Wokół Ukrainy ruszył nowy, intensywny etap amerykańskiej ofensywy dyplomatycznej. Ukraińska delegacja gościła dziś w Waszyngtonie, gdzie przedstawiciele kraju konsultowali się z sekretarzem stanu, Marco Rubio i Stevem Witkoffem, specjalnym wysłannikiem pokojowym Białego Domu (a prywatnie miliarderem i nowojorskim deweloperem), który konsultuje się z Rosjanami. Spotkanie odbywa się na chwilę przed podróżą Witkoffa na Kreml.
Poza tym, prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski rozmawiał dziś z Markiem Rutte, sekretarzem generalnym NATO. Potwierdził, że dla Ukrainy to ważne dni i zasugerował, że ważą się właśnie jej losy. Ocenił, że wiele może się jeszcze zmienić. Wszystkie tego typu sformułowania w Kijowie nie padają przypadkowo. Negocjacyjna gra wchodzi w fazę decyzyjną, a spotkanie na najwyższym szczeblu w Stanach Zjednoczonych tylko to potwierdza.
Kijów gra nie tylko o zawieszenie broni
Celem rozmów z Rubio i Witkoffem miało być prawdopodobnie wypracowanie wspólnego stanowiska Ukrainy i Stanów Zjednoczonych. Stanowiska, któreg wspólnie mogliby przedstawić Kremlowi jako finalna wersja propozycji osiągnięcia pokoju. Tematem miały być m.in. ewentualny podział terytoriów. Rubio ocenił, że celem nie jest tylko zatrzymanie wojny, ale zbudowanie mechanizmu, który uniemożliwi jej powrót i realnie zabezpieczy suwerenność Ukrainy.
Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i główny negocjator Rustem Umerow podkreśla, że delegacja pracuje nad realnym pokojem, a nie nad kolejnym, papierowym porozumieniem. Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy mówił wręcz o dobrym początku rozmów… Ale jak wiemy, dla Stanów Zjednoczonych znaczenie ma 'jakikolwiek pokój’. Dla Ukrainy przeciwnie.
Interesujący komentarz planu pokojowego pojawił się w ostatnim czasie z Chin. Pekin poparł rozwiązanie konfliktu 'u źródła’, co wydaje się nawiązywać do słynnego ultimatum Siergieja Ławrowa. Chińczycy również uważają, że NATO mogło pójść o krok za daleko, posuwając się na wschód od Odry. Co prawda na razie Rosji przy stole jest mniej, ale finalnie to Moskwa (jako posiadająca inicjatywę na froncie) zdecyduje o dalszym losie rozmów i planu… Jakikolwiek wypracuje Ukraina z Amerykanami.
Uśpiony potencjał?
Rubio podkreślił, że Ukraina to kraj o wielkim potencjale gospodarczym. Potencjał ten jednak nie może rozkwitnąć w warunkach wojny. Każdy trwały model bezpieczeństwa dla Ukrainy oznacza odbudowę na gigantyczną skalę. Infrastruktura, energetyka, logistyka, cyberbezpieczeństwo to pole do inwestycji liczonych w setkach miliardów dolarów. Amerykanie zapewne będą chcieli 'zwrócić sobie’ pieniądze, za zaangażowanie w wojnę… Być może nie tylko w formie udziału w wydobyciu surowców.
Zmiana władzy, nowa architektura bezpieczeństwa oznacza nową strefę wpływów… Prywatyzację wartego fortunę majątku publicznego Ukrainy, przejmowanie udziału w spółkach i wiele innych. To właśnie na to kapitaliści z Wall Street mogą sobie dziś ostrzyć zęby. Warunki, na jakich dojdzie do zawieszenia broni, są drugorzędne. Liczy się, by porozumienie było trwałe i nie przeszkadzało Kremlowi na tyle, by musiał niebawem wszczynać nowy konflitk.
Gdy Marco Rubio mówi o 'mechanizmie zapobiegającym powrotowi wojny’, to oznacza prawdopodobnie nie tylko gwarancje wojskowe, ale też architekturę cyfrową: systemy wczesnego ostrzegania, rozpoznanie oparte na AI, automatyzację obrony infrastruktury krytycznej. Pentagon dziś testuje takie rozwiązania. To właśnie rynek zbrojeniowo-technologiczny jest jednym z najszybciej rosnących segmentów giełdy.
Uważamy, że Amerykanom może wydawać się, że im bardziej zaspokoją 'żądania Kremla’, tym mniej argumentów w przyszłości znajdzie Putin, by ponawiać agresję. To szkodliwe podejście, oparte na życzeniowym myśleniu. Argumenty są w naszej ocenie tylko 'informacyjną mgłą’. Zarówno Ameryka, jak i Rosja znaleźć mogą je zawsze. Pytanie, czy amerykańscy negocjatorzy się mylą i czy Ukraina przyjmie ofertę?