Mijający tydzień przyniósł prawdziwe trzęsienie ziemi w zakresie rozwoju nowych technologii w Polsce. To te dni przyszłe pokolenia będą wspominać jako początek polskiej hegemonii w sektorze IT. Każdy Polak powinien już dzisiaj powiesić w swoim domu zdjęcie ojców przyszłego sukcesu. A są nimi premier Donald Tusk i prezes Google Sundar Pichai. Możliwe jednak, że niebawem konieczne będzie wieszanie fotografii kolejnych herosów.
Wielkie korporacje IT zainteresowane Polską
Kilka dni temu pojawiła się informacja, że polski rząd dopina plany inwestycyjne z wielkimi amerykańskimi korporacjami IT. W doniesieniach wymieniono Google, Microsoft, Amazon i IBM. Cytując klasyka: Zibi, top. W połowie tygodnia podkręcono oczekiwania i poinformowano, że na czwartek planowane jest spotkanie premiera Tuska z Sundarem Pichaiem – szefem korporacji Alphabet, czyli podmiotu stojącego za Google. WOW!
Google wyciąga portfel i… robi się niezręcznie
Po takim anonsie należało oczekiwać naprawdę dużo. Inwestycji sięgających miliardów złotych. Albo nawet dolarów. Niektórzy pewnie liczyli na zapowiedzi rodem z filmów sci-fi. Ale otrzymali…kabaret. Albo cyrk. Oto bowiem korporacja o kapitalizacji sięgającej bilionów dolarów i kwartalnych zyskach wynoszących dziesiątki miliardów dolarów, ogłasza, że wyda w Polsce 5 mln dolarów. Czyli około 20 mln zł. Ktoś powie: może to budżet na jeden tydzień!? Nie, ta kwota ma być rozłożona na 5 lat…
Na co zostaną wydane wspomniane środki? Mowa była o programach szkoleniowych, które mają objąć 1 mln osób. Szybka matematyka i okazuje się, że jeśli ktoś będzie miał szczęście, zostanie przeszkolony przy wsparciu Google. Będzie to kosztowało około 20 zł. Kwota wskazuje na solidną naukę, to wstęp do utworzenia drugiej Doliny Krzemowej. Oczywiście nie będziemy szkoleni z jakichś przestarzałych technologii, ale z tych najświeższych, z zakresu sztucznej inteligencji.
Polska liderem w rozwoju SI? Bez kasy i chipów może być problem
To może wyglądać śmiesznie, lecz nie wyczerpuje surrealizmu owego spotkania na szczycie. Oto bowiem dowiedzieliśmy się od Google, że sztuczna inteligencja mogłaby przyczynić się do wygenerowania dodatkowych kilkudziesięciu (nawet ponad 50) mld euro PKB w Polsce w ciągu dekady. WOW! Szczegóły? Nie podano. Za to prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, Piotr Matczuk, przekonywał potem PAP, że Polska może być liderem rozwiązań AI w regionie. Ba, w Europie.
Byłoby dobrze, gdyby ktoś poinformował pana Matczuka, Tuska i Pichaia, że Polska ma na razie problem. Znaleźliśmy się na liście państw z ograniczonym dostępem do zaawansowanych urządzeń wykorzystywanych w rozwoju SI. Jednocześnie środki inwestowane w Polsce (i przez Polskę) w rozwój tego segmentu gospodarki są dość mizerne. A ewentualny dynamiczny rozwój branży wymaga taniej energii, której Polska nie posiada.
Nawet nie trzeba dodawać, że owe zapowiedzi współpracy z Google zawarto w memorandum. A to oznacza, że nie są zbyt wiążące. Warto też dodać, że Alphabet tylko w czwartym kwartale ubiegłego roku wypracował ponad 26,5 mld dolarów zysku. To grubo ponad 100 mld zł.
Co przywiozą nami inni prezesi? Po akcji z Google aż strach pomyśleć
Biorąc to wszystko pod uwagę, warto zastanowić się, jakie obietnice złożą decydenci innych wielkich firm, o których wspomniałem wyżej? Możliwe, że szef Microsoftu obdarzy młodych Polaków Windowsem 95 i jakąś grą w wersji demo. Może Age of Empires? Niech ludzie nad Wisłą w końcu stworzą cywilizację. Przydatny w tym mógłby się okazać także dostęp do Minecrafta, ale wiem, że wymagam wiele.
Jest też Amazon, który mógłby udostępnić Polakom coś za darmo w swoim serwisie streamingowym. Wyobrażam sobie, jak premier z prezydentem organizują wspólną konferencję, by szef tej korporacji ogłosił, że dostęp do jakiegoś reality show będzie bezpłatny. Chociaż do jednego. To wystarczy. A na koniec niech pojawi się ktoś z władz IBM i ogłosi, że przywiózł nam pietruszkę. Do podziału z Czechami. Jeden kraj bierze białą część, drugi zieloną. Jako pierwszy wybiera premier, który więcej obieca korporacji IT. Jestem przekonany, że wygramy w tym konkursie.