Unia Europejska włącza skaner na granicach. Od dziś każda twarz zostanie zapamiętana

Najwyraźniej to koniec epoki pieczątek w paszportach i rozmów z pogranicznikami przy okienku. Od niedzieli, 12 października 2025 roku, Unia Europejska zaczyna wdrażać nowy Entry/Exit System (EES). Jest to cyfrowy rejestr wjazdów i wyjazdów dla osób spoza UE. I jest to niemałych rozmiarów rewolucja, w zasadzie największa od dekad.

Rewolucja to mało powiedziane. Cyfrowa granica UE staje się rzeczywistością

O co chodzi w praktyce? Każdy, kto nie ma unijnego paszportu, czyli m.in. Brytyjczycy, Amerykanie, Kanadyjczycy, Australijczycy, będzie musiał przy przekraczaniu granicy zostawić po sobie cyfrowy ślad. Konkretnie pozwolić sobie zeskanować twarz i odciski palców. To naprawdę duża zmiana. System ma docelowo zastąpić stemplowanie paszportów i – jak przekonuje Bruksela – przyspieszyć odprawy oraz zwiększyć poziom bezpieczeństwa.

Jak to będzie wyglądać w praktyce? Po przyjeździe do kraju strefy Schengen podróżny podchodzi do specjalnego terminala, który przeprowadzi przez proces rejestracji. Konkretnie skan paszportu, zdjęcie twarzy i zebranie odcisków palców wszystkim, którzy mają więcej niż 12 lat. W teorii ma to zająć tylko chwilę, ale w praktyce, zwłaszcza w pierwszych tygodniach, może być z tym różnie.

System rusza na początek w porcie w Dover i w Eurotunnelu, gdzie już ustawiono nowe urządzenia. Wkrótce dołączą do nich dworce Eurostar w Londynie i kolejne lotniska w Europie. Od Stuttgartu po Frankfurt.

https://twitter.com/EUintheUAE/status/1977252896359031293

Będzie bezpieczniej i szybciej… ale nie od razu

Urzędnicy przekonują, że EES to krok w stronę nowoczesnych granic. Ale nawet oni przyznają, że początkowo mogą pojawić się kolejki, chaos i nerwy. Port w Dover apeluje, żeby nie przyjeżdżać wcześniej niż dwie godziny przed odprawą, a Eurostar twierdzi, że rejestracja zmieści się w obecnych 75 minutach przed odjazdem pociągu.

Szef Eurotunnelu, Yann Leriche, mówi wprost: „Jesteśmy gotowi, ale jeśli ludzie będą się stresować, mamy plan awaryjny”. W praktyce graniczni funkcjonariusze mają prawo czasowo wyłączyć system, jeśli kolejki zaczną sięgać parkingów.

Każdy, kto zarejestruje się w systemie, zostawi po sobie cyfrowy ślad na trzy lata. W tym czasie dane mogą być wykorzystywane przez straż graniczną, policję, Europol, a nawet przekazywane międzynarodowym organizacjom. UE zapewnia, że system jest bezpieczny. Ale jak to zwykle bywa – rzeczywistość pokaże, jak bardzo.