Jednym z najgłośniejszych wydarzeń w przestrzeni medialnej, nie tylko polskiej, była w ostatnim czasie tzw. afera czapkowa. Sprawa urosła do rangi międzynarodowego skandalu, ale nie brakowało w niej dezinformacji i zwykłego hejtu. Ich ofiarą padł m.in. Jakub Jędrzejak. Radca prawny ze znanej kancelarii opowiedział nam, jak zareagował na wymierzoną w niego akcję i co dalej zamierza robić w głośnej sprawie.
Czapka Majchrzaka, czyli viral o globalnym zasięgu
Przypomnę krótko, o co chodzi w tzw. aferze czapkowej. Niedawno Kamil Majchrzak wygrał mecz podczas US Open 2025. Po spotkaniu rozdawał autografy i gadżety. Jednym z nich była czapka tenisisty, która miała trafić do chłopca stojącego przed sportowcem. Tak się jednak nie stało, część garderoby Majchrzaka przechwycił inny kibic. Jak się okazało, polski przedsiębiorca. Na jego nieszczęście moment ten uchwyciły kamery. Temat stał się viralem na globalną skalę.
Działanie polskiego biznesmena skutkowało gigantyczną falą negatywnych reakcji. Jedni ograniczali się do wytykania mu brzydkiego zachowania, drudzy życzyli bardzo źle jemu i jego firmie, jeszcze inni na wirtualną muszkę wzięli bliskich, krewnych czy partnerów biznesowych mężczyzny. Upust negatywnym emocjom dawali m.in. w serwisie GoWork.pl. Na stronie w krótkim czasie pojawiły się tysiące negatywnych ocen oraz opinii, uderzających w firmę Polaka.
Fałszywy prawnik broni publicznie bohatera afery
W obronie przedsiębiorcy stanął jego rzekomy prawnik – Jakub Jędrzejak z kancelarii WKB Lawyers. Radca prawny w dość kontrowersyjny, wręcz konfrontacyjny sposób miał bronić kibica z US Open. Komentarze te powielano i wrzucano do popularnych serwisów społecznościowych, gdzie same stawały się viralem. Problem polega na tym, że rzekoma obrona prawnika to fake. Ktoś po prostu się pod niego podszywał i trollował pozostałych użytkowników serwisu.
Oto krótki przykład:
Wobec narastających komentarzy dotyczących incydentu z czapką podczas meczu Kamila Majchrzaka na US Open 2025, należy jasno podkreślić, że działania pana (nazwisko przedsiębiorcy) nie miały charakteru bezprawnego ani nagannego. Wręcz przeciwnie – ich wymiar można odczytać jako gest wychowawczy i formę nauki dla młodego człowieka.
Prawdziwy Jakub Jędrzejak szybko opublikował w serwisie LinkedIn oświadczenie następującej treści:
W związku z pojawiającymi się publicznie, sygnowanymi moim nazwiskiem, wypowiedziami o incydencie z czapką na US Open, informuje: NIE mam konta na GoWork, a publikowane tam pod moim nazwiskiem opinie NIE są moimi opiniami. Podjąłem kroki prawne w celu zablokowania tych treści – deklarował prawnik.
Osobny komunikat opublikowała kancelaria WKB Lawyers:
Oświadczenie w sprawie wpisów na portalu GoWork z 29 i 30 sierpnia 2025 r.
Kancelaria WKB Lawyers oświadcza, że ani Kancelaria, ani r. pr. Jakub Jędrzejak nigdy nie reprezentowali pana Piotra Szczerka ani spółki DROG-BRUK A.P. Szczerek Sp. J.
Nie mamy żadnego związku z wpisami opublikowanymi na portalu GoWork w dniach 29 i 30 sierpnia 2025 r. Zostały one zamieszczone bez naszej wiedzy i zgody. Autor wpisu podszył się pod jednego z partnerów Kancelarii, r. pr. Jakuba Jędrzejaka. Treści te, w tym rzekome „oświadczenia”, nie stanowią stanowiska Kancelarii WKB Lawyers ani jej prawników.
Sprawa została zgłoszona administratorowi portalu GoWork oraz właściwym organom ścigania. Wraz z r. pr. Jakubem Jędrzejakiem podejmujemy wszelkie dostępne kroki prawne w celu wyjaśnienia tej sytuacji i ochrony dobrego imienia Kancelarii.
Łatwo się domyślić, że oświadczenia te nie trafiły do wszystkich internautów zainteresowanych sprawą. Część osób pewnie wciąż nie ma o nich pojęcia, może nawet powiela fałszywą narrację o butnym prawniku, który tłumaczy paskudnego kibica.
Skontaktowaliśmy się z radcą prawnym Jakubem Jędrzejakiem i kancelarią WKB Lawyers, by rzucić maksymalnie dużo światła na zdarzenia z końca sierpnia br.
Maciej Sikorski, BitHub.pl: Czy wiedzą Państwo (lub chociaż podejrzewają), dlaczego ktoś podszywał się pod Pana i Kancelarię? Rozumiem, że to duży podmiot, ale w Polsce jest ich przecież więcej. I czy ma Pan pomysł, dlaczego padło akurat na Pana, skoro w zespole jest ponad 200 osób?
Jakub Jędrzejak: Nie wiemy, kto stoi za fałszywym oświadczeniem i kto podszywał się pod nas. Ale motywacje sprawcy nie mają znaczenia, robimy wszystko, by ustalić jego tożsamość.
Jakie działania podjęli Państwo, gdy zaczęły do Was docierać informacje o wpisach? Początkowo temat był bagatelizowany czy od razu przeszliście do działania? Czy z perspektywy kilku dni widzicie, że coś można było zrobić lepiej?
JJ: Gdy dowiedziałem się o sprawie od razu poinformowałem wspólników i zaczęliśmy działać, konsultując każdy krok. Zacząłem od zgłoszenia naruszenia na platformie GoWork, następnie opublikowałem oświadczenie dementujące na LinkedIn. Równocześnie pracowaliśmy nad zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Agnieszka Wiercińska-Krużewska (WKB Lawyers): na szczęście w WKB mamy procedury i specjalistów od naruszeń prawa w Internecie – wiedzieliśmy jakie działania podjąć począwszy od zamieszczenia oświadczeń dementujących, dokonania zgłoszeń naruszających treści w portalach Internetowych, przygotowania zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Uruchomiliśmy natychmiastowe sprawdzenie szczelności i bezpieczeństwa naszej sieci. Ważnym aspektem było także opublikowanie informacji do wewnątrz firmy aby uspokoić pracowników i dać im narzędzia i argumenty do walki z dezinformacją.
Jak duża była skala problemu? W ilu serwisach pojawiły się wpisy, w których podszywano się pod Pana lub Kancelarię?
JJ: Choć trudno ustalić kompletną listę negatywnych publikacji, to zdajemy sobie sprawę, że skala była bardzo duża. Formalną informację o naruszeniu złożyłem do GoWork, bo tam pojawiły się wpisy, w których ktoś podawał się za mnie, kradnąc moją tożsamość. Na pozostałych serwisach dochodziło wyłącznie do cytowania wypowiedzi z GoWork ale tam też zgłaszaliśmy naruszenie i żądanie usunięcia. Uruchomiliśmy profesjonalny monitoring i widzieliśmy, że nasze działania są skuteczne – informacja o naszym oświadczeniu była cytowana tam, gdzie wcześniej pojawiły się fałszywe newsy.
AWK: Skala problemu była duża. Informacje konfrontacyjne i agresywne – a taki był wpis – błyskawicznie się rozprzestrzeniają za sprawą ludzkiej słabości do sensacji i za sprawą algorytmów, które wiedzą, że taka informacja wygeneruje ogromny ruch w sieci – przyciągnie użytkowników przed ekrany. Wpis po dokładnym przeczytaniu był oczywistym fejkiem. Jednak część użytkowników sieci zapoznaje się w takimi wpisami powierzchownie, ulega emocjom, nie weryfikuje źródła, nie ma odruchu krytycznego myślenia. Widzę ogromną różnicę w reakcji portali, które przy wiarygodnej informacji o naruszeniu (kradzieży tożsamości) usuwają wpisy, co nie było regułą w niedalekiej przeszłości.
Czy po pojawieniu się wpisów, o których mowa, kontaktowały się z Panem obce osoby? Pytam np. o maile, telefony czy wiadomości w social mediach. I jaki był kontekst, pojawiały się np. groźby? W jaki sposób reagowali klienci Kancelarii?
JJ: Dostawałem wiele informacji, ale w większości były to słowa wsparcia.
Natomiast oczywiście zdarzały się też wpisy czy komentarze obraźliwe i wulgarne. Wobec autorów najbardziej agresywnych i wulgarnych komentarzy rozważam kroki prawne.
AWK: Oczywiście oprócz oficjalnych oświadczeń i wyjaśnień odpowiadaliśmy na szereg indywidualnych zapytań. Wiele osób nie czerpało wiedzy bezpośrednio z fałszywego oświadczenia, ale z dalszych publikacji i cytatów. Myślę, że przez weekend emocje opadły, a nasze dementi przedostało się do dużego grona naszych kontaktów biznesowych.
Czyli zamierza Pan podjąć działania wobec osób, które atakowały Pana np. w social mediach?
JJ: Mam nadzieję, że osoby ze środowiska prawniczego oraz biznesu, z którymi na co dzień pracuję, miały możliwość zapoznania się z oświadczeniem moim i kancelarii i wyrobiły sobie opinię w tej sprawie. Te same treści są dostępne dla każdego, kto chciałby dociekać prawdy. Odpowiadam na bezpośrednie zapytania kierowane do mnie mailowo czy na LinkedIn, natomiast nie dałbym chyba rady reagować na wszelkie wpisy we wszystkich social mediach, i nie mam tego w planach. Oczywiście gdy ustalimy dane sprawcy to podejmiemy działania na drodze cywilnej.
Informowali Państwo o zgłoszeniu sprawy organom ścigania. Proszę opowiedzieć, jak to powinno wyglądać. Jak zareagowały owe organy?
JJ: Tak, złożyliśmy wspólnie z WKB zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa Takie zawiadomienie, szczególnie jeśli jest składane przez pokrzywdzonego nie korzystającego z profesjonalnej pomocy prawnej, nie musi spełniać jakichś ścisłych wymogów prawnych. Kluczowe jest opisanie czynu, który nosi znamiona przestępstwa i przedstawienie dostępnych dowodów (w tym przypadku, głównie będą to „print-screeny” naruszających treści, pokazujące samą treść, jak i serwis, w którym została ona opublikowana).
AWK: policja ma wyspecjalizowane wydziały do walki z cyberprzestępczością. Policjanci są specjalnie szkoleni i dysponują bardzo nowoczesnym sprzętem do wykrywania osób, chowających się za anonimowością Internetu. Zawiadomienie warto złożyć jak najszybciej. Szanse na wykrycie sprawcy maleją z czasem. W sieci też można zacierać ślady. Równolegle należy zgłaszać naruszenia do portali – większość portali ma specjalne miejsca i formularze do takich zawiadomień.
Zapytam wprost: czy zaistniała sytuacja bardziej Pana zaskoczyła czy przestraszyła? Odbierał to Pan jako nieśmieszny żart czy już realne zagrożenie?
JJ: Zaskoczyło mnie oczywiście to, że ktoś podszył się akurat pode mnie. Natomiast potem rozpoczęliśmy działania, by zdementować fałszywe informacje i dbać o reputację kancelarii i moją.
Potraktowaliśmy sprawę bardzo poważnie – bo niezależnie od tego czy był to głupi żart czy celowa prowokacja – to był bezpośredni atak na naszą reputację i renomę zawodową
W jednym z wpisów na LinkedIn Państwa Kancelaria zapewniła, że spróbuje przekuć sytuację w coś dobrego. Można prosić o szczegóły? To będzie akcja, do której spróbują Państwo wciągnąć więcej podmiotów?
JJ: tak, rzeczywiście pierwszy wpis w tej sprawie już się ukazał. Co do dalszych planów, musimy prosić o cierpliwość, i polecić obserwowanie WKB Lawyers na LinkedIn.
AWK: nie jest jednak tajemnicą, że chcemy budować świadomość użytkowników Internetu o zagrożeniach i przysługujących im prawach. Chcemy pokazać dostępne narzędzia, ale także niedociągnięcia polskiego prawa. Jako WKB od lat angażujemy się w prawne aspekty walki z mową nienawiści i dezinformacją. W naszej ocenie dobre prawo, edukacja i umiejętność krytycznego myślenia pozwolą nam dalej cywilizować dyskusję w Internecie.
Czy trafił Pan na artykuły w mediach, w których powielano fałszywe treści? A jeśli tak, to czy przedstawiciele tych redakcji próbowali się z Panem skontaktować, by potwierdzić autentyczność wpisów?
JJ: Zwróciły się do mnie osoby z niektórych mediów z prośbą o informacje nt. tej sytuacji, którym udzieliłem stosownych informacji. Nie spotkałem się z profesjonalnymi mediami, które powielałyby fałszywe treści.
Państwa zdaniem to była „weekendowa afera”, o której wszyscy szybko zapomną czy zdarzenie może na dłużej wpłynąć np. na Pana karierę?
JJ: myślę, że zbyt wcześnie jest na to, aby móc to ocenić. Dlatego właśnie intensywnie pracujemy, by prawdziwa informacja dotarła do wszystkich.
AWK: w mojej ocenie to weekendowa afera – tak informacja żyje w dzisiejszym świecie. Niezależnie od tego traktujemy ją niezmiernie poważnie. Dla nas ważne jest, aby takie sytuacje zdarzały się jak najrzadziej i abyśmy umieli sobie z nimi radzić.
Co jeszcze warto dodać w tej sprawie?
AWK: chciałabym zaapelować abyśmy szczególną uwagę zwracali na dzieci w sieci – w ich świecie też zdarzają się kradzieże tożsamości, dezinformacja i hejt – tylko one często są zupełnie bezbronne wobec skali zaszczucia jakie może je spotkać. To trochę inny, ale gigantyczny temat, którym też chcemy się zająć w naszych działaniach edukacyjnych.