Prezydent Iranu nie żyje. Katastrofa śmigłowca z irańskimi politykami i jej okoliczności

Prezydent Iranu, Ebrahim Raisi, nie żyje. Znajdował się na pokładzie śmigłowca, który rozbił się w niedzielę. Dziś podano informację, że katastrofy tej nikt z obecnych na pokładzie nie przeżył.

Ebrahim Raisi zginał we wczorajszej katastrofie śmigłowca, który rozbił się w północnym Iranie. Wraz z nim zginął także minister spraw zagranicznych Iranu, Hosejn Amir Abdollahijan, oraz sześciu innych członków delegacji, która im towarzyszyła.

Politycy wracali z oficjalnej wizyty w Azerbejdżanie. Wraz z prezydentem tego kraju uczestniczyli w otwarciu tamy. Śmigłowiec Bell 212, którym lecieli z powrotem, zaginął wczoraj niedaleko granicy, w lasach Dizmar, w okolicach miast Jolfa oraz Varzaqan.

Do katastrofy miało dojść w otoczeniu bardzo trudnej pogody – mglistej i deszczowej. Ta sama pogoda miała też utrudniać akcję ratowniczą. Wczoraj po południu pojawiały się nieoficjalne doniesienia, że z pasażerami śmigłowca udało się nawiązać kontakt. Szybko je jednak dementowano.

Katastrofa i przyczyny

Dzisiaj służbom ratowniczym udało się dotrzeć do wraku. Doszło do tego powoli z uwagi na górzysty, pokryty lasem i utrzymującą się mgłą teren. Jak stwierdzono, śmigłowiec doszczętnie spłonął. Nie znaleziono także „śladów życia”. Jak podały źródła irańskie, pasażerowie „ponieśli męczeństwo”.

Na wskazanie przyczyn katastrofy jest jeszcze najpewniej zbyt wcześnie. Już teraz sugeruje się jednak dwie przyczyny. Po pierwsze, pogoda. Po drugie natomiast – wiek i stan techniczny śmigłowca. Śmigłowiec Bell 212, produkcji amerykańskiej, miał być wyprodukowany w 1994 roku.

Iran, z uwagi na sankcje, nie ma możliwości oficjalnego serwisowania i nabywania części zamiennych sprzętu uznanego za wojskowy (a za taki uchodzi śmigłowiec). Próbuje dokonywać tego nieoficjalnie i na rynku wtórnym. Efektem tegoż jest jednak nader różny stan techniczny irańskiej floty powietrznej.

Wstrząs polityczny, brak wstrząsu dla systemu

Ajatollah Ali Chamenei, najwyższy przywódca Iranu, ogłosił pięciodniową żałobę narodową. Obowiązki Raisiego przejmie teraz wiceprezydent Mohammad Mochber. Warto jednak zauważyć, że w tamtejszym systemie konstytucyjnym to nie prezydent Iranu jest w nim najważniejszą postacią.

Iran uważa się za państwo teokratyczne. Kluczową funkcją (niekiedy porównywaną do faktycznego władcy kraju) jest rahbar, czyli wspomniany najwyższy przywódca duchowo-polityczny. Funkcję tę sprawował najpierw założyciel Islamskiej Republiki w Iranie, Ruhollah Chomejni, po nim zaś przejął ją Chamenei.

Antycypując potencjalnie niepokoje, już wczoraj zaobserwowano liczne ruchy irańskich formacji zbrojnych. Członkowie Pasdaranu (Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej) mieli obsadzić kluczowe punkty w Teheranie. Nie są jednak spodziewane faktyczne turbulencje polityczne w związku ze śmiercią Raisiego.

Prezydent z betonu

Jako prezydent Iranu, Ebrahim Raisi uchodził za bliskiego sojusznika politycznego rabhara. Krytycy twierdzą, że został na to stanowisko po prostu przezeń wyznaczony, po tym, gdy podległe ajatollahowi organy zdyskwalifikowały wszystkich jego istotnych konkurentów w wyborach.

Raisi był szyickim duchownym z wykształcenia. Znany był ze swoich dogmatycznych i konserwatywnych przekonań. Uchodził za faktycznie zaangażowanego i wierzącego w system rządów republiki islamskiej – co nie zawsze jest w Iranie regułą, również pośród duchowieństwa czy elity władzy.

Z kolei zdaniem głosów opozycyjnych, miał ogrom krwi na rękach – m.in. jako sędzia specjalnego trybunału rewolucyjnego skazał 30 tys. więźniów politycznych na śmierć w latach 80′. Łączy się go także z brutalnym (i również krwawym) stłumieniem niedawnych protestów przeciw reżimowi.

Zmian nie będzie?

Większe konsekwencje mogą nastąpić w dalszej perspektywie czasowej. Raisiego uważano bowiem za potencjalnego następne podeszłego wiekiem Chameneiego. Był on także czołowym przedstawicielem frakcji tzw. twardogłowych w irańskich kołach rządowych.

Może to potencjalnie skomplikować kwestię sukcesji, która w dużej mierze określi kierunek polityczny Iranu na nie tylko najbliższą przyszłość. Godność najwyższego przywódcy jest w Iranie nie tylko najważniejszą, ale także dożywotnią funkcją.

Stąd też już teraz śmierć Raisiego budzi faktycznie zaniepokojenie zwolenników obecnego kursu i ideologii Republiki Islamskiej. Z drugiej zaś strony – radość środowisk opozycyjnych (gł. emigracyjnych) i ostrożne oczekiwanie ewentualnych szans na rozszczelnienie autorytarnego systemu rządów w Iranie.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz