W piątek doszło do incydentu, który ożywił obawy przed morskim starciem na akwenie zatoki perskiej. Żołnierze Pasdaranu (vel Sepah), czyli irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, mieli dokonać niespodziewanego abordażu tankowca Talara, płynącego pod banderą Wysp Marshalla. Po przejęciu jednostki, zmienili jej kurs – ta obrała kierunek w kierunku wybrzeża irańskiego. Iran w przeszłości przeprowadzał już takie ataki – tego jednak na razie ani nie potwierdza, ani też nie komentuje.
Tankowiec Talara płynął z portu Ajman w Zjednoczonych Emiratach Arabskich do Singapuru. Zasadniczo nie miał powodów, by spodziewać się niebezpieczeństwa – napięcia militarno-polityczne na Bliskim Wschodzie w ogólności, a w Zatoce Perskiej w szczególności w ciągu ostatniego miesiąca-dwóch raczej osłabły, po eskalacji wiosną i latem. Co więcej, kurs tankowca biegł dość blisko południowego, arabskiego wybrzeża Zatoki, daleko od irańskich jednostek, które uchodzą za wyjątkowo przeczulone na przekraczanie granic morskich, do których Iran rości sobie prawo.
Iran wraca do „biznesu”?
Niestety, nadzieje te okazały się w całej rozciągłości płonne. Tankowiec – własność cypryjskiego podmiotu Pasha Finance, którego operatorem jest zaś Columbia Shipmanagement, również cypryjski armator – około 20-22 mile morskie za emirackim portem Chaur Fakkan miał zostać doścignięty przez morskie jednostki Pasdaranu. Jego żołnierze dokonać mieli abordażu z trzech szybkich łodzi, które pojawiły się w okolicy – lecz po przejęciu jednostki odbiły na północ. Armator poinformował, że „nie ma kontaktu” ani z porwaną jednostką, ani z Irańczykami – nad czym ma „pracować”
Po porwaniu jednostkę zaczął śledzić dron MQ-4C Triton należący do amerykańskiej floty. Informacje o przejęciu statku potwierdziły także niezależnie od siebie brytyjskie centrum UKMTO (United Kingdom Maritime Trade Operations) oraz Vanguard, podmiot konsultingowy w zakresie bezpieczeństwa morskiego. Ten drugi zasugerował, że atak najprawdopodobniej nie był losowy, zaś Iran (nie ma większych wątpliwości, że to raczej ten kraj za nim stał) najprawdopodobniej wziął na cel precyzyjnie ten właśnie statek.
Incydent wzbudził obawy o nawrót wrogich działań na wodach Zatoki Perskiej. W przeszłości Iran wielokrotnie atakował tankowce, które jego zdaniem wpłynęły na irańskie wody terytorialne. Tego jednak w żadnej mierze nie sposób powiedzieć o dziś przejętym tankowcu Talara, który płynął bardzo blisko wybrzeża emirackiego. Nie licząc zatem możliwych informacji, które jeszcze nie zostały ujawnione, a które mogłyby rzucić więcej światła na incydent, należy założyć, że właściciel i/lub operator statku w jakiś sposób zaskarbili sobie wrogość władz Iranu, lub którejś w frakcji w ich łonie.