Internet nie jest w stanie mnie już zaskoczyć. Powtarzam to zdanie co jakiś czas, a chwilę później przecieram oczy ze zdumienia. Bo okazuje się np., że polscy chłopcy bawią się w milicję obyczajową rodem z państw islamskich. Zjawisko nosi nazwę „szon patrol” i skupiło już na sobie uwagę mediów. A przy tym wywołało przeróżne spory. Tym razem już wśród dorosłych.
Szon patrol i czapka Majchrzaka, czyli weekend po polsku
Po raz pierwszy o akcji szon patrol przeczytałem w miniony weekend. Ale wtedy machnąłem na sprawę ręką, bo śledziłem aferę z czapką Majchrzaka w roli głównej. Trudno było oderwać wzrok od sprawy, w której tłum domagał się krwi, bo facet zabrał dziecku czapkę. W tym przypadku odpaliły się rzesze ludzi, którzy dali się trollować i brali na poważnie każdą bzdurę opublikowaną w sieci, a dotyczącą nakrycia głowy z US Open.
W końcu jednak interenet zaczął zapominać (chyba?) o chytrym przedsiębiorcy z Wielkopolski i można było przerzucić się na inny temat. Szon patrol okazał się nowym gwoździem programu. Temat podjęły media prawackie i lewackie, duże i małe, poważne oraz satyryczne. No wszędzie to jest. Wpiszcie frazę w wyszukiwarkę i sami zobaczycie. O co właściwie chodzi?
Co to jest szon patrol? Skąd się wziął i jaki ma cel?
Szon patrol to akcja, w której chłopcy (podobno zdarzają się też młodzi mężczyźni, a nawet dziewczyny) patrolują w grupach ulice, parki czy galerie handlowe. Szukają dziewczyn (zazwyczaj), które ich zdaniem wyglądają lub zachowują się nieobyczajnie/wyzywająco/wulgarnie. Zaczepiają takie osoby, robią im zdjęcia czy filmy, materiały wrzucają do sieci, nierzadko z oznaczeniem profili uchwyconych ofiar. Świat dowiaduje się, że wykrytego nowego „szona”.
Dlaczego właściwie „szon”? Ponoć spopularyzowały to filmy Patryka Vegi (kolejny powód, by odesłać Papryka na śmietnik historii). To skrót od słowa „*urwiszon” oznaczającego w slangu prostytutkę. A, warto dodać, że młodzieńcy przemieszczają się w kamizelkach z napisem „szon patrol”. Te robią samodzielnie lub kupują w necie. Sprawdziłem, naprawdę są w sprzedaży.
Nowe zjawisko podbija polski internet
Przyznacie, że w tę historię trudno uwierzyć. Też tak miałem. Zwłaszcza, gdy zauważyłem, że większość mediów powiela jedno zdjęcie patrolu. Uznałem, że to mógł być jakiś pojedynczy wybryk, który przez media został rozdmuchany do rangi poważnego zagrożenia. Gdy zaczęto do tego dodawać, że zjawisko jest TikTokowym trendem, przestałem na nie zwracać uwagę. Nie po to jestem dziadersem, by czytać o tiktokach.
Okazuje się jednak, że to nie musi być afera zbudowana na pojedynczej akcji. Działalność patrolujących jest niewidoczna np. na Facebooku, bo te treści są usuwane. Przez kogo? Chociażby przez zespół KidsAlert, który przez weekend miał zaraportować korporacji Meta setki kont, na których ujawniono rzekome szony. Na rzeczonym TikToku zasięgi tej frazy są ponoć gigantyczne, mowa o dziesiątkach milionów wyświetleń. Pisząc krótko: to nie fake czy burza w szklance wody. Na polskich ulicach naprawdę pojawiają się patrole piętnujące „nieobyczajne” zachowanie. I chwalące się tym w sieci.
W krajach muzułmańskich już to mają. W Londynie też…
Chichot losu. Bo przecież przez ostatnie lata promowana była narracja o muzułmanach, którzy opanują Europę i wprowadzą w jej krajach prawo szariatu. Takie policje można spotkać w państwach islamskich, np. w Arabii Saudyjskiej. Ale swego czasu było też głośno o ich pojawieniu się na Starym Kontynencie. Tak w poprzedniej dekadzie przedstawiała to wyborcza.pl:
Odbierają przechodniom alkohol, obrażają kobiety w krótkich spódniczkach, napadają rzekomych gejów. Ulice wschodniego Londynu patrolują samozwańcze muzułmańskie patrole. Wszystko nagrywają i publikują w internecie.
Brzmi znajomo? I tu pojawia się pewien zgryz. Bo taki młodociany samozwańczy obrońca dobrych obyczajów w przyszłości nadawałby się pewnie na równie samozwańczego obrońcę polskich granic. A chciałby ich bronić przed „inżynierami”, którzy będą… zaczepiać dziewczyny, fotografować je i wrzucać to do internetu. Możliwe, że obserwujemy genialny wybieg. Oto obrońcy polskości nakłonili młodziaków do działań rodem z Iranu czy Afganistanu. Albo Londynu, o czym wyżej. I gdy w Afganistanie czy Iranie połapią się, że w Polsce te wynalazki już są, nie będą chcieli do nas przyjeżdżać, by je wdrażać. Piękne w swojej prostocie. Czas pokaże, czy skuteczne.
Dorośli kłócą się o szon patrol. Dają dzieciakom dobry przykład
Drwiny drwinami, ale śledząc to zjawisko zauważyłem, że Polacy potrafią się jednak pokłócić przy każdej możliwej okazji. Szon patrol też wywołał bitki. Z różnych powodów. Jedni spierali się o to, czy zjawisko jest realne, drudzy próbowali rozsądzić, czy faktycznie to coś szkodliwego, jeszcze inni spierali się o metody jego rugowania… Doszło do tego, że w serwisie LinkedIn zwaśnione grupy obrońców dzieci urządzają sobie roasty, piszą kto się bardziej nie zna i kto kogo usunie z tego środowiska. No po prostu XD. Szon patrol ostatecznie pójdzie pewnie u mnie w odstawkę i będę śledził kto i komu zrobi cyfrową orkę w imię poprawy jakości polskich internetów…