Szturm na pałac prezydencki, tłumy nie ustępują. Ciąg dalszy zamieszek, pogłębia się chaos w Meksyku

W Meksyku miał miejsce gwałtowny wybuch chaosu, który rozprzestrzenił się w błyskawicznym tempie w przeciągu weekendu. Tysiące ludzi protestują przeciwko panoszącej się w kraju korupcji, masowym patologiom instytucji państwowych na każdym szczeblu, przejmowaniu kontroli nad szeregiem dziedzin życia przez kartele narkotykowe, a także wszechobecnym powiązaniom polityków ze światem przestępczym, który to problem spycha Meksyk w otchłań zjawiska określanego jako „narko-państwo”.

Swój początek, a także szczególnie gwałtowny przebieg protesty (które szybko przerodziły się w zamieszki) miały w stolicy, mieście Meksyk. Szybko rozlały się jednak po kraju, wywołując masowe zajścia w około 50 miastach i miejscowościach. W samej stolicy szybko doszło do starć z oddziałami zwartymi policji, które usiłowały odepchnąć demos od Pałacu Narodowego (Palacio Nacional), oficjalnej siedziby prezydent Claudii Sheinbaum oraz federalnych władz kraju.

https://twitter.com/Sunny_000S/status/1989884029207032084

https://twitter.com/MarioNawfal/status/1989901237446439301

Do tego budynku manifestanci – a przynajmniej ich bardziej „krewka” cześć usiłowali zdobyć bowie dostęp. Mieli oni użyć przygotowanych narzędzi (jak młoty czy nożyce), środków pirotechnicznych oraz improwizowanych, „uspołecznionych” po drodze przedmiotów w celu przerwania linii metalowych barierek. Policja zareagowała na to gazem łzawiącym oraz pieprzowym. Doszło także do zaciekłych walk wręcz z użyciem pałek, tarcz, narzędzi oraz kamieni. Rannych było około 12-140 osób.

Meksyk duszony mackami narko-przestępców

Bunt określa się jako skierowany ogólnie przeciwko korupcji, rządowej nieudolności oraz wiecznie utrzymującemu się w tych kwestiach status quo – i jest to oczywiście prawda – jednak bezpośrednie powody jego wybuchu są dość konkretne. Chodzi tu o morderstwo Carlosa Manzo, burmistrza miasta Uruapan. Manzo – notabene przedstawiciel tej samej, rządzącej w Meksyku lewicowej partii Morena co prezydent Sheinbaum – zasłynął jako orędownik zaostrzenia walki z kartelami narkotykowymi.

Wzywał on Sheinbaum i rząd federalny do podjęcia stanowczych kroków wymierzonych zwłaszcza w coraz bardziej duszące wpływy polityczne organizacji przestępczych, które na masową skalę korumpują i finansują meksykańskich polityków. Jego publiczne zabójstwo – niemal pewne jest, że na zlecenie którejś z organizacji lub postaci ze świata przestępczego – wybrzmiało w meksykańskiej przestrzeni publicznej jako żywy dowód na słuszność jego oskarżeń i diagnoz stanu, w którym znajduje się Meksyk.

https://twitter.com/Omar_Castrejon/status/1989829002425418035

Obróciło się to zarazem przeciwko prezydent Sheinbaum, która, wedle ocen szerokich kręgów społeczeństwa, wezwania te nie tylko ignorowała, ale także sama prowadziła politykę, która w przedziwnym zbiegu okoliczności podejmuje działania interpretowane jako sprzyjające interesom karteli. Sam zaś Manzo charakteryzowany był jako potencjalny, wewnątrzpartyjny konkurent Sheinbaum do prezydentury – stąd też wiele osób nie dziwi się, że wzmocnione środki bezpieczeństwa podjęto dopiero po jego zabójstwie.