Dzisiejszy dzień, poniedziałek, to ostatni pełny dzień kampanii prezydenckiej w USA. Mimo że wynik wyborów może być znany dopiero po kilku dniach, zwłaszcza w przypadku wyrównanej rywalizacji, obaj kandydaci są zdeterminowani, by do samego końca walczyć o głosy wyborców.
Republikański kandydat na prezydenta i były prezydent USA Donald Trump oraz kandydatka Demokratów, obecna wiceprezydent Kamala Harris nie mają złudzeń – wybory, w których biorąa udział są postrzegane jako kluczowy moment dla przyszłości Ameryki.
Harris czy Trump?
O kandydatach napiszemy krótko, bo słyszał już o nich chyba każdy. Donald Trump przeżył dwie próby zamachu, a także usłyszał wyrok skazujący w sprawie karnej. Z kolei Kamala Harris jest pierwszą kobietą o południowoazjatyckich korzeniach, która objęła urząd wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Ale w tych wyborach chodzi o coś zupełnie innego. Otóż pokazują one głębokie podziały wśród elektoratu — nie tylko w skali krajowej, ale również w kluczowych stanach określanych jako „swing states”, które będą decydować o końcowym wyniku. Raleigh w Karolinie Północnej oraz Detroit w Michigan to miejsca intensywnej rywalizacji. Zarówno Trump, jak i Harris odwiedzają te miasta, próbując przekonać niezdecydowanych wyborców do głosowania właśnie na nich.
Sondaże pokazują, że Harris i Trump idą dosłownie łeb w łeb w całym kraju oraz w kluczowych stanach, w których toczy się najbardziej zaciekła bitwa. Ponad 77 milionów wyborców oddało już głosy – ale tak naprawdę dopiero kolejne dni udowodnią, kto był lepszy w tej rywalizacji.
W ostatnich dniach kampanii oba obozy walczące o władzę zalewają media społecznościowe kolejnymi postami. To samo ma miejsce w stacjach telewizyjnych i radiowych. W mediach wrze. Zespół Harris wierzy w to, że przekonanie wyborców może spowodować, że to właśnie ona wygra. Wolontariusze zapukali w ten weekend do setek tysięcy drzwi – i wszystko wskazuje na to, że kolejne godziny będą wyglądały podobnie.
Kampania Trumpa ma własną, wewnętrzną akwizycję, ale w rzeczywistości większość prac zlecono zewnętrznym superkompaniom PAC – sojuszniczym grupom politycznym, które mogą zbierać i wydawać na promocję kandydata praktycznie nieograniczone sumy pieniędzy. Tu wolontariusze skupiają się na kontaktach z wyborcami, którzy często nie chodzą na wybory.
Ostatnie starcie
Donald Trump jest święcie przekonany, że obawy Amerykanów o kondycję krajowej gospodarki i wysokie ceny, zwłaszcza żywności i czynszu, doprowadzą do tego, że będzie mógł wrócić do Białego Domu. – Obniżymy wasze podatki, położymy kres inflacji, obniżymy ceny, podniesiemy płace i sprowadzimy tysiące fabryk z powrotem do Ameryki – mówił w niedzielę podczas południowego wiecu w Lititz w Pensylwanii. Dziś ostatni dzień jego kampanii obejmie on przystanki w trzech z siedmiu stanów, które mają wyłonić zwycięzcę.
Analitycy twierdzą, że Kamala Harris potrzebuje około 45 głosów elektorskich w siedmiu wahadłowych stanach, aby wygrać Biały Dom, podczas gdy Trump potrzebowałby ich około 51.