny „red ring of death – masowa awaria Xboxa 360 – mógł pogrążyć całą markę. Moore poleciał do Steve’a Ballmera, szefa Microsoftu, i powiedział: „Potrzebujemy miliard dolarów na naprawy. Inaczej stracimy twarz.” Ballmer spojrzał i powiedział tylko: „Rób to”. I zrobili. Marka przetrwała. I wygrała pokolenie.

Potem trafił do Electronic Arts, gdzie kierował EA Sports i prowadził transformację firmy z „pudełkowej” do cyfrowej. Był też szefem Liverpoolu FC, którego jest wielkim kibicem. Pomagał klubowi wrócić na salony i przebudowywał Anfield.

Technologia nie tylko dawała mu pracę, sławę i pieniądze. Ona… uratowała mu życie, dosłownie. Konkretnie Apple Watch, gdy jego serce zaczęło szwankować. Alarm o niskim pulsie? Myślał, że to nic. Na szczęście jego żona, była pracowniczka Fitbita, zmusiła go do wizyty w szpitalu. Tam okazało się, że jego serce potrzebuje rozrusznika. Operacja. Nowe życie. Nowy rozdział.

Dlaczego Wisła Kraków? Bo to historia warta walki

Dziś Peter Moore wchodzi do polskiego futbolu. I to nie z przypadku. Jak mówi, zakochał się w historii Wisły Kraków. W klubie z duszą, który podupadł, ale wciąż się nie poddał. Ma wiedzę, ma kontakty, ma globalną perspektywę. I co najważniejsze – ma wielkie serce do piłki. Bo Moore nie jest typem inwestora, który kupuje klub i znika. On chce być częścią odbudowy. Chce pomóc Białej Gwieździe na nowo zabłysnąć.

Wisła Kraków zyskała sojusznika z innego świata. Być może kogoś, kto naprawdę rozumie, że futbol to nie tylko biznes. To emocje, społeczność i historia. Trzymamy kciuki.