Spowodował wypadek. Zginęły 3 osoby. Żona sprawcy narzeka na hejt i chce pieniędzy. Jego matka robi w sądzie znak krzyża

Mijający tydzień upłynął nie tylko pod znakiem rosyjskich dronów na polskim niebie czy zawirowań na giełdzie. Warto pamiętać, że kilka dni temu ruszył proces pewnego pirata drogowego. Sebastian M. zasiadł w końcu na ławie oskarżonych i zapewne odpowie za czyny z września 2023. Właśnie wtedy prowadzone przez niego BMW zderzyło się z Kią, która chwilę później stanęła w płomieniach. W wypadku zginęło młode małżeństwo i ich kilkuletni syn.

Spowodował tragiczny wypadek na A1 i uciekł za granicę

Do tragicznego zdarzenia doszło na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Wedle ustaleń prokuratury Sebastian M. z olbrzymią prędkością uderzył w prawidłowo jadącą Kię, co ostatecznie doprowadziło do śmierci trzech osób. Z aktu oskarżenia ma wynikać, że sprawca nie przejął się losem ofiar, ponoć zachowywał się tak, jak gdyby wjechał w kosz na śmieci. A niedługo później uciekł za granicę. Dopiero w maju br. udało się go ściągnąć ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Sąd w Piotrkowie Trybunalskim kieruje sprawę do mediacji

W lipcu 2025 roku Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim akt oskarżenia przeciwko młodemu mężczyźnie. Sebastian M. może usłyszeć wyrok ośmiu lat więzienia. Terminy rozpraw wyznaczono na 9 i 25 września, 22 i 28 października oraz 6 i 25 listopada. Sprawa bardzo głośna, więc nie brakowało osób, które czekały na rozpoczęcie tego procesu. W końcu się doczekały i… okazało się, że kolejna rozprawa nie odbędzie się we wrześniu. Dlaczego?

Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim skierował sprawę do mediacji. Na osiągnięcie ugody strony mają 30 dni. W efekcie kolejna rozprawa odbędzie się najwcześniej 22 października. Z wnioskiem o przeprowadzenie mediacji wystąpiła obrona. Adwokat Katarzyna Hebda podkreślała przy tym, że mediacja nie może być traktowana jako przyznanie się oskarżonego do winy.

Czy Sebastian M. wyrazi skruchę? Na to liczy pełnomocnik rodziny ofiar

Czy to oznacza, że sprawa może się rozejść po kościach, pisząc kolokwialnie? Nie, co zaznaczyła sędzia Renata Folkman, stwierdzając, że mediacja nie zastępuje rozstrzygnięcia sądu i sprawa zakończy się wyrokiem. Jednak wynik mediacji będzie brany pod uwagę przy owym rozstrzygnięciu. Chociaż bliscy ofiar nie podchodzą do tego pomysłu z entuzjazmem, to przystali na propozycję obrony. Ich pełnomocnik, adwokat Łukasz Kowalski, wskazał, że mediacja powinna się zacząć od wyrażenia skruchy przez kierowcę BMW.

Ruszył proces. Matka oskarżonego liczy na niebiańską interwencję ?

Podczas pierwszej rozprawy na sali sądowej nie było rodziny ofiar. Ponoć przechodzą terapię i uczestnictwo w procesie stanowiłoby dla nich zbyt duże obciążenie psychiczne. Inaczej było w przypadku rodziny oskarżonego. W ławach sądowych Sebastian M mógł dostrzec m.in. swoją siostrę i matkę. Jak donosił Fakt, ta ostatnia przed rozpoczęciem procesu… przeżegnała się. To samo źródło podało, że kobiety z dezaprobatą reagowały na słowa pełnomocnika rodziny ofiar. Co ciekawe, siostra mężczyzny robiła zdjęcia na sali sądowej, w tym zgromadzonym tam dziennikarzom. Po co? Można się tylko domyślać.

Sebastian M. na ławie oskarżonych. Jego żona narzeka na hejt i… chce pieniędzy. Ojciec oskarżonego domagał się fortuny

Skoro już o bliskich oskarżonego mowa, warto wspomnieć, jakie działania podjęła jego żona. Otóż złożyła ona pozew przeciwko serwisowi Wykop. W jej imieniu zrobiła to Fundacja Freedom-24, która od dłuższego czasu udziela się w sprawie. Sam pozew dotyczy ochrony dóbr osobistych, przeprosin i zapłaty… 500 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami. To jednak nie koniec, bo powódka domagała się od wspomnianego serwisu ujawnienia adresów IP osób, które np. udostępniały zdjęcia bliskich oskarżonego.

Jeśli ktoś zastanawia się, o co tu chodzi i kto jest pokrzywdzonym w całej sprawie, już wyjaśniam. Otóż małżonka Sebastiana M. uznała, że po wypadku rozkręciła się machina hejtu, której padła ofiara. Ujawniono jej wizerunek i dane osobowe, co uderzyło np. w jej życie zawodowe. Klienci i kontrahenci rezygnowali z usług. Przykre. Ale może to by się nie wydarzyło, gdyby wcześniej urządziła lubemu pogadankę o przepisach ruchu drogowego. I wyjaśniła, że po polskich autostradach nie powinno się jeździć z prędkością ponad 300 km/h. Bo według prokuratury oskarżony tyle wycisnął ze swojego BMW przed wypadkiem.

Pozew o ochronę dóbr osobistych skierowała też do sądu firma ojca oskarżonego. To do niego Sebastian M. miał dzwonić chwilę po wypadku. W tym czasie niedaleko płonęła trzyosobowa rodzina. Pan tata (jego firma) domagał się aż miliona zł zadośćuczynienia, o czym informował Fakt. Dziennik donosił też, że obie sprawy zostały prawomocnie zakończone z powodu braków formalnych. Wspomniana już fundacja nie wykonała poleceń sądu, więc doszło do zwrócenia pozwów. Pozostaje mieć nadzieję, że wymiar sprawiedliwości będzie się już skupiał wyłącznie na oskarżonym.