Starlink do sędziego: wypchaj się. Firma odmawia współpracy w cenzurowaniu

Połączenie z Internetem, jakie zapewnia system Starlink, nie będzie zawierać mechanizmów cenzurujących, twierdzi SpaceX. Informację taką kosmiczna firma Elona Muska przekazała w reakcji na żądanie brazylijskich organów biurokratycznych. Domagają się one, by współpracowała ona w blokadzie innej firmy Muska, portalu X.

Świeżo ogłoszony, ogromnie kontrowersyjny zakaz działalności platformy X vel Twitter w Brazylii nabiera nowego odcienia. Zakaz, porównywany szeroko z praktykami reżimów takich jak Korea Północna, jest osobistą wolą pojedynczego sędziego, Alexandre de Moraesa.

Zdołał on zmusić do realizacji swojej woli organa państwa brazylijskiego. Problem jedynie w tym, że by faktycznie zablokować X, potrzeba nieco więcej niż samego przymusu prawnego. Szczególnie biorąc pod uwagę, że miliony Brazylijczyków zamierzają zignorować tzw. widzimisię sędziego.

Znaczenie ma tutaj faktyczna kontrola nad połączeniem sieciowym.

Pomóżcie cenzurować swojego właściciela!

I właśnie w tej sprawie Anatel, brazylijski urząd regulacyjny w dziedzinie telekomunikacji, zwrócił się do firmy SpaceX. Chodzi o system Starlink, który na szerokich połaciach Brazylii (zwłaszcza tych geograficznie niedostępnych) zapewnia dostęp do Internetu.

Urząd chciał otóż, by firma zaangażowała się w realizację woli de Moraesa i poczęła blokować dostęp do X vel Twittera. Nie wiadomo, czy fakt wspólnego właściciela tych podmiotów brazylijskim urzędnikom umknął, czy też naprawdę spodziewali się oni współpracy w tej kwestii.

W każdym razie, jeśli się spodziewali, to na próżno. Firma poinformowała, że ani myśli stosować się do zakazu. Zamierza dalej zapewniać dostęp do niefiltrowanego Internetu poprzez Starlink – a w szczególności do X, alias Twittera. Słowem, sędziego i urzędników SpaceX załatwiła odmownie.

Oczywiście, wystawia ją to na pełen wachlarz prawnych i policyjnych represji ze strony Brazylii. Przynajmniej w odniesieniu do zasobów, które faktycznie posiada ona w tym kraju. Pomimo bowiem starań de Moraesa, by wymusić egzekwowanie swych decyzji nawet poza granicami Brazylii, jego władza efektywnie nie sięga poza nie.

Starlink poza zasięgiem duszącego uścisku

Rzecz jednak w tym, że może się to okazać pusta groźba – i to dzięki samemu de Moraesowi. Już w zeszłym tygodniu ten zamroził bowiem wszystkie środki finansowe firmy. Uznał bowiem (notabene bez podstaw prawnych), że SpaceX odpowiadać będzie za grzywny, których płacenia odmawia X.

Tym samym trudno stwierdzić, co jeszcze brazylijscy urzędnicy, pod dyktatem sobiepańskiego sędziego, mogliby firmie zrobić. Mogą naturalnie, co zresztą już zapowiedziano, cofnąć SpaceX-owi licencję. Co jednak wtedy, gdy firma zignoruje wymóg licencyjny i dalej będzie oferować dostęp do systemu Starlink?

Fizyczne zablokowanie satelitarnego dostępu do Internetu na skalę całego kraju, jeśli zapewniałby ów bez pobierania opłat, byłoby zaś niemal niewykonalne technicznie. Oczywiście, próby takie mogłyby wziąć na cel miejscowych użytkowników Starlinka.

Sędzia de Moraes udowodnił zaś, że własną władzę ma za dalece ważniejszą niż elementarne prawa obywatelskie i potrzeby cywilizacyjne. Pytaniem pozostaje jednak, w jaki konkretnie sposób owa władza miałaby dosięgnąć Starlink. Czyli system, który – prawnie i fizycznie – jest poza jej zasięgiem.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz