Tym razem to nie scenariusz podrzędnego horroru, tylko niedzielny poranek w Aurillac – malowniczym miasteczku w samym sercu Francji. Przez pół godziny ulice tego spokojnego zakątka zamieniły się w pole bitwy między człowiekiem a… pszczołami. „Przez około 30 minut przypadkowe osoby były żądlone na ulicy” – podała prefektura departamentu Cantal.
Pszczoły w amoku! Mieszkańcy krzyczeli, barykadowali się w sklepach, a ulice zalał chaos
Łącznie 24 osoby zostały poszkodowane. Trzy z nich trafiły do szpitala w stanie krytycznym, ale – jak uspokaja burmistrz – ich stan się poprawił. Jednym z najciężej rannych był 78-letni mężczyzna, który doznał zatrzymania akcji serca i musiał zostać reanimowany.
Według wstępnych ustaleń, przyczyną pszczelego szału mogły być… azjatyckie szerszenie. Groźne owady prawdopodobnie zaatakowały ul ustawiony ponad dekadę temu na tarasie hotelu w centrum miasta. Wtedy właśnie, broniąc swojej królowej i całej społeczności, pszczoły zaatakowały wszystko, co się ruszało. „Ule, które były ustawione na dachu od wielu lat, zostały już przeniesione poza miasto przez pszczelarza” – poinformował burmistrz.
Na miejscu interweniowali strażacy, zespoły medyczne oraz policja, która utworzyła kordon bezpieczeństwa. Dopiero po kilkudziesięciu minutach pszczoły się uspokoiły. „W mojej karierze jeszcze czegoś takiego nie widziałem” – powiedział porucznik z lokalnej straży pożarnej. „Biorąc pod uwagę liczbę ofiar, panikę i powagę niektórych obrażeń, to było coś niesamowitego”.
Strach, panika i ucieczka w klapkach
Jak donosi brytyjski „The Independent”, atak miał miejsce tuż po godzinie 9:00 rano, gdy ulice Aurillac dopiero zaczynały tętnić życiem. Według relacji świadków, ludzie dosłownie rzucali się do ucieczki. Niektórzy wbiegali do okolicznych sklepów, inni próbowali schronić się pod samochodami. Władze musiały natychmiast zamknąć całą ulicę, tworząc strefę bezpieczeństwa, bo owady nie dawały za wygraną.
Dziennik cytuje lokalną mieszkankę, która mówiła, że nigdy nie widziała czegoś podobnego. „To było jak w filmie – ludzie krzyczeli, machali rękami, próbowali odpędzić pszczoły, a one atakowały jak oszalałe”.
Eksperci podkreślają, że gdyby nie błyskawiczna reakcja służb i mieszkańców, skutki mogły być tragiczne. nawet w dobie sztucznej inteligencji, dronów i superaplikacji, natura potrafi przypomnieć nam, kto tu naprawdę rządzi. Bo czasem nie potrzeba katastrofy klimatycznej ani globalnej pandemii – wystarczy rój rozwścieczonych pszczół.