Zrezygnujcie z naturalnych choinek na Święta – żeby było więcej gruntu pod centra danych. Nie, poważnie…

Drodzy współobywatele, koniec z Waszymi choinkami na Święta Bożego Narodzenia! A przynajmniej z tymi naturalnymi. Chcecie, to kupujcie sztuczne, ale o naturalnych drzewkach zapomnijcie. To nie obłąkane rojenia eko-ekstremistów – przynajmniej nie tym razem – a świąteczne życzenie tzw. Big Tech-u. Ten bowiem w szaleńczym tempie buduje centra danych – i pod obsługującą je infrastrukturę przydałaby mu się ziemia wykorzystywana obecnie pod hodowlę ozdobnych drzewek…

Postulat ten koncerny technologiczne wyraziły ustami „zaprzyjaźnionych” dziennikarzy. Konkretnie, niejakiej pani Dagen McDowell, współprowadzącej programu o pasującej jak ulał do całej tej sytuacji nazwie „The Big Money Show” w telewizji Fox Business. Pani McDowell, w duchu nieco podobnym do niegdysiejszych postulatów komunistycznego futuryzmu – który to stary świat zaora i zniszczy, by wznieść na jego gruzach nowy, przyszłościowy i komunistyczny – chce aplikacji podobnych postulatów w USA.

Choć wygląda to na absurd, to sprawa wbrew pozorom jest poważna. Ta konkretna sytuacja dotyczy sporu, który właśnie ma miejsce w stanie Maryland. Planowany jest tam – kosztem 424 milionów dolarów – projekt rozbudowy energetycznej infrastruktury przesyłowej („Maryland Piedmont Reliability Project”). Jego głównym założeniem jest skokowe zwiększenie ilości energii doprowadzanej do budowanych w sąsiednim stanie Wirginia centrów danych.

Już samo to budzi ogromne kontrowersje – koncerny technologiczne „zasysają” bowiem dostępny na rynku prąd, windując do niebotycznych poziomów rachunki za energię dla zwykłych użytkowników – ale w tym przypadku jeszcze większym problemem niż sam prąd jest ziemia. A dokładniej – ta ziemia, gdzie powstać miałaby owa infrastruktura. Realizacja projektu wymagałaby by bowiem wykarczowania pasa gruntu długości ok. 67 mil (niecałe 108 km).

A tak się składa, że jest to ziemia prywatna. W dodatku – właśnie wykorzystywana pod hodowlę choinek i drzewek ozdobnych, nierzadko przez farmy z tradycją sięgającą całych dekad. Stąd też krytycy planu nie szczędzą zarzutów. Jak twierdza, realizacja planu wymagałaby zniszczenia dobrze prosperującej, lokalnej działalności – zarazem nie otrzymując w zasadzie nic w zamian. Ogromne koszty rozbudowy systemu poniosą oczywiście stanowi podatnicy.

Za to korzyści trafią w zasadzie wyłącznie do dużych koncernów technologicznych – czyniąc ze stanu „pas transmisyjny” dostaw dotowanej przez podatników energii. Dla pani McDowell to jednak nie problem. Jak twierdzi, „Taka jest natura rozwijającej się gospodarki. Wszyscy muszą się podporządkować” (dosł. „Everybody needs to get on board”). Zaś choinki i ziemia pod ich uprawę najwyraźniej jest dla niej kwestią przeszłości. Oczywiście pozostaje zobaczyć, czy wyborcy z Maryland się z tą tezą zgadzają.

I czy na realizację planu pozwoli natura, której niekiedy też zdarza się blokować rozwój centrów danych.