W fundamentalnie precedensowym wyroku o zgoła sejsmicznym wypływie, Sąd Najwyższy USA obalił Chevron deference – doktrynę która pozwalała agencjom federalnym rządzić rozporządzeniami bez udziału Kongresu. Odwraca to cztery dekady praktyki prawnej i będzie kształtować amerykański ustrój na dziesiątki lat w przyszłości.
Przyjęty stosunkiem głosów 6-3 wyrok zapadł w skonsolidowanych sprawach Loper Bright Enterprises v. Raimondo oraz Relentless, Inc. v. Department of Commerce. Sprawy te w oryginale dotyczyły dość niszowej kwestii rybołówstwa. Chodziło o pytanie, czy organa nadzorcze mogą narzucić podmiotom rybackim konieczność zabierania ze sobą obserwatora z ramienia urzędu?
Oraz – co może ważniejsze – czy mogą je także zmusić do pokrywania kosztów takiego obserwatora? Loper Bright oraz Relentless stwierdziły, że nie, nie mogą. Obowiązek ten i koszty miały być im bowiem narzucone uznaniową wolą urzędnika. Żadne przepisy prawa nie upoważniały zaś urzędników do jednostronnego nakładania zobowiązań oraz podatków.
Składając w tej sprawie pozew, podmioty te podważyły zarazem całą istotę działania federalnej administracji w ostatnich latach i dekadach.
Sąd Najwyższy – urzędnicy nie będą wydawać edyktów
I dziś, jak się okazało, Sąd Najwyższy USA (SCotUS) poparł to stanowisko. W sentencji wyroku sędzia przewodniczący, John Roberts, odnotował, że sytuacja taka jest niedopuszczalna. Zaś agencje federalne – przekraczają swoje uprawnienia. Wbrew, jak to stwierdzono, zasadom ustrojowym USA oraz konstytucyjnym uprawnieniom rządu federalnego, w założeniach ściśle ograniczonym.
„…courts, not agencies, will decide all relevant questions of law arising on review of agency action—even those involving ambiguous laws—and set aside any such action inconsistent with the law as they interpret it.”
~ wyrok Sądu Najwyższego USA
w sprawie Loper Bright Enterprises v. Raimondo
Zgodnie bowiem z amerykańskimi założeniami ustrojowymi, rolą sądownictwa jest interpretacja prawa, które z kolei stanowi Kongres. Rolą administracji natomiast jest stosowanie tego prawa. Tymczasem praktyka działania tej ostatniej stanowczo od tych założeń odbiegała. Tak było w przypadku Loper Bright, Relentless, a także tysięcy innych spraw i sytuacji.
Skądinąd nie jest to pierwsza podobna decyzja o podobnej sentencji. Zaledwie w tym miesiącu SCotUS wydał podobny, choć nie tak fundamentalnie wpływowy wyrok. Nieomal rok temu rozpoczął ten proces, podważając wszechwładzę Agencji ds. Ochrony Środowiska. Na jesieni zakwestionował natomiast postępowanie SEC dot. pozasądowych działań egzekucyjnych.
Tyrania doktryny Chevron
Wszystko rozbijało się o wspomnianą doktrynę Chevron deference. Ustanowiono ją innym wyrokiem Sądu Najwyższego, z 1984 roku, zaś jej nazwa pochodzi właśnie od koncernu, który był wówczas stroną postępowania. Sąd stwierdził wówczas, że w sytuacjach niejasności prawnej należy pozwolić zachować ważność interpretacji przepisów, jakie przyjęły organa administracyjne. Przynajmniej tak długo, jak wydają się one „racjonalne”.
Uzasadnieniem tegoż było zdanie się na ekspercką wiedzę urzędników w danej dziedzinie, którzy, stosując dane prawo na co dzień, powinni być najlepiej obeznani z jego stosowaniem. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna. Realia stosowania Chevron deference doprowadziły do tego, że administracja przejmowała rolę sądownictwa w interpretacji przepisów. A czyniąc to w sposób kreatywny i uznaniowy, zawłaszczała także kompetencje legislatury – wyinterpretowywując z ustaw Kongresu to, czego w nich nie było. Ale co pasowało agencjom.
Przez ostatnie dekady federalne departamenty i agencje jęły bez skrępowania nadużywać swojej roli. I to na ogromną skalę. Korzystając z tego, że sądom niższej instancji polecono uszanować ich decyzje, zaczęły one dokonywać „interpretacji” istniejącego prawa w sposób zupełnie absurdalny – za to poszerzający ich władzę. Pod pozorem „reinterpretacji” przepisów efektywnie zmieniały one istniejące prawo jedynie na podstawie urzędniczej decyzji.
Niejednokrotnie dochodziło do sytuacji, w których agencje federalne zaprzeczały swoim własnym decyzjom z przeszłości, a także brzmieniu samych ustaw. Nagminne były też przypadki dopowiadania sobie przez urzędników do istniejących przepisów tego, czego w nich nie było. Stąd też nie dziwi, że doktrynę Chevron uważano za fundament tzw. administrative state – niewybieralnej, nieusuwalnej i niekontrolowanej władzy urzędniczej.
„Give me liberty!”
Wyrok stanowi spektakularne zwycięstwo obrońców podmiotowości obywateli i ich praw. W przemożny sposób wpłynie m.in. na dziedziny kryptowalut (dając podstawy do unieważnienia regulacji SEC i wymogów KYC/AML, których nie uchwalił Kongres), motoryzacji (podważając rządowe nakazy środowiskowe wymuszające adopcję EV), Drugiej Poprawki (unieważniając nakazy rejestracji niektórych kategorii broni, wydane przez ATF), i wiele, wiele innych.
Oznacza zarazem ogromną klęskę dla federalnych agencji regulacyjnych, które z doktryny Chevron deference wywodziły podstawy swych uprawnień „regulacyjnych”. Corocznie wydawały one tysiące stron „zarządzeń” („rules”), które z subtelnością despotycznych dekretów potrafiły rządzić każdym aspektem życia w USA.
Orzeczenie będzie mieć zatem wpływ na to, co ludzie mogą budować na własnej ziemi i czy muszą mieć na to pozwolenia. Przypuszczalnie storpeduje próby obecnej administracji, by zmusić Amerykanów do rezygnacji z kuchenek gazowych lub suszarek do prania. Zablokuje zakazy prywatnego kupna i sprzedaży broni, czy też jej samodzielnego wykonywania z dostępnych w wolnym obrocie części.
A także powstrzyma próby pozbawienia właścicieli kryptowalut możliwości ich samo-kustodii, poza zasięgiem urzędniczej kontroli – by wymienić jedynie niektóre z wielu możliwych następstw, które umożliwił w piątek Sąd Najwyższy.
Dziura w żaglach władzy federalnej biurokracji
Dla administracji – a zwłaszcza agencji regulacyjnych oraz ich oficjeli – wyrok jest gigantycznym niepowodzeniem, które może znacząco podkopać ich władzę. Zwolennicy administrative state argumentowali, że zachowanie nieograniczonych kompetencji federalnej biurokracji jest potrzebne. Pozwala bowiem władzom podejmować działania w reakcji na pojawiające się problemy społeczne
Ma to także umożliwiać efektywne zmiany prawne, kiedy te są potrzebne, w sytuacji, gdy podzielony Kongres nie uchwala zmian formalnych. Nadto zdaniem apologetów „silnego rządu” i „silnych regulacji”, werdykt utrudni życie życie urzędnikom, drenując ich czas oraz zasoby ich instytucji. A te będą musiały być poświęcone na prawną obronę swych decyzji przez pozwami.
Może to otworzyć – i najprawdopodobniej doprowadzi – do fali kolejnych pozwów. W istocie wszystkie decyzje administracji federalnej, jej organów i agencji regulacyjnych, które zmieniały stan prawny w USA, a które nie wynikały bezpośrednio z aktów uchwalonych przez Kongres, są narażone na zakwestionowanie. I to skuteczne.
Rozstrzygnięcie, które wydał Sąd Najwyższy, jest też klęską dla różnego rodzaju aktywistów i grup nacisku. Liczne z nich nie są w stanie przekonać do swoich postulatów wyborców lub członków Kongresu. Obchodziły jednak to ograniczenie, sięgając po lobbing u biurokratów i regulatorów. Teraz droga pozaustawowego forsowania zmian prawnych (i społecznych) zostanie zamknięta. Lub przynajmniej bardzo utrudniona.
Pełna wersja wyroku w sprawach Loper Bright Enterprises v. Raimondo oraz Relentless, Inc. v. Department of Commerce dostępna jest poniżej: