Szok w USA! Trump chce ujawnienia akt Epsteina. „Nie mamy nic do ukrycia”

Trzy słowa, które Donald Trump wrzucił na Truth Social: „Release the files.” Prezydent Stanów Zjednoczonych wezwał swoich ludzi z Partii Republikańskiej, aby zagłosowali za ujawnieniem pełnych akt Epsteina. Skandalu, który od lat elektryzuje Amerykę i który wraca jak bumerang. Skąd tak gwałtowna i drastyczna zmiana stanowiska prezydenta?

Republikanie gotowi złamać dyscyplinę. Nawet 100 głosów za ujawnieniem akt Epsteina

To nagły odwrót. Jeszcze niedawno Trump twierdził, że cały temat to wymyślone przed Demokratów oszustwo. Ale po kilku dniach publikowania dokumentów przez opozycję – które, owszem, wspominają Trumpa, choć nie sugerują żadnych przestępstw – prezydent postanowił zmienić kurs. „Nie mamy nic do ukrycia” – napisał. I w Partii Republikańskiej zaczęły drżeć fundamenty.

Według kongresmena Thomasa Massiego, projekt ustawy Epstein Files Transparency Act może poprzeć nawet stu Republikanów. Wystarczy, by przegłosować go w Izbie Reprezentantów jeszcze w tym tygodniu. To jednak nie rozwiązuje wszystkiego. Zagadką wciąż pozostaje senat. Jeśli ustawa przeszłaby całą drogę legislacyjną, ostateczny podpis należy rzecz jasna do… samego Trumpa.

Na czym polega paradoks? Prezydent musiałby podpisać dokument, który otwiera drzwi do publikacji akt dotyczących również jego kontaktów z Epsteinem. Korespondencji, zdjęć, analiz FBI, głównie z lat 90-tych i dwutysięcznych.

Trump odpalił bombę we własnej partii

Całe zamieszanie wybuchło po tym, jak Demokraci z House Oversight Committee udostępnili kilka e-maili z lat 2010–2011. W jednym z nich Epstein pisał do Ghislaine Maxwell: „Ten pies, który nie szczeka, to Trump. [OFIARA] spędziła z nim godziny w moim domu.” Biały Dom natychmiast odpowiedział, że chodzi o Virginię Giuffre, jedną z najważniejszych ofiar w sprawie Epsteina. W e-mailach nie ma jednak ani jednego słowa sugerującego, że Trump dopuścił się przestępstwa.

Mimo to sprawa wywołała burzę. Republikanie opublikowali więc… 20 tysięcy stron dokumentów. Wszystko po to, aby – jak mówią – zatrzymać demokratyczną narrację i wyciąganie wyrwanych z kontekstu fragmentów.

Nikt nie ma raczej wątpliwości, co do jednego. Ewentualne ujawnienie akt Epsteina może być (i prawdopodobni będzie) politycznym trzęsieniem ziemi. Zarówno dla Republikanów, jak i Demokratów.